Największy fake news w historii

Kwiecień 2018

Pojęcie fakt medialny przyjęło się już na dobre w języku polskim. W odróżnieniu od faktu rzeczywistego (jakkolwiek pachniałoby to tautologią), fakt medialny jest produktem kogoś, komu zależy na skutecznym rozpropagowaniu informacji, wyjaśnienia czy poglądu w jak najszerszym kręgu odbiorców. Podobne do niego pojęcie fake news wskazuje na informację, która jest wprawdzie zupełnie fałszywa, jednak potrafi tym mocniej zagnieździć się w umysłach odbiorców, im bardziej odpowiada ich oczekiwaniom i wydaje się być racjonalna.

Chociaż w czasach Chrystusa nie było mediów, a tym bardziej mediów społecznościowych, które potrafią bardzo skutecznie przekazywać wszelkiej maści fake newsy, to jednak była poczta pantoflowa i była powszechna opinia społeczna. Trudno się więc dziwić, że zadziałały tu takie same mechanizmy, które działają dzisiaj. „Rozpowiadajcie tak: Jego uczniowie przyszli w nocy i wykradli Go, gdy spaliśmy. A gdyby to doszło do uszu namiestnika, my z nim pomówimy i wybawimy was z kłopotu” (Mt 28, 13-14). W ten sposób został wyprodukowany największy fakt medialny w historii. Jego wytworzenie było potrzebą chwili. Warto wejść na chwilę w sposób myślenia jego twórców. Pospieszne uśmiercenie Jezusa z Nazaretu tuż przed Paschą miało raz na zawsze rozwiązać problem tej wielce niewygodnej postaci. Skala zamętu, będąca pokłosiem Jego popularności wśród zwykłych ludzi, była zbyt duża, by móc ją zignorować. Jednocześnie niektóre Jego wypowiedzi mogły zostać wykorzystane do tego, by zasugerować Rzymianom potencjalne niebezpieczeństwo niepokojów społecznych, a w tej kwestii rzymskie władze okupacyjne były bardzo wrażliwe. Tymczasem jednak zamiast ostatecznego rozwiązania „kwestii Jezusa” sprawy przybrały jeszcze bardziej niepokojący obrót. Wieść o Jego zmartwychwstaniu, mimo precyzyjnego stwierdzenia jego niewątpliwego zgonu na krzyżu, mogła wyrządzić szkody nie do przewidzenia. Powodzenie nowo wyprodukowanego faktu medialnego opierało się z jednej strony na bardzo przemyślanej strategii: pieniądze – i to niemałe – wręczone strażnikom powinny skłonić ich do bycia skutecznymi multiplikatorami, dzięki którym fake news trafi pod strzechy. Była też obietnica rozmowy z namiestnikiem, który dzięki temu nie powinien stwarzać problemów. A gdyby to nie przekonało strażników, to powinni wyczuć zawartą w tej obietnicy groźbę. Bo przecież z namiestnikiem można też inaczej porozmawiać, sugerując np. by nie certolił się z rozkojarzonymi strażnikami. Z drugiej strony powodzenie tego faktu medialnego było wynikiem tego, że został on skrojony dokładnie według oczekiwań tzw. opinii publicznej. Mogła ona teraz ponownie odsapnąć. Skoro plotki zmartwychwstaniu Jezusa z Nazaretu miały się okazać jedynie nieudolną próbą oszukania społeczeństwa ze strony Jego uczniów, to ostatecznie nie trzeba się niepokoić i przejmować Jego nauką. Wszystko może pozostać jak dotychczas. I można spokojnie pozwolić, by patyna czasu pokryła tą Dobrą Nowinę, którą – trzeba to przyznać – z niezwykłą silą przekonania głosił prorok z Nazaretu….

Opowiadając tą historię Ewangelista Mateusz dodaje swój komentarz: „I tak rozniosła się ta pogłoska między Żydami i trwa aż do dnia dzisiejszego” (Mt 28, 15b). Trudno się dziwić, że i dzisiaj w czasie wielkich chrześcijańskich świąt – szczególnie Wielkanocy – pojawiają się na portalach internetowych i w tygodnikach opinii różne odmiany tego dawnego fake newsa: historie o znalezieniu doczesnych szczątków Chrystusa bądź nawet o pozornej śmierci Chrystusa na krzyżu i Jego dalszym ukrytym życiu w Indiach lub jeszcze gdzie indziej. I wielu będzie je brało za dobrą monetę, bo są to wyjaśnienia, które o wiele bardziej pasują do wykształconego i nowoczesnego umysłu, niż jakieś zupełnie niezrozumiale i dziwaczne wieści o tym, że Ukrzyżowany powstał z martwych. I chyba dobrze, że tak właśnie pozostaje. Że również po zmartwychwstaniu Chrystusa nie ma namacalnych dowodów prawdziwości Jego Ewangelii, które zmuszałyby wręcz umysł największego nawet sceptyka do wiary w Niego. Wiara pozostaje wiarą. Chociaż nie jest postawą irracjonalną, wymaga kroku w nieznane – wbrew coraz to nowym fake newsom i medialnym faktom. Wymaga kroku w obszar, gdzie nie sięga już ludzki rozum; w obszar, który dla rozumu może być jedynie nieprzeniknioną ciemnością.

Coroczne, naznaczone niezwykłą głębią i przejmujące ceremonie Wielkiego Tygodnia, po których w Wigilię Paschalną wybucha radosne „Alleluja”, są odpowiedzią wierzących na wszystkie fake newsy, produkowane przez wieki. I niezmiennie chrześcijanie pozdrawiają się i będą się pozdrawiali dawnym okrzykiem: „Chrystus zmartwychwstał! Prawdziwie zmartwychwstał”.

 

Marian Machinek MSF