30 Października 2025

Aktualności


Katolickie i ewangelickie, żydowskie i starowierców, z okresu pierwszej wojny światowej i założone po 1945 r., by uczcić poległych w drugiej wojnie światowej. Leśne, dworskie, przykościelne. Różnorodność cmentarzy występujących na Warmii i Mazurach świadczy o skomplikowanej historii tego regionu i przypomina o tym, że architekci tej ziemi posiadali różną narodowość i mówili różnymi językami.

Warmia i Mazury jako region pogranicza posiada różnorodny krajobraz kulturowy. Od 1945 r., kiedy to w wyniku ustaleń jałtańsko-poczdamskich przyznano te tereny Polsce, najbardziej problematyczną stała się wschodniopruska spuścizna kulturowa. Obecny w przestrzeni język niemiecki (m.in. na nagrobnych inskrypcjach), ewangelicyzm (w tym także ewangelickie cmentarze), niemiecka architektura potocznie określana „pruskim murem” (obecna choćby w Kortowie) czy inne symbole niemieckiego dziedzictwa w czasach PRL-u, były rugowane z dyskursu publicznego. Musiały minąć lata, by zostały uznane jako wart uszanowania element dziedzictwa kulturowego regionu.   

Niełatwa historia

Peerelowskim władzom zależało na tym, aby szybko i sprawnie przeprowadzić proces tzw. repolonizacji rodzimej ludności, zaś nowo przybyli mieli zaakceptować zastany krajobraz kulturowy, przyjąć jako swój i poczuć się „jak u siebie”. Nie było mowy o dostrzeganiu wielokulturowości tzw. Ziem Odzyskanych. Do 1989 r. oficjalnie obowiązywała polonocentryczna pamięć o tych terenach, która w rzeczywistości utrudniała akceptację krajobrazu kulturowego. Pisał o tym we wprowadzeniu do książki pt. „Wokół niemieckiego dziedzictwa kulturowego na Ziemiach Zachodnich i Północnych” Zbigniew Mazur: „Przemilczanie, bagatelizowanie lub deformowanie niemieckiej przeszłości na Ziemiach Zachodnich i Północnych być może miało początkowo jakiś sens psychologiczny, ale w dłuższej perspektywie był to zabieg nie tylko kłamliwy (i to już wystarcza dla jego zdyskredytowania), ale i społecznie fatalny, w rzeczywistości utrudniający prawdziwe i dojrzałe zakorzenienie na zasiedlonym terenie, i naturalne porozumienie z niedawnym wrogiem”.

Negatywne skutki takiej polityki dostrzegalne są między innymi w stosunku do cmentarzy i miejsc pochówków, które ze względu na to, iż stanowią fundamentalną część ludzkiej tożsamości, warunkującą stosunek do Miejsca, stały się obiektem sporu i niechęci. Ślady tego typu postaw można odnaleźć w publikacjach prasowych, a zwłaszcza w reportażach. Dziennikarze, którzy zajmowali się tematyką warmińsko-mazurskiego pogranicza, odnotowywali zamierzone niszczenie ewangelickich cmentarzy lub skazywanie ich na popadanie w ruinę.

Jeśli ktoś zna historię, to zdaje sobie sprawę, że to wszystko nie jest takie proste i nie mieści się w stereotypie. W tym kontekście warto przywołać znamienną powieść zatytułowaną „Początek” Andrzeja Szczypiorskiego (Paryż, 1986), której tematem są stosunki polsko-niemiecko-żydowskie. Pisarz nakreślił w niej po raz pierwszy od końca drugiej wojny portrety bohaterów, unikając czarno-białego schematu. Pokazał, że są źli i dobrzy Polacy, Niemcy i Żydzi. Nie możemy dawać się zwieść jakiemuś zaszufladkowaniu – tłumaczy dr hab. Joanna Chłosta-Zielonka, prof. UWM, literaturoznawczyni z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego.  

W ostatnich latach szerokim echem odbiło się zniszczenie starego ewangelickiego cmentarza Mazurów w Nowej Wsi Ełckiej. Oskarżono o to proboszcza parafii, do której należał teren cmentarza, a który zdecydował o przeprowadzeniu w tym miejscu wycinki drzew, by zrobić miejsce na nowe pochówki, nie zważając na konsekwencje wprowadzenia na ten teren ciężkiego sprzętu. W wyniku tego doszło do zdewastowania i rozkopania grobów, a także do zniszczenia elementów nagrobków.  Sprawa ta do dziś jest przywoływana jako dowód na niezrozumienie skomplikowanych dziejów regionu Warmii i Mazur.

