09 Lutego 2024
Aktualności
W grudniu zdobyła pani Super Grand Prix Międzynarodowego Konkursu „Golden Dream 2023” w mołdawskim Bălți, a kilka tygodni wcześniej nagrodę na konkursie dyrygenckim. Sporo tych sukcesów.
To prawda, dużo się u mnie dzieje (śmiech). Ale nigdy nie jadę na konkurs po nagrodę, tylko po doświadczenie i żeby spotkać nowych ludzi. Często trafiam na osoby, które mnie motywują do dalszej pracy. Zamiast rywalizacji, z konkursów czerpię więc inspirację.
Skąd się wzięła pokusa, żeby wystartować w Konfrontacji Młodych Dyrygentów w Cieszynie?
Zostałam zaskoczona tą propozycją przez prof. Katarzynę Bojaruniec i musiałam się trochę zastanowić, czy z niej skorzystać. Kiedy byłam w szkole muzycznej w Wilnie, śpiewałam w chórach, więc w jakiś sposób dyrygentura była mi bliska. Nigdy jednak nie myślałam o tym, żeby zająć się dyrygowaniem. To wymaga dużej wiedzy, ale i umiejętności przekazania wykonawcom swoich myśli i odczuć. Im dłużej o tym myślałam, tym bardziej chciałam spróbować. Wyjść ze swojej strefy komfortu. Wyzwaniem było dla mnie to, że będę musiała stanąć przed orkiestrą lub przed chórem sama. Kiedy koncertujemy z zespołem, to wiem, że jesteśmy razem, że chłopcy są za mną, czuję ich wsparcie. A tu miałam być sama. Uprzedziłam panią profesor, że żadnej nagrody z tego konkursu nie przywiozę i pojechałam (śmiech).
I...?
Było naprawdę fajnie! Pracowałam z chórem dziecięcym, studenckim i z orkiestrą smyczkową. Byłam ogromnie wzruszona, kiedy się dowiedziałam, że przyznano mi dwa wyróżnienia. Szczególnie miłe było to od dzieci, bo miałam świadomość, że przyszłam do nich jako jedenasta dyrygentka, kiedy były zmęczone. Postanowiłam jednak, że oddam im tę energię, którą w sobie mam. I to się udało. Duże wrażenie zrobiły na mnie słowa przedstawicieli komisji, którzy zaznaczyli, że dzieci czują, z kim im się dobrze pracuje.
Czy ten błysk w oku oznacza, że koledzy z Dynamitu mogą bać się, że porzuci ich pani na rzecz dyrygowania?
Muszę przyznać, że po powrocie z konkursu sprawdziłam, gdzie można studiować dyrygenturę! (śmiech) Bardzo mnie to zainspirowało i czuję, że chcę się więcej nauczyć.
Zapytałabym, jak znajdzie pani na to czas, ale... nie wygląda pani na zmęczoną. Raczej szczęśliwą.
Lubię działać. Mogę sobie odpocząć dzień czy dwa, ale więcej już nie. Pandemia miała na mnie zły wpływ. Źle się czułam psychicznie, kiedy nie było koncertów ani prób. A kiedy się tak dużo dzieje, jak teraz, to czuję, że żyję i szukam sposobów, żeby zdobyć więcej doświadczenia.
W Dynamicie bez zmian?
W tej chwili od siebie odpoczywamy, więc trochę o nas ciszej, ale mamy, oczywiście, plany. My już tacy jesteśmy, że najpierw cisza, a później... wybuch.
Jak na „dynamit” przystało?
Ta nazwa trochę odzwierciedla nasze temperamenty, ale powstała przypadkiem. Założyliśmy kiedyś na komunikatorze grupę o takiej nazwie. Kiedy mieliśmy zagrać koncert i ktoś zapytał, jak się nazywamy, bez namysłu odpowiedziałam, że Dynamit. Mieliśmy to później zmienić, ale w końcu nic innego nie wymyśliliśmy.
Jak chórzystka z Wilna stała się początkującą dyrygentką i wokalistką z Olsztyna?
