Akademicki Klub Żeglarski "Szkwał" znów na podium

Data: 
wtorek, 20/08/2019

XVIII Międzynarodowe Mistrzostwa Polski klasy “DZ” okazały się być szczęśliwe dla załóg Akademickiego Klubu Żeglarskiego "Szkwał". 18.08.2019, po dramatycznej walce, załoga "Rekina" zajęła I miejsce w klasie open, a "Komodor" III miejsce w klasie tradycyjnej.

Relację z mistrzostw przygotował Krzysztof Choroszucha, prezes AKŻ "Szkwał" i kapitan zwycięskiej łodzi.

Od 2007 roku Akademicki Klub Żeglarski „Szkwał” reprezentuje Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie na najważniejszych zawodach klasy „DZ” w kraju.  Wielokrotnie zdobywaliśmy miejsce na podium tych trudnych regat, często wracaliśmy ze złotem. Startują tu załogi z całego kraju, czasem z Litwy, Łotwy, Niemiec.  Regularnie toczyliśmy bratobójcze boje z żeglarzami z naszego regionu. W Olsztynie, na jeziorze Krzywym, cumuje swoje DeZety liczne grono pasjonatów tych łodzi żaglowo-wiosłowych.
Start punktualnie o godzinie 13:00. Pogoda piękna, lekki wiatr. Kilkanaście DeZet ruszyło, by do dnia następnego ścigać się po jeziorach na północ od Giżycka. Kisajno, Dargin, Mamry, Święcajty to nasza dobrze znana trasa. Z poprzednich lat wiedzieliśmy, że wiosłowanie nas nie ominie, przynajmniej pod mostem koło Sztynortu lub Węgorapie. Byliśmy na to gotowi. Nie wiedzieliśmy jednak, że wiatr, po pół godzinnym, przyjemnym wyścigu, zgaśnie. Zrzuciliśmy żagle, myśląc, że na chwilę, przygotowani, by je ponownie wciągnąć, gdy tylko znów zawieje. To jednak nie nastąpiło. Czyli, do wioseł! Pogoda idealna do opalania, ale nie do żeglowania. Za rufą „Acatus” nowa, młoda załoga w stawce, z Olsztynka. Dalej „Pierwsza Szklanka”, „Pablo”, „Maryśka”, „Komodor”, „Ekspedyt” i kilkanaście innych łajb z ambicjami, by zdetronizować „Rekina”. Pierwszych kilka godzin na wiośle szybko minęło, a wiatr nie przychodził. Kanapki znikały razem z zapasem wody, szybciej niż zazwyczaj.  Na pierwszym punkcie kontrolnym przewaga 8 minut nad „Acatusem”. To mało, jest presja. Czas mijał, nadeszła noc. Węgorzewo za rufą, tak jak Mamry i most, gdzie kładliśmy maszty. Na palcach pęcherze, odciski pękają. Lakier z wioseł zszedł. Wiatru nie ma i już nie będzie. Załoga mocno zmęczona. Nie damy rady, przegonią nas? O nie! I szybciej, i mocniej, i nie ma, że boli.
Miało być trudno. Nie wiedzieliśmy, że aż tak! Prawie 68 kilometrów przebytych na dwóch wielkich wiosłach, na łódce o wadze 2 ton. Metę minęliśmy około 02:20 w niedzielę, po prawie 13 godzinach spędzonych „na wiośle”. Żeglowania w tym roku niewiele, za to wysiłku ogrom. Jest złoto! Konkurenci, tak jak przez cały wyścig… 8 minut za nami. „Komodor”, nasza druga załoga, trzeci w swojej klasie. Po gratulacjach i dekoracji, powrót do domu na upragniony sen. Odciski zejdą w tydzień, przeżycia bezcenne. Tegoroczny trzynasty, szczęśliwy start, pozostanie dla nas niezapomniany.