27 Lutego 2023
Aktualności
Zanim przystąpią Państwo do lektury wywiadu z Aleksandrą Kojadyńską, warto odnotować, że w meczu ostatniej kolejki tego sezonu, „Szpilki” pokonały AZS SGGW Warszawa 5:4, dzięki czemu awansowały do Ekstraligi – najwyższej klasy rozgrywkowej.
- Ten rok jest wspaniałym rokiem, jeśli chodzi o nasze osiągnięcia sportowe. Właśnie dzisiaj uświadomiłam sobie, że w tym sezonie nie przegrałyśmy ani jednego spotkania u nas, w hali w Kortowie. Fajnie, że to w końcu odczarowałyśmy, bo wcześniej to miejsce nie było dla nas zbyt szczęśliwe. Awans do Ekstraligi osiągnęłyśmy dzięki konsekwencji, ciężkiej pracy i waleczności, którą prezentujemy na boisku – mówiła Aleksandra Kojadyńska w rozmowie z Radiem UWM FM po meczu decydującym o awansie.
Rozmowa z bramkarką AZS UWM High Heels została przeprowadzona jeszcze przed awansem.
Skąd wziął się futsal w pani życiu?
Zanim zaczęłam uprawiać futsal, grałam w piłkę ręczną. Gdy rozpoczęłam studia na UWM, dowiedziałam się, że sekcje piłki ręcznej i futsalu prowadzi ten sam trener – Grzegorz Dubielski. Przyszłam na jeden z treningów piłki ręcznej i okazało się, że szuka bramkarki do drużyny futsalowej. Powoli mnie do tego wprowadzał, chociaż początki nie były łatwe. Przestawienie się na inny sport było trudne i nie podchodziłam do tego z wielkim entuzjazmem. Po pierwszych „przełamaniach” było już tylko lepiej. I tak mija już dziewiąty rok, odkąd uprawiam tę wyjątkową dyscyplinę sportu. Ponadto, przed rozpoczęciem obecnego roku akademickiego, zrobiłam kurs w szkole trenerów PZPN i przejęłam prowadzenie sekcji futsalu kobiet, którą współprowadzi ze mną Ewa Kuliś. Ona wykonuje ogromną pracę trenerską, która przekłada się na sukcesy naszej drużyny. Nie ma wątpliwości, że jest osobą, bez której nie byłybyśmy w tym miejscu, w którym jesteśmy, a lista naszych sukcesów nie byłaby tak długa. Warto w tym miejscu wspomnieć też o ciągłym wsparciu Grzegorza Dubielskiego, kierownika Studium Wychowania Fizycznego i Sportu, który założył sekcję i do dzisiaj nas wspiera. Swoją wiedzą, wsparciem i doświadczeniem służy nam też Marek Roguski, kierownik AZS UWM.
Trudno było pani zmienić dyscyplinę sportu?
Tak, było trudno. Co prawda, jeśli chodzi o bramkę, istnieją jakieś podobieństwa pomiędzy futsalem a piłką ręczna, ale jednak w futsalu sprawdza się zupełnie inny styl bronienia. Teraz, po latach, wypracowałam już sobie indywidualny styl, który znajduje się gdzieś między tymi dwiema dyscyplinami. Na szczęście na boisku to się jakoś sprawdza. Nie chcę go zmieniać, bo najważniejsze cechy bramkarza to pewność siebie i skuteczność, a nie to, jak dany styl bronienia wygląda.
Kto może dołączyć do „Szpilek”?
