Podwyżki, populizm, zwolnienia?
Czytając „mądrości” wygłaszane na stronie NZZP „PRAWDA” czasami nie wiemy czy śmiać się czy płakać. Indolencja, kłamstwa, manipulacja to chleb powszedni umieszczanych tam komunikatów. Pan przewodniczący Adamowicz żyjąc we własnym świecie i poruszając się w sobie tylko znanych oparach absurdu umieszcza już nawet teksty, sugerujące, iż piszą do niego listy wdzięczni pracownicy, w których składają mu podziękowania za jego działania i za to, iż przy okazji ostatnich podwyżek nienauczyciele dostali 300 zł zamiast oferowanych przez Rektora 150 zł. Po pierwsze, nie 300 zł tylko ponad 400 zł brutto. Po drugie początkowa koncepcja nie zakładała wcale wypłaty jedynie 150 zł, ale 150 zł w stałej kwocie dla każdego nienauczyciela plus określona procentowo kwota (jednakowo procentowo) doliczana do każdego uposażenia pracownika. Miało to na celu zaspokojenie zarówno oczekiwań najmniej zarabiających w kontekście stałej części wynagrodzenia, jak i oczekiwań osób o wyższym poziomie kwalifikacji, specjalistów, etc. Suma summarum oznaczało to niezmniejszanie kwoty podwyżek, ale różnicowanie jej chociaż w części w zależności od kwalifikacji, odpowiedzialności na stanowisku i posiadanych kompetencji. Tymczasem wszystkie działania związku PRAWDA zmierzają do niwelowania różnic wynagrodzeń między stanowiskami i spłaszczania skali wynagrodzeń. Idąc dalej tym tropem niedługo nie będą się Państwo musieli martwić o drogę awansu i zajmowane stanowisko, bo wszyscy wg związku „PRAWDA” powinni zarabiać tyle samo – do tego prowadzą podwyżki kwotowe. W końcu obudzimy się w rzeczywistości, gdzie awans ze specjalisty na starszego specjalistę będzie się wiązał z podwyższeniem uposażenia o symboliczna złotówkę. Czy naprawdę o to nam chodzi? Czy może chodzi nam o wypracowanie jasnej ścieżki awansu zawodowego, gdzie pensje będą zróżnicowane znacząco, tak abyśmy awansując poczuli, że zmieniło nam się nie tylko stanowisko, ale również pieniądze w kieszeni?
Druga sprawa dotyczy nierealnych żądań płacowych zgłaszanych przez związek PRAWDA, przekraczających o wielomilionowe kwoty przyznane przez Ministerstwo subwencje. Wyjaśnijmy - fundusz płac nie jest finansowany z prywatnej kieszeni Rektora, ale z pieniędzy przyznawanych na ten cel przez Ministerstwo. Rektor ma bardzo ograniczone możliwości zwiększenia tej kwoty z pieniędzy wypracowanych przez Uczelnię i dzieje się to zawsze kosztem czegoś np. funduszu świadczeń socjalnych. Możemy go zlikwidować, nie będzie wczasów turystycznych, ośrodka w Tomaszkowie, pożyczek, etc., a dzięki temu pracownicy dostaną kilka złotych więcej. Czy o to nam chodzi?
Innym rozwiązaniem jest redukcja etatów, która od wielu lat ma już miejsce. Jeżeli nieliczna grupa ma zarabiać więcej przy takim samym funduszu płac, tj. środkach przyznanych przez władze centralne, coraz więcej stanowisk będzie likwidowanych. Nie zdziwmy się więc jak w celu redukcji kosztów i zwiększenia uposażeń pracowników Rektor będzie zmuszony całkowicie zlikwidować np. sekretariaty katedr (o czym niejednokrotnie już mówiono jako o realnym scenariuszu). Część etatów może zostać zlikwidowana, a uczelnia może na większą skalę korzystać z outsourcingu, który jest po prostu tańszy, niż utrzymywanie np. portierów. Wtedy Pan Adamowicz nie będzie już musiał walczyć o cokolwiek na UWM, bo jego stanowisko będzie zlikwidowane. Wtedy będzie mógł walczyć w swoim nowym miejscu pracy – firmie IMPEL.