27 Marca 2023

Aktualności


„Ukojenie”, to tytuł wystawy akwareli, której autorką jest Wioletta Ustyjańczuk, pracownica Uniwersytetu, była rzeczniczka prasowa uczelni i kierowniczka Biura Mediów i Promocji. Wernisaż wystawy pokazywanej w Bibliotece Uniwersyteckiej UWM odbył się w piątek 24 marca.

Ile prac zgromadziła pani na wystawie i co to za obrazy?

Prezentuję tutaj około 50 prac. Wszystkie są związane z naszym regionem, z Olsztynem, Warmią i Mazurami. Udało mi się stworzyć spójną wystawę, w której z jednej strony prezentuję wybrane zabytki Warmii Mazur takie, jak zamki gotyckie: w Bezławkach, Lidzbarku Warmińskim czy Olsztynie, ale też urokliwe pałace np. w Łężanach (pałac Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego) oraz w Galinach. Jest też przydrożna, reszelska kapliczka. Drugi element warmińsko-mazurski to pejzaże, charakterystyczne dla tego regionu, które w połączeniu z przyrodą, w tym z kwiatami i dziko rosnącymi roślinami oraz zwierzętami dopełniają obrazu naszej krainy. Byłam we wszystkich miejscach, które malowałam, ale część obrazów tworzyłam na podstawie zdjęć. Pytam autorów o zgodę na korzystanie z ich fotografii, inspiruję się pracami grupy „Pstryk z Olsztyna”, za co jestem bardzo wdzięczna jej członkom, gdyż robią piękne zdjęcia i - co najważniejsze - pozwalają mi z nich korzystać, a nawet prezentują moje prace na swoim profilu.

Wystawa ma tytuł „Ukojenie”. Dlaczego właśnie taki?

Tematyka nasuwa takie nieodparte konotacje. Nasz region jest tak piękny, że przebywając tu i obcując z przyrodą, człowiek wycisza się, doświadcza stanu ukojenia. Drugi aspekt tytułu, który wybrałam dla tej wystawy, jest taki, że malowanie jest dla mnie niesamowitym relaksem, źródłem radości i satysfakcji oraz oderwaniem od rzeczywistości. Ono też przenosi w stan duchowego ukojenia.

Czterdzieści osiem prac prezentowanych na wystawie pochodzi z jakiego okresu?

To efekt ponad rocznej pracy. Oczywiście nie są to wszystkie obrazy, które namalowałam w tym czasie. Jest ich znacznie więcej. Część prac sprzedałam, część podarowałam, sporo prac przeznaczyłam na cele charytatywne. Cieszę się, że poprzez tę pasję mogę także pomagać.

Widzimy tu same akwarele. Inne pani prace powstają w innych technikach?

Na początku mojego malowania próbowałam swych sił w innych technikach malarskich np. w olejach i akrylach, w pastelach, ale ostatecznie wybrałam akwarelę - technikę trudną, wymagającą i nieuznającą błędów. Dlaczego? Dlatego, że sprawiała mi ogromne trudności. Im bardziej wydawała mi się trudna, tym bardziej mnie do niej ciągnęło. To było ogromne wyzwanie. O ile reguły innych technik były do opanowania, o tyle niepokorna akwarela nie dawała się ujarzmić. Wzięłam udział w warsztatach organizowanych przez uznane autorytety akwareli m in. u Grzegorza Wróbla, Minh Dama, Krystynę Lubanski czy Krzysztofa Ludwina i powoli miłość do tej techniki zaczynała być odwzajemniana. Dziś, kiedy Internet oferuje nieskończone ilości szkoleń i warsztatów, coś, co wydaje się niemożliwe, staje się możliwe. Dzięki Internetowi także odważyłam się pokazać swoje malarstwo. To pozytywne reakcje tysięcy ludzi w różnych grupach malarskich i akwarelowych, zarówno międzynarodowych, jak i polskich, sprawiły, że przestałam malować do szuflady.

Malarstwem zajmuje się pani zaledwie od trzech lat. Jak ono do pani przyszło?

W czasie lockdownu wiosną 2020 r. usłyszałam zaproszenie jakiegoś artysty, który namawiał ludzi do wspólnego rysowania online i proponował bardzo trudny rysunek. Najpierw zaśmiałam się z tego pomysłu, gdyż wcześniej nie wyobrażałam sobie, że można uczyć rysowania przez Internet, ale wzięłam udział w lekcji. Rysowanie okazało się nie takie trudne. Potem była kolejna lekcja i jeszcze jedna, kredki i farby, i tak wsiąkłam. Dużo czasu poświęcam nowej pasji. Żeby móc malować, wyeliminowałam tzw. „pożeracze czasu”, np. takie jak telewizja. W czasie malowania słucham audiobooków i muzyki. Przede mną jeszcze dużo nauki, gdyż im bardziej zaprzyjaźniam się z akwarelą, tym bardziej widzę, ile jest jeszcze do poznania. Na szczęście cały czas towarzyszy mi ciekawość i chęć rozwoju.

Po tej pierwszej wystawie pewnie nabierze pani apetytu na następne. Co na nich zobaczymy?

Przymierzam się do obrazów z najbardziej urokliwych miejsc Kortowa. Jeden z obiektów – nową zootechnikę – już mam na koncie. Przekazałam ją w minionym roku na aukcję Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy i poszła za niezłe pieniądze.

Rozmawiał Lech Kryszałowicz

Rodzaj artykułu