29 Sierpnia 2023
Aktualności
Czy mamy teraz plagę os? Spotykamy je często.
Nie można mówić, że to plaga. To naturalny cykl życia niektórych owadów społecznych, tzw. „jednorocznych” np. os, szerszeni (choć szerszeń to też osa), trzmieli. Osy są dość liczne i dlaczego często je widzimy. Na wiosnę zapłodnione matki zakładały gniazda. Składały jajeczka, z których powstało pierwsze pokolenie robotnic. Robotnice przejęły część obowiązków matki, przez całe lato pomagały w budowaniu gniazda, znosiły jedzenie, karmiły potomstwo. Pod koniec lata, na początku jesieni całe gniazdo os wymiera. Zostają tylko zapłodnione młode matki, które szukają sobie miejsca do przezimowania, aby na wiosnę rozpocząć budowę nowego gniazda. Jest koniec sierpnia, więc osy spełniły już większość swoich obowiązków w gnieździe, gdzie głównie znosiły pożywienie dla larw. Larwy, aby się rozwinąć i przepoczwarczyć, muszą dostawać pokarm zwierzęcy, którym są inne owady. W tym momencie osy-robotnice nie muszą już polować na inne owady, aby wykarmić potomstwo. Same poza tym, że są drapieżne, odżywiają się też sokami z drzew, nektarem, słodkimi owocami. Zatem po ciężkiej pracy w gnieździe, sięgają teraz po to, co jest najłatwiej dostępne, stąd też tak dużo ich w naszym otoczeniu – wchodzą do szklanek z napojami, do lodów, deserów.
Czyli mamy się nie martwić, otwierając okno, że mamy raptem pięć os w pokoju?
Nie. One nie założą nam w tym momencie gniazda, bo czas na to minął. Robiły to wiosną. Teraz widzimy już koniec tegorocznej rodziny. Musimy być jednak ostrożni, żeby ich nie rozdrażniać, aby uniknąć użądlenia. Szerszenie są łagodniejsze niż osy, mimo że wyglądają bardziej przerażająco, bo są większe i mają długie żądła. Naprawdę trzeba je mocno zirytować, żeby nas użądliły, np. gdy chcemy zniszczyć ich gniazdo, wtedy stają się agresywne.
Zanim zechcemy się ich drastycznie pozbyć, pamiętajmy, że szerszenie i osy są to owady drapieżne. Oprócz słodkich soków, zjadają dużo owadów, które mogą być szkodnikami roślin w naszym ogrodzie, na polu czy w lesie. Ponadto odżywiając się produktami roślinnymi, np. nektarem kwiatów, przyczyniają się również do ich zapylania. Wprawdzie w porównaniu z typowymi zapylaczami ich efektywność jest niewielka, jednakże warto podkreślić również tę rolę. Doskonałymi, wszystkim znanymi zapylaczami są pszczoły, a wśród nich trzmiele, które odżywiają się produktami roślinnymi, zapylając je przy tym. Trzmiel to dziko żyjąca pszczoła. Pszczoły miodne mają cykl wieloletni, a trzmiele, podobnie jak osy mają cykl roczny. Za każdym razem nowa matka zakłada gniazdo.
Os jest więcej czy mniej niż rok temu?
Od wielu lat borykamy się ze spadkiem bioróżnorodności owadów. Z roku na rok spada ich liczebność. Jeśli my teraz zabijemy osę w pokoju, to nie stanie się tragedia. Ale jeśli zabijemy wczesną wiosną dużą osę, szerszenia czy trzmiela, to w pewnym stopniu przyczynimy się do spadku bioróżnorodności. Ten wcześnie latający, odżywiający się nektarem i pyłkiem owad to prawdopodobnie zapłodniona i budująca gniazdo matka, po śmierci której to gniazdo już nie powstanie. Nie pojawi się wtedy przykładowo 100, 200, a nawet 500 robotnic trzmieli czy nawet kilka tysięcy os lub szerszeni, w zależności od gatunku. Pod koniec lata zabicie osy czy szerszenia nie powoduje już takich skutków, ale zawsze lepiej owadów unikać niż je zabijać.
Chyba że na ich jad jesteśmy uczuleni – trudno wtedy o spokojne unikanie.
