31 Stycznia 2024

Aktualności


Reklama i konsumpcjonizm są ze sobą nierozerwalnie powiązane. Tam, gdzie pojawia się zjawisko reklamy, możemy mówić o społeczeństwie konsumpcyjnym. Są jednak osoby, które starają się wyłamać z tego schematu. O dekonsumentach opowiada mgr Kamila Szyszka, doktorantka w Szkole Doktorskiej UWM.

Żyjemy w środowisku silnie konsumpcyjnym. O dekonsumpcji raczej rzadko się słyszy i ją obserwuje. Skąd zainteresowanie tym tematem?

To osobisty temat dla mnie. Moja siostra od wielu lat wprowadza różne rozwiązania w stylu zero waste. Zwróciło to moją uwagę, kiedy mieszkała ona jeszcze z mamą i dochodziło na tym tle do wielu konfliktów. Na przykład mama używała foliowych worków, a siostra się denerwowała i dochodziło do kłótni. Zdałam sobie sprawę, że to, co robi moja siostra, jest w szczytnym celu, ale niestety powoduje konflikty rodzinne, bo konsumpcjonizm jest wszechobecny i wyłamać się z niego jest bardzo trudno. Postanowiłam to szerzej zbadać.

Kto bierze udział w pani badaniach?

Osoby dorosłe, które są decyzyjne, zarządzają swoim budżetem i dobrowolnie wybierają ścieżkę dekonsumpcji. Jedna z grup, która wpisuje się w ten trend, to freeganie, czyli osoby, które pozyskują dobra ze śmietników i z wyrzuconych bądź oddanych przez sklepy czy kogoś rzeczy, np. żywność, ubrania, sprzęty domowe. Druga grupa to minimaliści, którzy wybierają dobrowolną prostotę. Jest jeszcze ruch zero waste, czyli zero odpadów, zero marnowania. Te wszystkie grupy łączą się ze sobą, a mimo wszystko są trochę odmienne. Wydaje się, że nie ulegają reklamom i presji konsumpcji. Bo konsumpcyjny styl życia oznacza przede wszystkim wysokie koszty dla środowiska. Jak zatem pomóc środowisku? Ograniczyć konsumpcję. Badania będą polegały na dyskusjach grupowych.

Czy łatwo było znaleźć osoby, które żyją według zasad dekonsumpcji?

Osobiście, poza moją siostrą, nie znałam takich osób. W ich poszukiwaniu bardzo pomogły mi media społecznościowe. Są specjalne grupy, na których można znaleźć osoby o dekonsumpcyjnym nastawieniu. Jedną z nich jest „Śmieciarka jedzie”, na której ludzie ogłaszają, że oddadzą zbędne rzeczy lub poszukują czegoś konkretnego. Jest też grupa „Zero Waste Olsztyn”, na którą wrzuciłam ogłoszenie o poszukiwaniu osób do badań i też był na niej odzew. Jak widać, takich osób jest coraz więcej, chociaż osobiście uważam, że ruch zero waste został trochę spaczony przez… rynek. Likwidacja plastiku wiązała się z tym, że zaczęto wytwarzać m.in. więcej szklanych opakowań czy szczoteczek bambusowych, co tak naprawdę niewiele zmieniło, poza tym, że ludzie wymienili plastik na szkło. Na wiele różnych sposobów próbowano reklamować i promować towary nawiązujące do ekologicznego życia jedynie estetyką

Czym kierują się ludzie, wybierając ścieżkę dekonsumpcji?

Różne są motywacje, ale głównie dominują altruistyczne wartości, takie jak wcześniej wspomniana troska o środowisko. Inny powód to dbanie o dobrobyt i dobrostan innych osób, bo niepohamowane uczestniczenie w konsumpcji wiąże się ze wspieraniem wyzysku różnych osób pracujących w krajach rozwijających się. W literaturze pojawia się także zagadnienie związane ze zmęczeniem konsumpcją, ciągłą pogonią, a dekonsumenci chcieliby więcej czasu poświęcać na relacje i samorozwój. Potrzebują więcej ciszy, spokoju, a żeby konsumować, trzeba dużo pracować, być w biegu niemal cały czas, robić zakupy i wtedy tego czasu dla siebie i bliskich niewiele zostaje.

A nie wiąże się to też z jakąś modą?

U niektórych z pewnością też, ale takie osoby nie angażują się w to bardzo mocno, bardziej na pokaz.

Czy dekonsumenci mają realny wpływ na zmiany, chociażby w dbaniu o środowisko?

