Nasza polonistyka ma 50 lat

Choć w sobotę (14 września) jubileusz 50-lecia istnienia obchodził cały Wydział Humanistyczny UWM (jedyny — o czym przypomniał prorektor prof. Jerzy Przyborowski — który nie zmienił ani nazwy, ani tożsamości), uwaga skupiła się na polonistyce.

Nie był to jednak przejaw nieuzasadnionego faworyzowania jednego kierunku studiów, ale oddanie... sprawiedliwości. Bo, jak powiedział prof. Andrzej Szmyt, dziekan Wydziału Humanistycznego: — Bez filologii polskiej nie ma humanistyki, tak jak bez humanistyki nie ma klasycznego uniwersytetu.

Okazją do tego, by trochę powspominać były nie tylko same obchody pięćdziesięciolecia, ale i monografia „Pamięć maluje przeszłe lata. Pół wieku olsztyńskiej polonistyki”.

W willi przy Szrajbera

W czasie sobotniego spotkania mówiono m.in. o niełatwych początkach polonistyki, kiedy zmagano się m.in. z warunkami lokalowymi. Dość powiedzieć, że o tzw. Wilii Beyera (pałacyku przy ul. Szrajbera) prof. Krystyna Stasiewicz (doskonale znana absolwentom wykładowczyni literatury staropolskiej) mawia, że była to „willla pod wiadrami”. Dach regularnie przeciekał, więc ratować się trzeba było wiadomymi przedmiotami. W lutym 1981 roku o poprawę warunków studenci walczyli okupując rektorat Wyższej Szkoły Pedagogicznej. Chcieli aby komuniści oddali na potrzeby WSP budynek przy Szrajbera 11, co też się z czasem stało. Teraz mieści się tam Wydział Sztuki UWM. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że ówczesny Wydział Humanistyczny WSP był bastionem antykomunistycznego Niezależnego Zrzeszenia Studentów.

Towarzysko i artystycznie

I właśnie ta potrzeba przyjemnego spędzania czasu doprowadziła do powstania licznych kabaretów, kół naukowych, grup literackich i czasopism. Choć mogłoby się wydawać, że poloniści najlepiej się bawią wśród bibliotecznych półek, kłam takiemu stereotypowi zadają choćby wspomnienia Lecha Kryszałowicza, który dzisiaj związany jest z mediami uniwersyteckimi. — Kabaret („Plomba” — przyp. red.) plus bujne życie towarzyskie w akademiku przy ul. Żołnierskiej zaowocowały — na pierwszym semestrze dwójką z egzaminu z logiki. To była moja pierwsza ocena niedostateczna na okres w życiu. Poprawiłem ją i niestety, nic mi to nie dało do myślenia. Drugi semestr na pierwszym roku upłynął mi podobnie, czyli towarzysko i artystycznie. Za to poznałem wszystkie ważne osobistości akademika i kluby — wspomina Kryszałowicz, który mimo sympatii do życia towarzyskiego studia jednak skończył.

Dyplomem olsztyńskiej polonistyki dzisiaj chwalą się nie tylko nauczyciele języka polskiego rozsiani po niemal wszystkich szkołach w województwie i wielu poza nim, ale i artyści, dziennikarze, wykładowcy akademiccy czy dyrektorzy i pracownicy instytucji kultury.

Mariusz Sieniewicz i szkoła przetrwania

Część z tych osób pojawiła się na Wydziale Humanistycznym, by spotkać się z kolegami i wykładowcami. Wśród nich był np. Mariusz Sieniewicz, pisarz i dyrektor MOK w Olsztynie, który jest nie tylko absolwentem polonistyki, ale i byłym wykładowcą, wspominanym dobrze przez studentów. Maja Kwiatkowska, dziś dziennikarka, tak opisuje zajęcia Sieniewicza: „To była prawdziwa szkoła przetrwania. Liczyły się wiedza i błyskotliwość. Bystrość umysłu nad wyraz w cenie, lenistwo mentalne, jako uniemożliwiające należytą „obróbkę utworu” było piętnowane”.

We wspomnieniach starszych absolwentów często pojawiają się nazwiska tych, którzy olsztyńską polonistykę tworzyli od podstaw: Andrzeja Marii Lewickiego, Alojzego Zdaniukiewicza (u którego piątkę, co było ponoć rzadkością, z zaliczenia dostał Andrzej Marcinkiewicz, dyrektor WBP w Olsztynie) czy Jana Kaczyńskiego.
Wielu innych profesorów, których zachowała pamięć dawnych absolwentów, znanych jest i tym, którzy studia ukończyli niedawno. Niezliczone anegdoty i wspomnienia wiążą się np. z postacią profesor Krystyny Stasiewicz, o której Witold Gagacki, dyrektor MBP w Kętrzynie, mówił, że... — Była wymagająca i dla studentów, i dla siebie. Z jednej strony nie tolerowała bylejakości, z drugiej zawsze dawała szansę, żeby błąd naprawić.

