27 Września 2024

Aktualności


„Egodokumenty w badaniach filologów i historyków (znaczenie, metodologia, teoria gatunków)” to tytuł konferencji, która 27 września rozpoczęła się na Wydziale Humanistycznym UWM. Przez dwa dni naukowcy będą dyskutować o egodokumentach powstałych zarówno w wiekach dawnych, jak i współcześnie.

Według holenderskiego historyka i pisarza Jacoba Pressera egodokumenty to wszelkie źródła, w których autor opowiada o swoich uczuciach, o życiu prywatnym, w sposób zamierzony lub niezamierzony ujawniając swoje ego. Dr hab. Iwona Maciejewska, prof. UWM z Katedry Literatury Polskiej, przewodnicząca komitetu organizacyjnego konferencji wykorzystała ten termin, aby połączyć badania historyków i literaturoznawców.

– O ile literaturoznawcy, czy ogólnie filolodzy, mają świadomość subiektywności źródeł, to z historykami różnie bywa. Termin egodokumenty jest moim zdaniem bardzo przydatny, aby badania tych dwóch dyscyplin połączyć, a także mieć świadomość, że źródło trzeba traktować czasem z dużą dozą nieufności ze względu na to, że jednak to, kto pisze i co chce osiągnąć, ma bardzo duży wpływ – mówi prof. Maciejewska.

W konferencji udział biorą 34 osoby z różnych ośrodków w Polsce, reprezentujące bardzo różne dyscypliny i – co ciekawe – także dużą rozpiętość czasową, bo od XVI wieku aż po XXI.

W trakcie swojego wystąpienia prof. Iwona Maciejewska opowiedziała o rodzie Czapskich i roli egodokumentów rodziny wojewody pomorskiego Piotra Jana (1685-1736) w rozpoznaniu przemian zachodzących w epistolografii i diarystyce XVIII wieku. Dlaczego zatem Czapscy?

– Bo są bohaterami mojego grantu z Narodowego Programu Rozwoju Humanistyki – wyjaśnia prof. Maciejewska i dodaje, że rodzina Czapskich zazwyczaj kojarzy się z XX wiekiem – Józefem Czapskim i Marią Czapską. – To też był ten ród, tylko inna linia. Natomiast ten, o którym mówię, to ród z Pomorza, który w XVIII wieku zaczynał zyskiwać na znaczeniu, ale przede wszystkim – zostały po nim niezwykle ciekawe dokumenty, zarówno kobiece, jak i męskie. Pokazują one, że byli to ludzie o niezwykle silnych osobowościach i dość – powiedziałabym – powikłanych losach. Zostały po nich bardzo ciekawe listy oraz tekst autobiograficzny z podróży najstarszego syna wojewody pomorskiego. Postaci te na tyle zaciekawiły recenzentów z NPRH, że otrzymałam grant, którego celem jest edycja, czyli wydanie wszystkich dokumentów, które udało nam się znaleźć, i oczywiście zanalizowanie ich.

 

Bohaterem, o którym będzie mówić prof. Norbert Kasparek z Katedry Historii Polski, jest gen. Maciej Rybiński – pamiętnikarz, pisarz i poeta.

– Generał Maciej Rybiński był ostatnim wodzem naczelnym powstania listopadowego, ale na emigracji oprócz pamiętników, wspomnień, publicystyki, pisał także wiersze, poematy. Nie zostały one po dzień dzisiejszy wydane drukiem, ale muszę od razu dodać, że polska literatura nie poniosła z tego powodu żadnej straty – żartuje prof. Norbert Kasparek.

Prof. Norbert Kasparek od lat interesuje się generałem Rybińskim, powstaniem listopadowym i jego upadkiem, bo – jak twierdzi – inni historycy piszą o wielkich zwycięstwach, a jego ciągle interesują klęski.

– Muszę przyznać, że ten zamknięty, chorobliwie złośliwy człowiek jest mi na swój sposób bliski. Wyraża się to nawet w tym, że od 30 lat, gdy jestem w Paryżu, idę na jego grób, odnawiam go. Ciekawostką jest to, że raz odnowiła go jakaś firma z polski i na nagrobku zmieniono mu datę urodzenia i odmłodzono o 10 lat. A żył bardzo długo, bo od 1784 r. do 1870. Większość czasu spędził na emigracji. Postać bardzo mocno oblana błotem swarów politycznych, ale Rybiński nie był im dłużny. Mówił o Joachimie Lelewelu, najwybitniejszym historyku – "kalendarzysta, bo tylko daty zbierał, "eunuch polityczny" i tego typu. Zatem postać bardzo ciekawa – opowiada prof. Kasparek.