Na szczęście tego typu sytuacje lub też zwykłe akty wandalizmu wydają się już tylko epizodyczne. Dowodzą temu reporterskie rozpoznania z przełomu XX i XXI wieku, z których wynika, że nagrobne inskrypcje pisane szwabachą nie rażą już tak jak kiedyś i o wiele rzadziej są zarzewiem sporów i konfliktów. Na przykład reportaż pt. „Pejzaż z zawiłościami”, który ukazał się w „Gazecie Wyborczej” w połowie lat 90., opisuje międzynarodową akcję porządkowania cmentarza z pierwszej wojny światowej we Frąknowie, w której uczestniczyli młodzi Polacy, Niemcy, Litwini i Ukraińcy. W ten sposób reporterka snuje refleksję o tożsamości i relacji współczesnych mieszkańców z tym miejscem. Z kolei Stanisław – bohater jednego z reportaży Joanny Wańkowskiej-Sobiesiak – dba o tajemniczy grób, który znajduje się przy jego domu. W tym tekście czynność porządkowania tego miejsca pochówku, jest metaforą porządkowania pamięci i oddania hołdu ofiarom tragicznych wydarzeń 1945 r.  

nagrobki na jednym z cmentarzu na Warmii

 

Ocalić od zapomnienia

Dowodem zachodzących zmian na lepsze, jeśli idzie o oswajanie „poniemieckiego” na Warmii i Mazurach, świadczy powołanie 18 maja 1993 r. Społecznego Komitetu Ratowania Dawnych Cmentarzy na Warmii i Mazurach. Jego obecną prezeską jest prof. Joanna Chłosta-Zielonka, prodziekan Wydziału Humanistycznego ds. rozwoju i promocji, która mówi, że inicjatywa wpisała się w otwarcie historyczno-tożsamościowej dyskusji, która rozpoczęła się po roku 1989.  

Założyciele Komitetu chcieli zwrócić w ten sposób uwagę na wielokulturowość Warmii i Mazur, o której nie mówiono w czasach PRL-u. Obowiązywała narracja, że wszyscy mieszkańcy tego regionu są Polakami, co oczywiście było nieprawdą, o czym świadczą chociażby właśnie tak różnorodne groby na cmentarzach – mówi prof. Joanna Chłosta-Zielonka „Wiadomościom Uniwersyteckim”.

Komitet rozpoczął swoją działalność z następującymi celami: kształtowanie w społeczeństwie szacunku dla cmentarzy i mogił wszystkich wyznań i narodowości; inspirowanie działań dla ochrony miejsc pochówku ofiar wojennych i systemów totalitarnych; oraz praktyczne poczynania zmierzające do rejestrowania, dokumentowania i prowadzenia prac konserwatorskich na cmentarzach i mogiłach.

– Cmentarze, które zachowały się do dzisiaj, są w różnym stanie. W samym Olsztynie było sporo miejsc zaniedbanych, porzuconych czy pozbawionych jakiegokolwiek miana. I to oznaczenie tych miejsc było jednym z pierwszych zadań komitetu – wyjaśnia prof. Chłosta-Zielonka.

Dzięki działaniom podejmowanym przez komitet odnowiono wiele krzyży i obelisków. Spacerując po Kortowie, a konkretnie w pobliżu Instytutu Rybactwa Śródlądowego, gdzie kiedyś znajdował się cmentarz, można zobaczyć pomnik poświęcony wszystkim pochowanym w tym miejscu: pacjentom szpitala psychiatrycznego zamordowanym na początku 1945 r. przez Rosjan, rannym żołnierzom Wehrmachtu oraz personelowi lazaretu rezerwowego. Na pomniku umieszczono żelazny krzyż, pochodzący z jednego z grobów, a u dołu fragment wiersza Adama Asnyka.

