11.21
Po upojnym piątku śpiewanym gdzie gitarzystów było więcej niż „publiczności” nadszedł czas na przewietrzenie gnatów. Kapitan Sowa mając na uwadze narybek i wapno (za co mu chwała) skrócił planowaną trasę i wyruszyliśmy z Unieszewa. Pogoda była prześliczna 😉 a nastroje wielce zabawowe. Trudno jednoznacznie stwierdzić ilu było uczestników: 13… 15… 10… zależy w którym momencie. Unieszewo, Sząbruk, Naterki… licznik kilometrów nabijał w zastraszającym tempie. Czas na ognisko i strawę. Co było dalej niech opowiada ten co był… narybek się zmęczył a wapno zlasowało 😉
A oto parę zdjęć od Nas:
(autorzy: Ania G. i Asia J.)
Narybek następnego dnia stwierdził ze nóżki już nie bolą i pytał kiedy pójdziemy znowu… 🙂
Autor wpisu: Tomasz Niewęgłowski (wpisów:26, wszystkie wpisy autora: Tomasz Niewęgłowski)
Brak komentarzy
Dodaj własny komentarz