31 Niedziela Zwykła (B)

4 listopada 2018 roku

Ewangelia (Mk 12,28b-34)

Jeden z uczonych w Piśmie zbliżył się do Jezusa i zapytał Go: „Które jest pierwsze ze wszystkich przykazań?”

Jezus odpowiedział: „Pierwsze jest: «Słuchaj, Izraelu, Pan, Bóg nasz, Pan jest jedyny. Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą». Drugie jest to: «Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego». Nie ma innego przykazania większego od tych”.

Rzekł Mu uczony w Piśmie: „Bardzo dobrze, Nauczycielu, słusznieś powiedział, bo Jeden jest i nie ma innego prócz Niego. Miłować Go całym sercem, całym umysłem i całą mocą i miłować bliźniego jak siebie samego daleko więcej znaczy niż wszystkie całopalenia i ofiary”. 

Jezus widząc, że rozumnie odpowiedział, rzekł do niego: „Niedaleko jesteś od królestwa Bożego”. I już nikt więcej nie odważył się Go pytać.

 

Refleksja

Nie kuśtykaj, ale biegnij do nieba na obu nogach

Niedawno, reprezentując Wydział Teologii Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, brałem udział w inauguracji roku akademickiego na Wydziale Humanistycznym tegoż uniwersytetu. Zanim powiem coś więcej na ten temat, to jeszcze tylko wyjaśnię, że podczas każdej tego typu inauguracji na poszczególnych uczelniach odbywa się m.in. uroczysta immatrykulacja, czyli akt przyjęcia kandydatów w poczet studentów danej uczelni. Kandydaci na studentów w trakcie immatrykulacji składają uroczyste ślubowanie, które w przypadku UWM w Olsztynie brzmi następująco: „Wstępując do społeczności akademickiej, ślubuję: zdobywać wiedzę, dbać o dobre imię uczelni, być wiernym ideałom humanizmu, zdobytą wiedzą służyć mojej Ojczyźnie”. Ślubowanie zaś kandydatów na doktorantów brzmi bardzo podobnie, różnice są jedynie takie, że kandydaci, rozpoczynając studia doktoranckie, zobowiązują się do rzetelnego wypełniania obowiązków doktoranta, a nie tak jak studenci zdobywania wiedzy. Prowadzący immatrykulację zarówno w przypadku ślubowania kandydatów na studentów, jak i ślubowania kandydatów na doktorantów dodaje jeszcze na koniec, że ci, którzy chcą, mogą swoje zobowiązania zakończyć słowami: „Tak mi dopomóż Bóg”.

I wracając teraz to wspomnianej na początku inauguracji nowego roku akademickiego na Wydziale Humanistycznym, chcę tu przywołać to, co wydarzyło się tam w trakcie immatrykulacji, gdyż fakt ten nadaje się – jak mniemam – jako znakomity kontrast do przesłania niedzielnej perykopy ewangelicznej.

Otóż, w trakcie immatrykulacji póki co jeszcze kandydaci na doktorantów składali stosowne ślubowanie. Wprawdzie nie było ich obecnych zbyt wielu, tylko trzy osoby, to jednak, aby wszyscy zgromadzeni mogli usłyszeć, co jest ślubowane, kandydaci dość głośno za prowadzącym powtarzali kolejne frazy ślubowania, a szczególnie wyakcentowali swoje zobowiązanie się do zachowania wierności ideałom humanizmu. Natomiast, gdy prowadzący uroczystość na koniec dodał, że ślubowanie, jeśli ktoś spośród kandydatów chce, może zakończyć sformułowaniem „Tak mi dopomóż Bóg”, cała trójka „nabrała wody w usta” i przez parę chwil na auli zapadła grobowa cisza…

I chociaż owszem kandydaci, dziś już doktoranci na Wydziale Humanistycznym UWM w Olsztynie, mieli prawo (w znaczeniu, że wolno im było tak zrobić i nie poniosą za swój wybór, przynajmniej w doczesności, żadnych konsekwencji), to na pewno przywołana sytuacja skłania do postawienia chociażby takich pytań: Czy da się oddzielić prawdziwy humanizm – rozumiem go jako troskę o godność, szczęście i swobodny rozwój każdego człowieka – od ukierunkowania ludzkiego życia na Boga? Czy można prawdziwie kochać człowieka i jednocześnie odrzucać Stwórcę? Czy zgodnie z prawdą można mówić, że kocha się Boga, jeśli człowieka się poniża?

Mierząc się z tego typu pytaniami, co powyższe, w świetle dzisiejszej Ewangelii, nie trzeba nawet przeprowadzać jakiejś wnikliwej egzegezy (analizy) tekstu. Jezus wykłada bowiem „kawę na ławę” i jasno komunikuje, że kochać Boga i kochać człowieka to dwie strony dokładnie tej samej monety. Nieprzypadkowo więc np. św. Jan Paweł II pyta w sumie retorycznie: „Jak można kochać Boga, który jest niewidzialny, nie kochając człowieka który jest obok nas?”. A jeszcze bardziej obrazowo naukę Jezusa objaśnia św. Augustyn, mówiąc, że „miłość ma dwie nogi, wyrastają one z miłości Boga i miłości do ludzi. Nie kuśtykaj, ale biegnij na nich obu do nieba”.

ks. Zdzisław Kieliszek