Istotną częścią działalności Komitetu jest również organizowanie konferencji popularno-naukowych, mających na celu poszerzanie wiedzy o historii Warmii i Mazur, a także upowszechnianie zagadnień związanych z historią dawnych cmentarzy i wielokulturowością regionu. W konferencjach tych biorą udział pracownicy olsztyńskich instytucji, w tym Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. Warto również odnotować, że pod kierunkiem naukowców z UWM powstają prace dyplomowe, będące monografiami cmentarzy w regionie. Tematy te podejmują nie tylko studenci historii, ale także kierunków artystycznych. W Instytucie Sztuk Pięknych na Wydziale Sztuki studenci podejmują trud opisania starych cmentarzy i wyróżniających się nagrobków.

Ponadto, Społeczny Komitet Ratowania Cmentarzy Dawnych na Warmii i Mazurach zajmuje się renowacją cmentarzy (głównie za sprawą środków zbieranych podczas kwest, o czym w dalszej części tekstu) oraz upowszechnianiem tej idei w mediach.

Po co dziś dbać o wczoraj?

Dziś, kiedy chętniej koncentrujemy się na teraźniejszości i martwimy się o coraz bardziej niepewną przyszłość, z nieco większym trudem może przychodzić troska o coś, co pozornie nas nie dotyczy i nie ma na nas żadnego wpływu. Dawne cmentarze i miejsca pochówku są jednak miejscami pamięci (lieux de mémoire), gdzie – jak pisał Pierre Nora – „wspólnoty (…) naród, rodzina, partia, przechowują swe pamiątki (souvenirs) lub uznają je za niezbywalną część swojej osobowości”. To, jak zaznacza, „miejsca monumenty”. Bo wśród starych nagrobków zapisane są losy dawnych mieszkańców: ich historie, emocje i marzenia – część wspólnego dziedzictwa.

„Groby trzeba polerować i czyścić dla żywych, żeby wiedzieli, skąd i dokąd przyszli. Poddajemy się temu nakazowi jako Polacy i Europejczycy. Pamiętamy także o tych, którzy przybyli tutaj po 1945 r. i spoczęli obok dawnych mieszkańców na tych samych cmentarzach, w większości zaznaczając swoje poprzednie miejsce zamieszkania: Wilno, Lwów, Kowno, Czarnków… Nie chcieli być ludźmi znikąd. Ich groby też wymagają naszej troski” – pisał dr Jan Chłosta, jeden z założycieli i poprzednich prezesów Społecznego Komitetu Ratowania Cmentarzy Dawnych na Warmii i Mazurach w artykule pt. „Działalność społecznego komitetu ratowania dawnych cmentarzy na Warmii i Mazurach” opublikowanym w Komunikatach Mazursko-Warmińskich w 2011 r.

Prof. Joanna Chłosta-Zielonka zwraca również uwagę na to, że refleksja o przeszłości, może stać się jednocześnie namysłem o nas samych.

– Te różne cmentarze, które możemy spotkać w naszym regionie, mogą zainspirować do zapoznania się z przeszłością tych ziem i uświadomić, że my też jesteśmy tutaj tylko przechodniami i podobnie, jak ludzie żyjący w tamtych czasach, dokładamy swoją cegiełkę do spuścizny Warmii i Mazur. Dziś dużo myślimy o przyszłości, która jest niepewna, a może poczucia bezpieczeństwa warto szukać w tym, co już z nami, co jest już w jakimś sensie znane i uporządkowaneproponuje literaturoznawczyni i podkreśla, że dbanie o miejsca pochówku Innych i Obcych jest wyrazem postawy otwartości człowieka XXI wieku.

Jeśli będziemy szanować czyjąś historię, to możemy liczyć na to, że ktoś uszanuje naszą. Dbając o groby z niemieckimi inskrypcjami, dbamy o pamięć o ludziach, którzy również byli architektami tej ziemi – uprawiali pola, dbali o rozwój gospodarki, przemysłu, lasów. To, co mamy dzisiaj, zawdzięczamy między innymi im. Zatem otaczanie szacunkiem tych miejsc pochówku może być postawą człowieka XXI wieku – otwartego i mądrze podchodzącego do tego, co było. Sami podróżujemy, zwiedzamy, chcemy poznawać inne kultury, tradycję w stosunku do traktowania zmarłym w innych krajach, to dlaczego nie mielibyśmy dbać o cmentarze, na których są pochowani dawni mieszkańcy Warmii i Mazur, którzy posługiwali się innym językiem czy mieli inne wyznanie? – pyta retorycznie prof. Chłosta-Zielonka.