A z tym naprawianiem błędów nie zawsze się udawało, bo absolwenci pamiętają i takie koleżanki, które po porażce na egzaminie z literatury staropolskiej postanowiły u profesor Stasiewicz pojawić się z rodzicami. Najlepsze scenariusze kabaretowe pisze wszak życie.

Kluczową postacią olsztyńskiej polonistyki był profesor Andrzej Staniszewski. To on w czasie jubileuszowego spotkania przeczytał fragmenty swojego dziennika akademickiego i przyznał, że pierwszy tom tych wspomnień jest już zredagowany. Można zatem oczekiwać, że skrupulatne zapiski byłego dziekana i rektora WSP, a później wieloletniego dyrektora Instytutu Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej (którego trzon od samego początku tworzyli olsztyńscy poloniści), ukażą się niebawem drukiem.

Za namową Brzozowskiego

Ciekawą sprawą jest motywacja, jaka kierowała absolwentami szkół średnich, którzy wybierali polonistykę. Niektórzy oczywiście mówią o chęci zgłębiania literatury czy języka, ale są też i tacy, których wyjaśnienia muszą wzbudzać uśmiech. Przykład? Pisarz Krzysztof Beśka z rozbrajającą szczerością przyznaje, że wybrał filologię polską, bo... było na nią najwięcej miejsc, a Szymon Żyliński, który dziś sam jest wykładowcą, deklaruje: „chciałem być pisarzem!”. Inni zdawali się też na podpowiedzi. Tak było choćby w przypadku Lecha Kryszałowicza: — Kierunek studiów wybrałem w końcu za namową Wieśka Brzozowskiego — kolegi z klasy, którego brat Andrzej Brzozowski (ten z „Kaczek z Nowej Paczki”) studiował polonistykę. Andrzej udzielał się w kabarecie studenckim i studia sobie chwalił.

Absolwent z lat 70. byłby pewnie dość mocno zdziwiony, spoglądając na plan zajęć współczesnego studenta. Dzisiaj absolwent polonistyki musi poznać nie tylko historię literatury i języka, ale także świetnie orientować się w zagadnieniach dotyczących filmu, internetu czy technologii informacyjnych. Nowe czasy, nowe wyzwania, chciałoby się rzec.

To będzie czas próby

To dlatego, choć jubileusz był okazją do spojrzenia w przeszłość, kadra nie ukrywa, że skupia się na tym, co przed Instytutem Polonistyki i Logopedii.

— Olsztyńska polonistyka stoi przed nowymi wyzwaniami. Nie będzie stanowiła już jednego tworu. Nowa ustawa o szkolnictwie wyższym, a co za tym idzie, nowy Statut uczelni, wprowadza jednostki organizacyjne uzależnione od dyscyplin — tłumaczy dr hab. Joanna Chłosta-Zielonka, prof. UWM, wicedyrektor IFPiL. — Filologia polska w Olsztynie będzie opierała swoją działalność naukowo-dydaktyczną o dwie dyscypliny: językoznawstwo i literaturoznawstwo. Zostaniemy rozdzieleni, a przecież kształcenie na filologii polskiej to przenikanie się nauki o literaturze i kulturze z nauką o języku, nie ma innej możliwości.

Profesor Chłosta-Zielonka nie ukrywa, że... —To będzie czas próby: czy zdołamy współpracować ponad podziałami formalnymi? Czy utrzymamy właściwy poziom kształcenia i naukowej działalności? Wymogi formalne nowych czasów są wysokie. Chcąc nie chcąc, będziemy rywalizować z potężnymi polonistykami w Warszawie, Krakowie, Poznaniu czy z innymi ośrodkami o zdecydowanie większym potencjale naukowym i dydaktycznym. W 2021 roku zostaniemy poddani ministerialnej ocenie, która zadecyduje o naszej tożsamości.

Daria Bruszewska-Przytuła


*Wspomnienia absolwentów pochodzą z monografii „Pamięć maluje przeszłe lata. Pół wieku olsztyńskiej polonistyki” pod red. Joanny Chłosty-Zielonki i Iwony Maciejewskiej. Książka jest dostępna na stronie IFPiL.

http://gazetaolsztynska.pl/606527,Nasza-polonistyka-ma-50-lat.html

 


Katedra Języka Polskiego i Logopedii
Katedra Literatury Polskiej

ul. Kurta Obitza 1
10-725 OLSZTYN
tel. 89 524 63 61
tel./faks 89 527 63 13
filpol.human@uwm.edu.pl