Studia na Wydziale Sztuki UWM w Olsztynie nie były czymś, o czym myślałam w czasie szkoły średniej. Sądziłam, że będę studiowała biochemię albo ekonomię. Z Rafałem, który także gra w Dynamicie, brałam udział w różnych konkursach wokalnych, np. do słów Agnieszki Osieckiej, w których jurorką była prof. Honorata Cybula z Olsztyna. Rafał chciał iść na studia muzyczne, więc pani profesor zaproponowała mu UWM. Przekonywała go, że musi do studiowania namówić także mnie. Na początku nie dawałam się przekonać, ale w klasie maturalnej zaczęło do mnie docierać, że muzyka może być moją drogą.
Znów zdecydował czas do namysłu.
Na pewno bardzo pomaga mi to, że potrafię do różnych sytuacji podchodzić z chłodną głową. Kiedy wiem, że coś nie zależy ode mnie, że niczego nie mogę zmienić, to po prostu odrzucam to, co mnie rozprasza, idę dalej i się nie załamuję. Jako fanka Dynamitowej twórczości powinnam powiedzieć: dziękujemy panie Rafale, że namówił pan koleżankę na Olsztyn. Ja też cieszę się, że podjęłam taką decyzję.
Są jakieś minusy? Tęsknota za domem w Wilnie?
Tak, bardzo mi brakuje rodziny i przyjaciół, dlatego tak cieszę się na każde święta, bo wtedy mam okazję się z nimi wszystkimi spotkać.
Kibicują?
Oczywiście! Mam zresztą to szczęście, że nie tylko bliscy, ale także moi profesorowie oraz koleżanki i koledzy wspierają mnie podczas konkursów czy innych wydarzeń. Nasz wydział jest mały, wszyscy się znamy i tworzymy taką niewielką rodzinę. Nie ma między nami zazdrości, ewentualnie taka pozytywna motywacja i mobilizacja.
W grudniu wydział trzymał za panią kciuki podczas konkursu w Mołdawii. Jak się pani na nim znalazła?
Wszystko zaczęło się od Grand Prix na Międzynarodowym Konkursie Wokalnym Wielkopolski Paradise 2023 w Ostrowie Wielkopolskim. Pojechałam tam... chora. Powtarzałam sobie, że dam sobie radę, że wyzdrowieję. Mój występ był zaplanowany na niedzielę, a w sobotę przez około godzinę oglądałam występy innych w klimatyzowanej sali.
To na pewno nie pomogło w zdrowieniu...
Obudziłam się zapłakana, bez głosu. Uspokoiła mnie trochę pani Patrycja Kunert. Mogłam albo zaśpiewać, ze świadomością, że nie dam z siebie 100 procent, albo zrezygnować. Nie po to tam jednak jechałam. Chciałam zaśpiewać piosenkę "Brolužis” w języku litewskim i przekazać ludziom też odrobinę swojej kultury. Jestem Polką, ale urodziłam się przecież na Litwie. Nie chciałam się popisywać. Chciałam, żeby słuchacze odpoczęli od głośności i skupili się na liryzmie tej piosenki. Wygrałam nie tylko nagrodę, ale też z samą sobą. Dzięki zwycięstwu w Ostrowie Wlkp. pojechałam na „Golden Dream 2023” w Mołdawii. Konkurs okazał się świetnie zorganizowany. Na scenie czekał na mnie fortepian. Czerwony! Świetnie się to złożyło, bo ja byłam ubrana na biało. Nikt nie miał wątpliwości, że jestem z Polski. Cieszyłam się, że mogę, reprezentując właśnie Polskę, wykonać piosenkę po litewsku. To bardzo wzruszająca pieśń, opowiadająca o listach, które siostra pisała do brata, gdy poszedł na wojnę. Tłumaczyła, że za nim tęskni, ale rozumie jego decyzję, to, że broni ojczyzny. Kiedy w końcu dostaje list zwrotny, okazuje się, że jej brat nie żyje...Tak naprawdę nie trzeba znać słów, żeby poczuć te emocje, bo wywołuje je muzyka.