To może stanowić problem, zwłaszcza w przypadku os i pszczół. To, że nas użądli trzmiel, jest mało prawdopodobne. Matki trzmieli mają żądła i czasami walczą między sobą, natomiast ludzi raczej nie atakują. Osy i szerszenie nie zastanawiają się długo nad użądleniem, jeśli czują się zagrożone. Tak samo pszczoła. Jeśli ludzie wiedzą, że są uczuleni, w porozumieniu z lekarzem dobrze mieć przy sobie ampułki z adrenaliną. Nie zawsze jednak uczulenie objawia się przy pierwszym ukąszeniu.
Osy czy pszczoły aktywne są do jesieni. Jak będziemy mieli ciepły wrzesień, to aktywne będą jeszcze komary, czyli te owady, które bardzo nas denerwują.
Osy są drapieżnikami i zjadają owady, które mogą szkodzić uprawom, a czy komary są pożyteczne?
O pożyteczności dorosłych samic komarów niewiele możemy powiedzieć, bo muszą wypić naszą krew, żeby się rozmnożyć. Natomiast po złożeniu jaj, ich larwy wylęgające się w wodzie, stają się pokarmem dla wielu zwierząt, przede wszystkim dla ryb i płazów. To bardzo dobry pokarm białkowy. Jeżeli mamy oczko wodne w ogrodzie, dobrze jest zadbać o żaby i ryby, bo zjedzą nam larwy komarów. Kiedy mamy piękne oczko wodne z różnymi roślinami, a nie mamy tam żadnej ryby ani żaby, to mamy po prostu piękną wylęgarnię komarów. To dotyczy nie tylko oczka wodnego, ale także konewki czy innych zbiorników z odstaną wodą. Wystarczy kilka dni i mamy rozmnożone komary, a pokarmu, czyli nas, im nie zabraknie. Zadziwiająca była dla mnie informacja o badaniach, dotyczących komarów występujących na cmentarzach. Wiadomo, że na cmentarzach ciągle jest w wazonach odstana woda, więc są to miejsca stanowiące dobre wylęgarnie komarów. Badania dowiodły, że tzw „cmentarne” komary charakteryzowały się wysoką różnorodnością gatunkową. Z naszego punktu widzenia, przydatność komarów związana jest jednak głównie z byciem pokarmem dla innych zwierząt.
Czy komarów też mamy coraz mniej?
Problem zmniejszania się z roku na rok populacji owadów dotyczy wszystkich – tych uznawanych za pożyteczne i tych, które uważamy za szkodliwe.
Co możemy zrobić, by zatrzymać wymieranie owadów?
Utrzymanie bioróżnorodności owadów to głównie zachowanie ich siedlisk. Mogą się one rozmnażać, jeśli znajdą dogodne warunki do założenia gniazd, do złożenia jajeczek i wykarmienia potomstwa. Świetnym przykładem będą tu pszczoły samotnie żyjące, np. murarki, pszczolinki, obrostki, lepiarki, smukliki. Z zapylaniem kojarzy nam się głównie pszczoła miodna, często nie znamy lub nie zauważamy całej masy pszczół samotnie żyjących, które są doskonałymi zapylaczami. Czasami żyją zupełnie samotnie, czasami w całkiem dużych koloniach. Warto, żebyśmy zadbali o siedliska dla nich. Jeżeli zostawimy miedze, nieużytki z kwitnącymi chwastami, zasiejemy łąki kwietne, to możemy przyczynić się do zachowania i rozwoju wielu pszczół samotnie żyjących, które odwdzięczają nam się zapylaniem roślin, w wyniku czego otrzymujemy lepsze plony. „Pustynie” (pod kątem braku roślin kwitnących, czyli też pożywienia dla pszczół), które powstają po zbiorach upraw z monokultur czy koszeniu trawników, prowadzą do wymierania całych kolonii i nie pomagają w zachowaniu bioróżnorodności.
Rozmawiała Anna Wysocka
dr hab. Agnieszka Kosewska, prof. UWM - członek Zespołu Entomologii w Katedrze Entomologii, Fitopatologii i Diagnostyki Molekularnej na Wydziale Rolnictwa i Leśnictwa UWM, opiekun Koła Naukowego Entomologów "Pasikonik".