2011
11.21

Po upojnym piątku śpiewanym gdzie gitarzystów było więcej niż „publiczności” nadszedł czas na przewietrzenie gnatów. Kapitan Sowa mając na uwadze narybek i wapno (za co mu chwała) skrócił planowaną trasę i wyruszyliśmy z Unieszewa. Pogoda była prześliczna 😉 a nastroje wielce zabawowe. Trudno jednoznacznie stwierdzić ilu było uczestników: 13… 15… 10… zależy w którym momencie. Unieszewo, Sząbruk, Naterki… licznik kilometrów nabijał w zastraszającym tempie. Czas na ognisko i strawę. Co było dalej niech opowiada ten co był… narybek się zmęczył a wapno zlasowało 😉

 

A oto parę zdjęć od Nas:

(autorzy: Ania G. i Asia J.)

 

Narybek następnego dnia stwierdził ze nóżki już nie bolą i pytał kiedy pójdziemy znowu… 🙂


Autor wpisu: Tomasz Niewęgłowski (wpisów:26, wszystkie wpisy autora: )

Brak komentarzy

Dodaj własny komentarz