Do granic

Październik 2017

Dla jednych modlitwa różańcowa, w której w całej Polsce uczestniczyło około milion osób była akcją sięgającą do granic absurdu. Dla wierzących było to wyjście w przestrzeń publiczną z przesłaniem zaufania wobec Boga i powierzenia się wstawiennictwu Maryi. Akcja „Różaniec do Granic” zorganizowana przez Fundację „Solo Dios Basta” przy poparciu polskich biskupów niewątpliwie poruszyła opinię publiczną, nie tylko w Polsce. Warto zwrócić uwagę na kilka jej wymiarów.

Była to inicjatywa, którą w pełnym tego słowa znaczeniu można nazwać oddolną – zaproponowana i kierowana przez świeckich katolików, świadomych swojej wiary i odpowiedzialności za głoszenie Ewangelii. Tym, co ją wyróżnia spośród innych tego rodzaju inicjatyw było pełne poparcie ze strony polskiego episkopatu. Ostatecznie była to więc inicjatywa całego Kościoła w Polsce, która stała się przykładem udanej i owocnej współpracy między świeckimi i pasterzami.

Rozmiary uczestnictwa w „Różańcu do Granic” zaskoczyły zapewne nawet samych organizatorów, ale musiały też poważnie zaniepokoić krytyków. Okazało się bowiem, że w polskim Kościele, mimo agresywnej promocji stylu życia „jakby Boga nie było”, istnieje ogromna rzesza katolików świadomych swojej wiary i nie wstydzących się wyznawania jej wobec świata. Modlitwa różańcowa setek tysięcy ludzi była jednym z tych momentów w najnowszej historii Polski, które pozwoliły doświadczyć niezwykłego poczucia wspólnoty. W odróżnieniu jednak od innych momentów, tym razem nie chodziło o reakcję na tragiczne wydarzenia, jak np. śmierć Jana Pawła II czy też katastrofa smoleńska, ale o wspólnotę modlitwy zawiązaną w samym środku codzienności, bez związku z jakimś wstrząsającym wydarzeniem.

„Różaniec Do Granic” nie był oczywiście jedynie jakimś religijnym happeningiem. Nawiązania z jednej strony do liturgicznego wspomnienia Matki Bożej Różańcowej, a tym samym do zwycięstwa odniesionego w 1571 r. nad zagrażającą chrześcijańskiej Europie flotą Imperium Osmańskiego, a z drugiej do setnej rocznicy objawień w Fatimie, sprawiają, że ta masowa wspólna modlitwa stała się wyrazem żarliwego pragnienia odnowionego głoszenia światu Ewangelii i uchronienia go przed ateizacją.

W tym sensie „Różaniec Do Granic” stał się rzeczywiście mocnym wyrazem odmiennego od dominującego w obszarze europejskich i światowych elit pomysłu na kształt społeczeństwa. W ramach tego forsowanego także przez największe ponadnarodowe organizacje projektu reedukacji społeczeństw wiara w Boga jest jedynie czymś prywatnym, czymś, co wstydliwie należy ukrywać i co w żaden sposób nie może mieć wpływu na stanowione prawo i ogólnospołeczne standardy moralne. Przestrzeń publiczna ma być „neutralna”, co w praktyce oznacza – ateistyczna. Każda inicjatywa ludzi wierzących w przestrzeni publicznej jest traktowana z wielką podejrzliwością, a im jest silniejsza, z tym większą wrogością jest zwalczana. Tymczasem wierzący chcą jedynie tego, do czego mają przecież prawo na równi ze wszystkimi inaczej myślącymi: chcą w dyskusji na temat kształtu świata, Europy i Polski być traktowani poważnie wraz ze swoimi przekonaniami oraz swoją zbudowaną w oparciu o wiarę kulturą i tożsamością; chcą mieć taki sam wpływ na życie społeczne, stanowienie prawa i życie publiczne, jaki mają inni.

Wśród komentarzy, jakie pojawiły się po „Różańcu Do Granic” były także takie, które wyrażały poczucie wstydu i zażenowania wobec stopnia rzekomego zacofania i zaściankowości setek tysięcy wierzących Polaków. Poza brakiem taktu i podstawowej tolerancji wobec inaczej wierzących tego rodzaju komentarze ujawniają głębokie kompleksy, jakie wyrażający je mają wobec europejskiego i światowego laickiego establishmentu.

Kiedy ogląda się zdjęcia rozmodlonych tłumów podczas „Różańca Do Granic” przychodzi na myśl pewna scena ze starotestamentalnej Księgi Jozuego. W jednym z decydujących dla historii narodu wybranego momentów Jozue zwraca się do zgromadzonych współziomków z niezwykłym apelem: każe im mianowicie dokonać jasnego wyboru między bogami obcymi a wiarą w Jahwe – Boga Izraela: Gdyby jednak wam się nie podobało służyć Panu, rozstrzygnijcie dziś, komu służyć chcecie, czy bóstwom, którym służyli wasi przodkowie po drugiej stronie Rzeki, czy też bóstwom Amorytów, w których kraju zamieszkaliście. On sam składa przy tym jasną deklarację: Ja sam i mój dom służyć chcemy Panu” (Joz 24, 15).

Marian Machinek MSF