List do Ludu Bożego

Wrzesień 2018

W obliczu ujawnionych w różnych krajach przestępstw seksualnego wykorzystania dzieci i dorosłych przez duchownych papież Franciszek zwrócił się do wierzących w niecodziennej formie, mianowicie w formie listu do Ludu Bożego. Opublikowany 20 sierpnia 2018 r. dokument odzwierciedla wstrząs, jaki stał się udziałem wszystkich, którzy kochają Kościół i się z nim identyfikują. Chociaż chodzi o przestępstwa popełnione na przestrzeni szeregu dziesięcioleci, mimo to ich skala jest przygnębiająca. Uwaga papieża skierowana jest przede wszystkich ku ofiarom tych przestępstw. Franciszek z bólem i wstydem stwierdza, że cierpienie tych ofiar to skarga, która wznosi się do nieba, dotykająca duszy, a która przez długi czas była ignorowana, ukrywana lub wyciszana. Papież wzywa do rozpoznania i zdecydowanego potępienia przypadków wykorzystywania seksualnego, gdziekolwiek zostanie ono ujawnione. Jednocześnie wzywa do modlitwy i postu, które Jezus określił jako szczególnie skuteczne środki, by przeciwstawić się złu. Franciszek zwraca także uwagę na pewien istotny element, który powtarza się w wielu przypadkach wykorzystania seksualnego nie tylko nieletnich, ale także dorosłych (przypadki relacji homoseksualnych wśród duchownych). Jest nim niewłaściwy sposób rozumienia władzy w Kościele. Przypadki wykorzystania seksualnego to zawsze nadużycia władzy i sumienia. Z jednej strony chodzi o nadużycie zaufania, jakim wierzący zawsze darzyli osoby duchowne, z drugiej zaś o nieodpowiednie sprawowanie władzy u tych, którzy jako odpowiedzialni za Lud Boży powinni byli w porę rozpoznać zagrożenie i zdecydowanie na nie zareagować.

Byłoby oczywiście znacznym uproszczeniem, gdyby chciało się o zaistniałą sytuację obwiniać same struktury Kościoła i od samej ich reformy oczekiwać uzdrowienia sytuacji. Nie struktury grzeszą, ale zawsze pojedynczy ludzie. Owszem, struktury – jeżeli są nieprzejrzyste i wykrzywione – mogą sprzyjać tworzeniu niezdrowych relacji zależności, które są tym bardziej toksyczne, im bardziej poparte fałszywymi teologicznymi uzasadnieniami. Mimo to, nie one są ostateczną przyczyną zaistniałej sytuacji. Są nią postawy konkretnych ludzi.

Amerykański biskup Robert Barron ma niewątpliwie rację, gdy twierdzi, że u podstaw tych skandalicznych zachowań duchownych leżą trzy przyczyny: pierwsza to niewierność, druga to niewierność i wreszcie trzecia to niewierność. Brak wierności wobec Chrystusa, wobec podjętych dobrowolnie zobowiązań i złożonych Bogu i Kościołowi przyrzeczeń i ślubów, zawsze prowadzi do katastrofalnych konsekwencji. Chwiejność kapłanów w ich wierności wobec Chrystusa została w tym wypadku, jak podkreśla biskup Barron, w mistrzowski sposób wykorzystana przez szatana. W oparciu o nią stało się możliwe uderzenie w Kościół, dokonane rękami samych duchownych, które nie tylko boleśnie gorszy i rozczarowuje wielu wierzących, ale także podminowuje same podstawy ewangelizacji. Skandale pedofilskie i homoseksualne sprawiają, że głoszenie Ewangelii przestaje być po prostu wiarygodne i sprawia, że głosiciele, zawstydzeni i zniechęceni, przestają ogłaszać zbawienie dokonane przez Chrystusa. Wiedzą o tym dobrze kapłani, szczególnie młodzi, którzy – by użyć tego porównania – na pierwszej linii frontu walki ze złem muszą zmagać się z oskarżeniami, które są kierowane bezpośrednio do nich, chociaż w ogromnej większości nie są sami w te skandale zamieszani. Grzechy niektórych, należące do szczególnie odrażających i ciężkich, plamią niestety każdą kapłańską sutannę tak skutecznie, że w niektórych środowiskach każdy, kto nosi strój kapłański, jest postrzegany jako jeden ze sprawców.

Milczenie kapłanów, które wydaje się naturalną reakcją wynikającą z poczucia wstydu i zażenowania, jest jednak dokładnie tym, czego oczekują wrogowie Kościoła. Gdy kapłani milczą, świat może być w niezakłócony sposób formatowany i przekształcany według nie-Bożych schematów i zasad. Kościołowi nie wolno zamilknąć – także w takiej chwili zawstydzenia i zamętu. Zło, które zostało popełnione przez duchownych, niezależnie od tego, jaki kolor sutanny noszą i jakie kościelne godności piastują, musi zostać oczywiście wypalone do żywego i usunięte z całą bezwzględnością. Bez tego kolejny kryzys będzie jedynie kwestią czasu. Zaistniała sytuacja pokazuje, do czego prowadzi miłosierdzie bez sprawiedliwości, pełna zrozumienia pobłażliwość bez jasnego nazwania grzechu po imieniu. Jednocześnie jednak nie wolno przestać głosić Ewangelii z całą swobodą i mimo wszelkich trudności. Trzeba zrobić wszystko, by obecne skandale nie odebrały wierzącym radości, jaka płynie z życia oddanego Chrystusowi oraz poczucia bezpieczeństwa, jaką daje wspólnota Kościoła.

 

Marian Machinek MSF