Dr Justyna Dudek z lubelskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej przygotowała wystąpienie dotyczące egodokumentów funkcjonariuszy komunistycznego aparatu bezpieczeństwa.

– Zajmuję się badaniem policji politycznej, więc będę mówiła o wspomnieniach funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa, które spisywali w latach 70. i 80. ub. wieku. Powiem, w jaki sposób pisali te relacje, jakie informacje tam zawierali, w jaki sposób też kreowali siebie, czyli opowiadali o sobie i swojej specyficznej pracy – mówi dr Dudek i zaznacza, że te relacje były pisane przede wszystkim na zamówienie. – Ci funkcjonariusze otrzymywali za nie honoraria. Nie były to wysokie kwoty. Część z nich po ocenie pracowników biura historycznego MSW była wydawana, ale też były w pewien sposób redagowane i cenzurowane. Jeżeli znalazły się w nich fragmenty, które w niekorzystnym świetle stawiały tych funkcjonariuszy, to z tych publikowanych relacji były wycinane.

Dr Dudek wskazuje także na dużą różnorodność badanych dokumentów.

– Znajdują się w nich np. też takie wspomnienia, w których wprost piszą o stosowaniu przemocy, w taki zniuansowany trochę sposób. Osoby, które je przeglądały, często zwracały na to uwagę, że znajdują się tam informacje, które nie powinny w ogóle się w tych wspomnieniach znaleźć. Dodać jeszcze należy, że głównie pisali je funkcjonariusze, którzy pełnili funkcje kierownicze, w warunkach PRL-u odnieśli pewien awans społeczny, więc pisane są z perspektywy kogoś, kto odniósł jakiś sukces – dodaje badaczka.

Konferencja „Egodokumenty w badaniach filologów i historyków (znaczenie, metodologia, teoria gatunków)”

 

Różnice między listem a zeznaniem przedstawi w trakcie konferencji mgr Martyna Olejniczak, doktorantka z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu.

– Przyjechałam z wykładem o Tomaszu Zanie. Będę wskazywać różnice między listem a zeznaniem, ponieważ Zan jest jednym z czołowych filomatów, prezydentem filaretów i w okresie prześladowań młodzieży wileńskiej w latach 1823-24 został nie tylko aresztowany, ale długo i dużo zeznawał. Wówczas pisał także listy w więzieniu. Te dwa typy dokumentów zestawiłam ze sobą i porównałam, w jaki sposób to jego ego, "ja" autora funkcjonuje zarówno w zeznaniach jak i w listach – podkreśla Martyna Olejniczak.

Martyna Olejniczak filomatami i filaretami zajmuje się od niemal sześciu lat. Pracę magisterską poświęciła studenckiej epistolografii Zana, a pracę doktorską jego powieściopisarstwu. Jakie różnice dostrzegła między listami a zeznaniami?

– Różnica jest widoczna. Zeznania są bardziej chłodne i rzeczowe, pojawia się w nich taktyka, gra z komisją śledczą, żeby pewne fakty nie wyszły na jaw. Listy są natomiast bardzo intymne i przepełnione jego emocjami, zatem różnica spora – podsumowuje doktorantka.

Ogólnopolską konferencję naukową „Egodokumenty w badaniach filologów i historyków (znaczenie, metodologia, teoria gatunków)” zorganizował Instytut Literaturoznawstwa Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie. Finansowana jest z projektu Narodowego Programu Rozwoju Humanistyki pt. „Źródła do dziejów Czapskich w XVIII wieku. Egodokumenty członków rodziny wojewody pomorskiego Piotra Jana (1685-1736) – opracowanie filologiczno-historyczne i edycja” (nr 0343/NPRH9/H11/88/2021). Zakończy się 28 września.

Sylwia Zadworna

fot. Janusz Pająk

Rodzaj artykułu