Pięćdziesiąt lat minęło, a tradycja nadal trwa. Tegoroczna, już 52. edycja Ogólnopolskiego Rajdu Studenckiego po Warmii i Mazurach organizowana przez Akademicki Klub Turystyczny przy UWM znów przyciągnęła turystyczną brać z każdego pokolenia.
Na mecie, zlokalizowanej w ośrodku „Skowronki” w Starych Jabłonkach w miniony weekend bawili się zarówno studenci, weterani rajdów turystycznych jak i najmłodsza generacja, która uroki bycia „trampem” dopiero zaczyna odkrywać. Na miejsce tegorocznej imprezy można było dotrzeć uczestnicząc w rozmaitych trasach. Do wyboru były żaglówki, rowery, motocykle oraz trasy piesze. W zależności od zapału, wolnego czasu, a także kondycji uczestników zaproponowane przez organizatorów były rajdy 1-, 2- i 3-dniowe.
Osobiście uczestniczyłem w dwudniowej wycieczce rowerowej. Kameralne grono cyklistów poznawało uroki okolic podążając wzdłuż rzeki Łyny aż do jej źródeł, by następnie odbić na północ i przez leśne ostępy dotrzeć do Starych Jabłonek.
Dla tras dłuższych niż jednodniowe trochę figli, w tym roku, spłatała pogoda. Na mecie można było usłyszeć o ulewach z jakimi przyszło się zmagać uczestnikom poszczególnych ekip. Każdemu, jednak w trakcie największego deszczu udało się znaleźć schronienie by przeczekać i zastanowić się nad realizacją ogłoszonych wcześniej konkursu na prezentację trasy i plebiscytu na reprezentanta w postaci „superbohatera”. Obie konkurencje spotkały się z dużym zainteresowaniem zgromadzonych jak i powszechną uciechą. Uczestnicy bowiem ze swoją pomysłowością przeszli samych siebie. Były pokazy mocy magicznych, konkurencje, a także moc wartościowych nagród.
W trakcie trwania imprezy prezes AKT wręczył odznaki dla trzech nowych pełnoprawnych członkiń Klubu. Panowie? Co z Wami? Nie obyło się również bez „turystycznego prania odzieży” – co bardziej zasłużeni działacze, oraz – nie ukrywam – przypadkowi pechowcy doznali zapewne bardzo przyjemnej majowej kąpieli w pełnym rynsztunku.
Późnym popołudniem sześcioosobowe drużyny mogły spróbować swoich sił w obrośniętym już legendą „wamowskim” przeciąganiu liny. Walka o zwycięstwo była wyjątkowo zacięta. Doświadczenie jednak wzięło górę i z placu boju, z tarczą powrócili reprezentanci weteranów.
Po mocy wrażeń na trasach i mecie, spotkaniach z dawno nie widzianymi przyjaciółmi przyszedł czas aby wspólnie zasiąść przy ognisku i przy dźwiękach gitar czekać świtu.
Wa-ma jak co roku była świetną okazją do spędzenia aktywnie czasu, poczucia ducha przygody a także poznania wspaniałych ludzi i zawiązania z nimi przyjaźni na długie lata. Pewnie wielu z uczestników zgodziłoby się z hasłem: Byle do następnej!
Zdjęcia obejrzycie TUTAJ.