Luty 2018
Słowa tej niezwykłej piosenki „Budki Suflera” z 1975 r. krążyły niemalże automatycznie po głowie w dniach, w których rozgrywał się dramat na Nanga Parbat. W tej historii miesza się tyle przeciwstawnych emocji: sukces, ale okupiony śmiercią; bohaterstwo ratowników, ale pozbawione całkowitego zwycięstwa; uratowanie życia jednej osoby, ale także samotna śmierć innej; historyczny wyczyn i gorzka porażka; ekstatyczna radość i bezdenny smutek; podziw jednych i internetowy hejt innych…. Wśród wielu pytań, które w tych dniach publicznie stawiano, pojawiło się też i to: czy śmierć Tomasza Mackiewicza nie była wynikiem braku odpowiedzialności? Czy czasami nie zabrakło powściągnięcia ambicji i najzwyklejszego zdrowego rozsądku? Trudno odpowiedzieć na to pytanie, nie będąc himalaistą, obeznanym ze wspinaczką i warunkami, jakie panują na Dachu Świata. Jedynie ktoś, kto rozważyłby wszystkie czynniki, zarówno te obiektywne, związane z pogodą, przygotowaniem i wyposażeniem, jak i te subiektywne, związane z osobą tragicznie zmarłego himalaisty, jego historią życia i jego sytuacją rodzinną, mógłby stwierdzić, czy ta wyprawa była jednym z wielu wyczynów himalaistów i alpinistów, czy też była wyrazem niezdrowej ambicji i w ogóle nie powinna była się odbyć. Ostatecznie odpowiedź na to pytanie zna tylko Ten, który jako jedyny całkowicie bez lęku „spogląda w otchłanie i na cherubach zasiada” (Dn 3, 55).
Pod wpływem tego poruszającego doświadczenia można jednak zadać ogólniejsze pytanie: czy w kontekście rangi, jaką chrześcijanie nadają piątemu przykazaniu Dekalogu uprawianie sportów wysokogórskich nie jest niepotrzebnym, wręcz grzesznym narażaniem życia? Chociaż w dyskusji po tragedii na Nanga Parbat nie zabrakło również tego typu komentarzy, jednak trudno byłoby uznać, że wyrażają one prawdziwie chrześcijańskie spojrzenie na tę kwestię. Chrześcijański szacunek dla życia nie oznacza lękliwego odgradzania się od wszystkiego, co wymagające, a nawet czasem niebezpieczne. Wspinaczka wysokogórska i inne wymagające sporty nie mogą też być mierzone jedynie miarą natychmiastowych efektów. Dla wielu osób uprawianie ich jest elementem pracy nad sobą, sposobem na przełamywanie życiowych lęków oraz szkołą charakteru. Stawianie sobie wymagających celów i osiąganie ich, przekraczanie własnej niemocy i lenistwa, wytrzymywanie trudnych warunków i niepogód oraz wytrwałość w podjętej drodze – wszystkie te postawy, które stają się powoli cechami charakteru, mogą pozostawić bardzo dobre echo w rodzinnej i zawodowej codzienności. To, że najbardziej wymagający i niebezpieczny szlak w Polskich Tatrach, jakim jest Orla Perć, został wytrasowany przez katolickiego duchownego, ks. Walentego Gadowskiego, a wśród zdjęć bł. Pier Giorgio Frassatiego są też takie, które zostały zrobione na wierzchołkach alpejskich szczytów, pokazuje, że trudno byłoby w oparciu o piąte przykazanie Dekalogu uzasadnić moralny zakaz tego typu aktywności.
Do tego zasadniczego „tak” dla wspinaczki wysokogórskiej, a także dla nurkowania, żeglarstwa, triatlonu i innych wymagających sportów, trzeba jednak dodać istotne dopowiedzenie. Uprawianie tego typu sportów będzie zgodne z etyką opartą na szacunku dla życia ludzkiego jedynie wtedy, gdy dzięki cnocie roztropności ograniczone zostanie ryzyko, jakie z tym się wiąże. Cnota roztropności pozwala odróżnić ambicję od próżności, pasję od obsesji, odwagę od brawury, rozsądek od głupoty. Będzie ona wskazywać różną miarę dla różnych ludzi, w zależności od kondycji fizycznej i psychicznej, doświadczenia, posiadanego sprzętu, a także stopnia odpowiedzialności za innych. Ostatecznie może się okazać, że wejście na Świnicę czy Rysy w naszych Tatrach w półbutach o gładkiej podeszwie, bez doświadczenia i przy niestabilnej pogodzie będzie bardziej problematycznie moralnie, niż zimowy atak na K2 w Himalajach w gronie doświadczonych wspinaczy i przy bardzo dobrym wyposażeniu i zabezpieczeniu. Istotny jest roztropny margines bezpieczeństwa, który będzie wyrazem troski życie i zdrowie własne i tych, za których jest się odpowiedzialnym. Nie wolno go przekraczać tylko dlatego, że w grę miałyby wchodzić zaspokojenie ambicji, ucieczka od nudnej codzienności bądź też zaangażowanie znacznych środków finansowych w zorganizowanie takiej czy innej wyprawy. Wysokie góry są nie tylko dla odważnych, ale przede wszystkim dla rozważnych.
Marian Machinek MSF