Słyszę je i u pani.
Ja żyję muzyką, jest ona całym moim życiem i dlatego staram się jej odwdzięczać szacunkiem. Popularność i nagrody dzisiaj mogą być, a jutro zniknąć. A muzyka jest na zawsze.
Do końca studiów bliżej niż dalej. Mówiła pani o swojej chłodnej głowie, czy nakazuje ona myśleć o przyszłości, o tym, co po obronie pracy dyplomowej?
Moja mama zawsze mówi, że sobie poradzę (śmiech).
Ja w to nie wątpię! Ale zastanawiam się, gdzie pani szukać: na scenie z mikrofonem, w szkole muzycznej, z batutą dyrygencką?
Chciałabym to wszystko połączyć. Dyrygentura mnie zainteresowała, więc chciałabym chyba skończyć jakieś dodatkowe studia. Poza tym bardzo chcę się rozwijać, zbierać nowe doświadczenia. Dlatego bardzo podoba mi się mój kierunek studiów, bo łączy w sobie różne możliwości. Właśnie dlatego zdecydowałam się tu przyjechać: chciałam znaleźć to, co jest mi najbliższe.
A zatem?
Śpiew.
Ale dyrygentura się czai za rogiem? (śmiech)
Tak. Żyję tym konkursem i czuję te emocje. Wiem, że muszę się zahartować, nabrać większej siły, uczyć się, pracować. Jestem przygotowana na to, że nie zawsze wszystko musi iść dobrze, że może zdarzyć się trudniejszy czas. Jestem wdzięczna swoim opiekunkom artystycznym: Patrycji Kunert i prof. Katarzynie Bojaruniec. Motywują mnie do tego, żebym nie stała w miejscu.
Rozmawiała Daria Bruszewska-Przytuła
Zdjęcie główne: fot. Politechnika Poznańska
Wręczenie nagród dla najlepszych studentów zagranicznych odbyło się 8 lutego na Politechnice Poznańskiej. To jedno z wydarzeń towarzyszących konferencji „Studenci zagraniczni w Polsce 2024” – organizowanej po raz XVII w ramach programu „Study in Poland”. Tym razem wydarzenie przygotowane zostało przez Konferencję Rektorów Akademickich Szkół Polskich (KRASP), Politechnikę Poznańską oraz "Perspektywy".
Jak informują organizatorzy, udział w poznańskich obradach potwierdziło ponad 350 osób, a prawie drugie tyle zadeklarowało uczestnictwo online. To przede wszystkim przedstawiciele instytucji i jednostek odpowiedzialnych za umiędzynarodowienie. W czasie konferencji zaplanowano 10 sesji plenarnych, posiedzenie Prezydium KRASP, obrady Komisji ds. Współpracy Międzynarodowej KRASP i Uniwersyteckiej Komisji Umiędzynarodowienia, spotkanie międzynarodowego komitetu sterującego projektu „Incubating Freedom for Ukraine – Adapting Woman to Digital Economy”, a także warsztaty na temat „Science Diplomacy”.
Konferencji towarzyszy nie tylko rozstrzygnięcie konkursu „Interstudent 2024” na najlepszego studenta obcokrajowca w Polsce, ale i wręczenie nagród „Gwiazda Umiędzynarodowienia”.
Rozmowa z Eveliną Voloskovą ukazała się w styczniowym wydaniu "Wiadomości Uniwersyteckich". Tematem numeru była reklama. Naukowców z UWM pytaliśmy m.in. o to, czym jest marka osobista oraz jak sztuczna inteligencja analizuje nasze zachowania w Internecie i co z tego wynika. Sporo uwagi poświęciliśmy także kwestiom związanym z prawnymi aspektami reklamy. Sprawdziliśmy, czego nie wolno reklamować oraz jak producenci sobie z tymi zakazami radzą.
W zimowym wydaniu nie zabrakło także artykułów poświęconych prowadzonym na UWM badaniom oraz relacji z wydarzeń ważnych dla społeczności akademickiej.