Grudzień 2017
Skandale seksualne nie są niczym nowym. Jednak ujawniane w ostatnich miesiącach przypadki molestowania seksualnego w kraju (jak np. te popełnione przez dziennikarzy „Gazety Wyborczej” i „Krytyki Politycznej”) i za granicą (np. te, których dopuścił się jeden z najbardziej wpływowych hollywoodzkich producentów filmowych Harvey Weinstein) mają w sobie coś szczególnego. Otóż tym razem wulgarne i pozbawione szacunku wypowiedzi, niedwuznaczne gesty, a nawet czynne napaści, aż po wymuszanie aktów seksualnych i gwałty, dotyczą środowisk, które słyną ze swobody obyczajów dotyczących sfery seksualnej. Z jednej strony szczycą się one, że pozbyły się niepotrzebnych a nawet szkodliwych blokad i są wyzwolone od jakiejkolwiek formy opresyjnej, bo zbudowanej na nakazach i zakazach chrześcijańskiej moralności, z drugiej natomiast środowiska te wypisały na swoich sztandarach postulaty szacunku dla wolności i godności kobiety jako swój znak rozpoznawczy. Jak twierdzą ich przedstawiciele, źródłem ataków na kobiety jest tradycyjna moralność z jej postulatami wychowania młodzieży do panowania nad popędem seksualnym i wierności małżeńskiej. Ten model wychowania skutkuje rzekomo nie tylko brakiem dostatecznej wiedzy o seksie, ale także nieracjonalnymi i szkodliwymi ograniczeniami sfery seksualnej, które stanowią mentalną i społeczną przeszkodę w swobodnym z niej korzystaniu. Jeżeli ta diagnoza miałaby być prawdziwa, to skąd akty seksualnej agresji wobec kobiet właśnie tam, gdzie od dawna już żyje się zgodnie z nowym, liberalnym podejściem do sfery seksualnej?
Głębokim korzeniem ataków seksualnych nie jest bynajmniej, jak się okazało, ideowa przynależność do obozu krytykującego postulaty środowisk feministycznych i opowiadającego się za tradycyjnym modelem małżeństwa i relacji między kobietami i mężczyznami. Jest nim raczej przedmiotowe traktowanie kobiet, kobiecości i sfery seksualnej, postrzeganie ich w kategoriach towaru czy usługi. Właśnie takie podejście, promowane przez liberalne media, stanowi współczesny dominujący kontekst, kształtujący umysły i mentalność społeczeństw na skalę globalną. Męska przemoc seksualna wobec kobiet rozpoczyna się i dojrzewa w świecie męskich myśli i pragnień seksualnych, rozbudzanych i kształtowanych od dzieciństwa.
Ciekawe, że właśnie w tym obszarze chrześcijańska tradycja stawia niezwykle trafną diagnozę. W tekście stanowiącym coś w rodzaju kompendium nauki Jezusa, jakim jest tzw. Kazanie na Górze (rozdziały 5, 6 i 7 Ewangelii Mateuszowej), wskazuje On w dosyć drastycznych słowach na konieczność kształtowania czystego spojrzenia: Słyszeliście, że powiedziano: Nie cudzołóż! A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa. Jeśli więc prawe twoje oko jest ci powodem do grzechu, wyłup je i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało być wrzucone do piekła. I jeśli prawa twoja ręka jest ci powodem do grzechu, odetnij ją i odrzuć od siebie (Mt 5, 27-30a). Te drastyczne metafory nie dotyczą wprawdzie sytuacji przemocy seksualnej, mają być jednak obrazem determinacji, która jest konieczna, by nie wytworzyć w sobie wykrzywionego podejścia do sfery seksualnej. Przemoc seksualna wobec kobiet rodzi się w świecie fantazji erotycznych, budowanych na obrazach, w których kobieta traktowana jest jako przedmiot, który może być w dowolny sposób używany, tak jak się używa rzeczy. Dzieje się to wprawdzie w intymnej sferze męskiego serca i przez długi czas może być skrywane za nieskazitelną zewnętrzną postawą wobec kobiet. Jednak w niektórych, jak się okazuje wcale nierzadkich przypadkach, stosowna sytuacja gwałtownie ujawnia to, co od dawna dzieje się we wnętrzu ludzkiego serca. Przypomina się w tym miejscu stare porzekadło: „Co pomyślisz dzisiaj, powiesz jutro, a zrobisz pojutrze”.
Nie sposób nie zadać krytycznego pytania, czy należy dziwić się aktom przemocy seksualnej wobec kobiet, gdy w sieci funkcjonuje kilka milionów stron pornograficznych? Tym bardziej zdumiewa fakt, że kampania internetowa #Me Too, w ramach której gromadzone są skargi kobiet na akty seksualnego molestowania, jest promowana przez te same środowiska, które zaciekle walczą z wszelkimi programami wychowania dzieci i młodzieży do czystości i promują nieoparte na wartościach, czysto funkcjonalne podejście do sfery seksualnej. Kiedy promotorami akcji sprzeciwu wobec molestowania seksualnego kobiet stają się inne kobiety, które ze swej strony nie unikają rozbieranych sesji dla popularnych magazynów dla panów i kreują się na symbole swobody seksualnej, nie można się oprzeć wrażeniu głębokiej sprzeczności.
Każda forma przemocy seksualnej wobec kobiet musi być zdecydowanie potępiona. Tak samo zdecydowanie należy jednak potępić także zatrute źródła, które tworzą mentalność sprzyjającą traktowaniu kobiet jak rzeczy.
Marian Machinek MSF