Są osoby, które patrzą na to w ten sposób, że głosują swoimi pieniędzmi. Jeżeli nie dają ich wyzyskującym korporacjom, które są np. szkodliwe dla środowiska, to wtedy nie wspierają tego, więc przyczyniają się do polepszenia środowiska i go nie degradują. Pojawiają się jednak głosy, i jest tego duża świadomość, że tak naprawdę to są jedynie pojedyncze działania jednostek, które globalnie nie mają zbyt dużego wpływu. Co innego, gdyby same korporacje wprowadziły modyfikacje w swoich działaniach. Zatem te osoby bardziej czerpią jednak indywidualne korzyści, mają więcej wolnego czasu, lepsze samopoczucie, jakość życia i poczucie sprawczości.

W badaniach skupi się pani także na estetycznych wyborach takich osób. Markowe ubrania, drogie perfumy, nowoczesne gadżety – to chyba nie wchodzi w grę?

Konsumpcjonizm kładzie bardzo duży nacisk na to, że trzeba wyglądać dobrze, nasze domy mają wyglądać dobrze i nasze samochody mają wyglądać dobrze. W reklamach widzimy pięknych, uśmiechniętych ludzi z ogromem dóbr, które musimy mieć, żeby być szczęśliwi. Obszary życia muszą mieć jakiś walor estetyczny. Musimy się dobrze prezentować. Jest to dla mnie niezwykle zastanawiające, w jaki sposób dekonsumenci realizują wartości estetyczne. Czy są w stanie je porzucić, nie podporządkowując się przyjętym kanonom, czy może mają na to swój własny sposób? Na razie udało mi się ustalić, że osoby te często mają swoją własną estetykę związaną z naturalnym wyglądem. Jest to jedno z moich pytań badawczych. Może mają jakieś naturalne sposoby na robienie makijażu czy malowanie paznokci. Dobre i tanie ubrania często można znaleźć w second handach. Niektórzy też wyrzucają na śmietnik fajne ubrania, więc i to może jest miejsce, gdzie można pozyskać ciekawą odzież. Podobnie jak z żywnością, która ląduje w koszu, a jest jeszcze zdatna do zjedzenia, nie śmierdzi, nie spleśniała, smakuje dobrze, ale termin ważności minął wczoraj. Interesuje mnie również to, czy takie osoby otaczają się wieloma przedmiotami w domu, czy w jakiś sposób ocieplają przestrzeń, w której funkcjonują. Znamienne dla sfery dekonsumpcji jest własnoręczne wytwarzanie przedmiotów, np. prezentów, aby bliskim sprawić radość. Dekonsumenci często stawiają też na własne ogródki i uprawy eko.

Czy na zachodzie dekonsumpcja też jest tak mało znana i zbadana?

W Polsce jest bardzo mało badań poświęconych temu zagadnieniu, ale zachodnia literatura omawia te kwestie zdecydowanie bardziej szczegółowo. W krajach postsowieckich nie jest to rozpowszechnione i systemowo wspierane, jak w krajach, w których stawia się na ekologię. Oczywiście powstają np. lodówki społeczne czy aplikacje typu „Too Good To Go” (pozwalające na ocalenie jedzenia, które jest jeszcze zbyt dobre, by je wyrzucić, ale którego sklepy nie powinny już sprzedawać – przyp. red.), ale jest to jednak jeszcze dość rzadko spotykane. Wpływ na to może mieć też nasza przeszłość. Kiedyś brakowało towarów na półkach i kiedy one się pojawiły, nastała ogromna radość i chęć kupowania. Chociaż z drugiej strony, ja nie żyłam w czasach komunistycznych, a też czuję się pod wpływem konsumpcyjnego szału. Warto tez zwrócić się w kierunku Stanów Zjednoczonych, które mają ogromny problem z hiperkonsumpcją. Jest więc to temat do szerszego zbadania. Myślę, że podczas rozmów wyłonią się kolejne kwestie i pytania, które będę chciała zgłębić.

Rozmawiała Sylwia Zadworna

Kamila Szyszka

 

 

 

 

 

 

Mgr Kamila Szyszka jest absolwentką filozofii na UWM oraz studentką szkoły psychoterapii. Doktorat przygotowuje w dyscyplinie pedagogika, a jego promotorką będzie dr hab. Hanna  Kędzierska, prof. UWM.

 

 

 

 

 

okładka styczniowego wydania Wiadomości Uniwersyteckich

 

 

 

Artykuł ukazał się w styczniowym wydaniu "Wiadomości Uniwersyteckich". Tematem numeru była reklama. Naukowców z UWM pytaliśmy m.in. o to, jak sztuczna inteligencja analizuje nasze zachowania w Internecie i co z tego wynika. Sporo uwagi poświęciliśmy także kwestiom związanym z prawnymi aspektami reklamy. Sprawdziliśmy, czego nie wolno reklamować oraz jak producenci sobie z tymi zakazami radzą. 

W zimowym wydaniu nie zabrakło także artykułów poświęconych prowadzonym na UWM badaniom oraz relacji z wydarzeń ważnych dla społeczności akademickiej.

Rodzaj artykułu