Brąswałd na Warmii

 

Konkretny wymiar troski

Kwesta „Ratujmy cmentarze” na rzecz ratowania zabytkowych cmentarzy Warmii i Mazur, którą od 1 listopada 2003 roku organizuje Społeczny Komitet Ratowania Dawnych Cmentarzy, jest wymierną formą zatroszczenia się o stare miejsca pochówku. Prowadzą ją wolontariusze oraz osoby rozpoznawalne publicznie – politycy, radni, dziennikarze, ludzie kultury, naukowcy i sportowcy. W tym roku kwestujących będzie można spotkać na cmentarzu przy ulicy Poprzecznej w Olsztynie oraz na cmentarzu w Dywitach.

– Osobiście traktuję ten rodzaj troski jako swoją powinność wobec moich przodków – Warmiaków – mówi prof. Joanna Chłosta-Zielonka – Nie znam niestety wszystkich ich miejsc pochówku. Tę wiedzę odebrała mi zawierucha wojenna. Kwestowanie jest dla mnie swego rodzaju zadośćuczynieniem tego, że nie mogę już nic w tej sprawie zrobić. Myślę, że każdy potencjalnie może mieć taki rodzaj powinności, dlatego też zapraszam do wzięcia udziału w kwestowaniu. Zachęcam też do hojności w przekazywaniu środków finansowych, żeby pomoc była realna, a nie tylko symboliczna – dodaje.   

W latach 2003-2014 z publicznych kwest zebrano blisko 250 tysięcy złotych, które pozwoliły odnowić dziesiątki nagrobków i krzyży. Renowacji poddano 51 nagrobków na cmentarzu św. Jakuba, wyremontowano kaplicę i odnowiono ogrodzenia na cmentarzu św. Józefa, a także odnowiono 83 nagrobki oraz przeprowadzono remont dachu kaplicy na cmentarzu na Dajtkach. Kolejne lata przyniosły podobną kwotę i tyle samo odrestaurowanych grobów.

Wszystkie olsztyńskie nekropolie posiadają ogromną wartość historyczną i artystyczną. Cmentarz parafii św. Jakuba przy ul. Wojska Polskiego założony w 1870 r. posiada aleje obsadzone lipami i klonami oraz pięknymi, nierzadko unikatowymi nagrobkami, będących wyrazem niezwykłej sztuki sepulkralnej. Z kolei na cmentarzu parafialnym przy ul. Sielskiej, założonym w 1879 r., zachowały się kamienne nagrobki, kute i odlewane krzyże oraz tablice z czarnego szkła. Przy ulicy Szarych Szeregów znajduje się cmentarz z okresu pierwszej wojny światowej, a na nim groby z polskimi, niemieckimi i rosyjskimi nazwiskami. Jest to miejsce przepełnione śladami dwudziestowiecznej historii.

Z funduszy zebranych podczas ubiegłorocznej kwesty odnawiany jest kamienny nagrobek rodziny Toffel na cmentarzu św. Józefa, który został przewrócony przez wandali. Trwają też prace przy dawnym krzyżu rodziny Karl Bahr, wykonanym przez Michaela Lipowa.

Erwin Kruk (1941-2017), poeta, pisarz, tłumacz, publicysta, dziennikarz, orędownik kultury mazurskiej, doktor honoris causa Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, w „Spadku” wspomina cmentarz w swojej rodzinnej wsi Dobrzyń. Zanim przeprowadzono na nim prace porządkowo-remontowe, był on dla niego depozytariuszem pamięci rodzinnej, miejscem intymnym, w którym mógł odnaleźć choćby namiastkę rodzinnych korzeni. W swoim biograficznym dzienniku dokonuje następującej refleksji:    

„Jakoś dziwnie mi się pomyślało, że mój cmentarz, przez dziesięciolecia ukryty przez busz na wzgórzu, po wycięciu drzew i krzewów, jawi się teraz jako obce miejsce (…) o, moja matka, ciotka, dziadkowie. Jeśli będą mieli imiona, nazwiska, daty, a więc, gdy znajdą się tabliczki nagrobne, to stanie się tak, jakby to było miejsce do zwiedzania. Nic nie będzie tak, jak wcześniej. A skoro nie będzie – gdzie ja się skryję?”. 

Marta Wiśniewska

Fot. Zbigniew Sopyła 

Rodzaj artykułu