Nasza drużyna liczy 14–18 osób. Te różnice w liczebności składu wynikają z tego, że kadra meczowa to 14 zawodniczek, a te kilka dodatkowych osób to te, które przychodzą gdzieś w trakcie sezonu i stawiają dopiero swoje pierwsze kroki. Aby otrzymać powołanie do kadry meczowej, trzeba reprezentować już jakiś poziom. Pomimo to pozwalamy dołączyć każdemu, kto ma determinację i chce się rozwijać. Cała reszta zweryfikuje się sama. Intensywność jest spora, bo trenujemy trzy razy w tygodniu, a do tego dochodzą jeszcze treningi biegowe i oczywiście mecze. Jeśli ktoś nie jest przygotowany do tego fizycznie, to może być trudno. Czasami jest tak, że jakaś dziewczyna czuje, że nie daje rady i rezygnuje, ale są też takie, które wytrwały i weszły do kadry dopiero po kilku latach. Każdy otrzymuje swoją szansę i tylko od niego zależy, jak ją wykorzysta.
Jak ocenia pani poziom ligi futsalu kobiet?
Z jakimi przeciwnikami mierzycie się na co dzień? To jest nasz piąty sezon i każdy jest inny. Są różne zespoły – niektóre grają przede wszystkim na trawie, więc w hali docierają się dopiero w grudniu-styczniu. Są też takie, które koncentrują się wyłącznie na futsalu i te siłą rzeczy są mocniejsze. W naszej lidzie mamy chociażby zespół SGGW Warszawa, który jakiś czas temu spadł z ekstraligi, więc chce wrócić na szczyt. Drużyna ze Zduńskiej Woli też radzi sobie bardzo dobrze i ma doświadczony skład. Jest również Helios Białystok, z którym dwa lata temu rywalizowałyśmy o wejście do ekstraligi i ten pojedynek wówczas przegrałyśmy. Stomil Olsztyn, czyli drużyna – można powiedzieć – z naszego podwórka, zgłosiła się dopiero w tym roku, ale jest mistrzem Polski do lat 17. Tak to mniej więcej wygląda – na pewno nie ma łatwych przeciwników.
Co daje granie w „Szpilkach” poza samym aspektem sportowym?
Myślę, że cenna jest sama atmosfera, to, jakim zespołem jesteśmy. Warto przyjść i to zobaczyć. Zdarzało się tak, że ktoś przychodził do nas po jakichś trudnych doświadczeniach ze sportem czy z trenerami i mówił, że po czasie spędzonym u nas odzyskał radość ze sportu, gry czy z przynależności do drużyny. Poza tym sport pozwala przejść przez wiele trudnych chwil w życiu, może być również doskonałą odskocznią od nauki. Studiowałam prawo, a więc kierunek dość wymagający, ale zapewniam, że wszystko można pogodzić. Myślę, że w naszej drużynie odnajdzie się każdy – nie tylko ten, kto gra pierwsze skrzypce na boisku. Mamy też takie dziewczyny, które nie zawsze zagrają w meczu, ale jeżdżą z nami i wspierają nas, bo drużyną jest się cały czas i każdy pełni w niej równie ważną rolę.
Jak jest pani zdaniem popularność futsalu w Polsce?
Po samym poziomie Akademickich Mistrzostw Polski widać, że ta dyscyplina się rozwija. Chociaż oczywiście kobieca piłka jest słabo rozwinięta, a futsal jeszcze mniej niż piłka nożna na trawie kobiet. Futsal jest czasami całkowicie pomijany i myślę, że jest za mało doceniany. Jednak jeśli ktoś zobaczy tę dyscyplinę od środka, to przekona się, że jest bardzo ciekawa i emocjonująca. Zwłaszcza odmiana kobieca, która jest nie za szybka, nie za wolna – w sam raz.
Na zakończenie zapytam o genezę waszej interesującej nazwy. Skąd wzięły się „Szpilki”?
W Akademickich Mistrzostwach Polski funkcjonujemy jako AZS UWM Olsztyn, ale w lidze chciałyśmy się jakoś wyróżnić, bo AZS jest głównie kojarzony z siatkarzami oraz z lekkoatletyką. Pomyślałyśmy sobie z Ewą [Kuliś – przyp. red.], że może nazwiemy się „High Heels”, czyli „Szpilki”, żeby podkreślić, że to jest drużyna kobieca, że kobiety jednego dnia mogą nosić szpilki, a innego grać w piłkę.
Rozmawiała Marta Wiśniewska