20 Maja 2023
Aktualności
Dzięki swoim zainteresowaniom badawczym i realizowanym stażom miała pani okazję poznać kobiety w Rosji, Kazachstanie, Francji i Senegalu. Więcej nas łączy czy dzieli?
Niezależnie od tego, pod jaką szerokością geograficzną jestem, towarzyszy mi uznanie dla kobiet. Na ich barkach, które teoretycznie są słabsze od męskich, spoczywa ogromny ciężar. Ta siła kobiet jest nie tylko metaforyczna – pamiętam, że kiedy pierwszy raz byłam w Związku Radzieckim, szokujące było dla mnie to, że ekipy remontowe, które spotykałam w akademiku, składały się z samych pań. Wykonywały one nie tylko drobne prace naprawcze, ale i murarskie.
Dzisiaj powoli zanika podział na „męskie” i „kobiece” zawody, ale wtedy mogło to być zaskakujące.
Dorastałam otoczona stereotypami. Musiałam wykonać dużą pracę nad sobą, aby zacząć inaczej postrzegać świat. Dopiero wyjazd na studia do Olsztyna otworzył moją głowę.
Obecnie może być pani ambasadorką komunikacji międzykulturowej, także z uwagi na swoje prywatne doświadczenia.
Mój mąż pochodzi z Senegalu, ale poznaliśmy się w Rosji. Rozpoczynając wspólne życie w Polsce, musieliśmy pokonać różne trudności – i administracyjne, i kulturowe. Doświadczając tego i obserwując inne związki osób pochodzących z rożnych kultur, zdałam sobie sprawę z wielu kwestii. Widzę na przykład, że nie ma znaczenia, czy Senegalczyk mieszka w Polsce, we Francji czy gdziekolwiek indziej, jego sposób życia i funkcjonowania jest podobny. Myślę, że to kwestia tego, że wywodzi się z jednej z tych „silnych” kultur, które nie są podatne na zmiany.
Ma pani doktorantki w Kazachstanie. Jak tam wygląda życie kobiet?
Priorytetem jest pełnienie ról matki i żony. Sfera realizacji osobistej czy zawodowej to coś dodatkowego, na co przyzwolenie jest tylko pod warunkiem wywiązywanie się z tych podstawowych zadań. Myślę, oczywiście, o tradycyjnym modelu rodziny. Tymczasem system szkolnictwa wyższego w Kazachstanie narzuca pracownikom naukowym wiele obowiązków dydaktycznych, więc decyzja o pracy w tym zawodzie wymaga o wiele większych poświęceń niż ma to miejsce w polskich warunkach.
Skoro rozmawiamy o szkolnictwie wyższym, to proszę powiedzieć, jak ono funkcjonuje we Francji, z której pani niedawno wróciła?
We Francji miałam okazję prowadzić warsztaty przekładowe na uniwersytetach w Lyonie i Grenoble. Pozwoliło mi to nie tylko zdobyć cenne doświadczenie dydaktyczne i językowe, ale też przyjrzeć się od środka, jak funkcjonuje cały system. Tym, co zwróciło moją uwagę, jest fakt, że do minimum zredukowano tam kwestie związane np. ze sprawozdawczością – francuscy wykładowcy skupiają się na pracy dydaktycznej i naukowej, nie muszą poświęcać tyle uwagi kwestiom administracyjnym, spotkaniom kolejnych zespołów, komisji itd. Mam wrażenie, że wynika to z większego zaufania do nich i szacunku do ich pracy. Być może wiąże się to z tym, że żeby rozpocząć pracę na uczelni, trzeba się naprawdę bardzo wykazać – konkurencja jest duża, a zatrudnia się na podstawie kontraktu. To wszystko powoduje, że status nauczyciela akademickiego jest zdecydowanie wyższy niż w Polsce.
Z uwagą przygląda się pani kobietom w kulturze muzułmańskiej. Czy to, co pani zauważa, bardzo różni się od stereotypów?
Myślę, że tak. Moją uwagę zwraca np. kwestia hidżabu i poczucia tożsamości. W kulturze zachodniej hidżab jest często postrzegany jako symbol zniewolenia kobiety. Tymczasem np. w Polsce kobiety, m.in. z uwagi na swoje bezpieczeństwo, rezygnują z zakrywania włosów w miejscach publicznych. Hidżab wkładają w domu. To właśnie w tej przestrzeni są sobą i mogą swobodnie demonstrować swoje przywiązanie do kultury i religii. Podczas pobytu na francuskim stażu realizowałam program „Pamięć – tożsamość kulturowa – komunikacja międzykulturowa w Europie”. Dlatego uważnie przyglądałam się różnych zjawiskom kulturowym w przestrzeni społecznej. Miałam okazję sprawdzić, jak funkcjonuje wprowadzony w tym kraju zakaz zakładania chust w miejscach publicznych. Okazuje się, że to zupełnie martwe prawo.
Sporo czasu spędziła pani w Senegalu. Jakie jest miejsce kobiet w tej społeczności?
To było ciekawe doświadczenie, bo kobiety z rodziny mojego męża postanowiły wprowadzić mnie w swoje tradycje. Traktowały mnie tak, jak traktowałyby kobietę przygotowującą się do zamążpójścia – chciały, żebym odebrała edukację, która pozwoli mi być dobrą żoną dla senegalskiego mężczyzny. Kobieta w Senegalu ma silną pozycję nie tylko w państwie, ale i w rodzinie. Nie bez powodu w senegalskich domach obok wizerunków duchownych muzułmańskich znajdziemy portrety kobiet. Kiedy najstarsza siostra mojego męża wyraziła zgodę na nasz przyjazd – nikt w klanie nie ośmielił się zakwestionować jej decyzji.
Prowadzi pani warsztaty popularyzujące wiedzę o kulturze Afryki. Z jakimi stereotypami przychodzą ich uczestnicy?
Najbardziej kontrowersyjnym tematem jest wielożeństwo. Ludziom wydaje się, że kolejne żony nie mogą być szczęśliwe. Oceniamy to, nakładając kalkę naszego doświadczenia, a tymczasem doświadczenia afrykańskie są inne. Małżeństwo z kilkoma kobietami to spore wyzwanie także dla mężczyzny – musi on zapewnić wszystkim żonom i dzieciom podobny poziom życia i starać się spędzać z nimi tyle samo czasu, żadnej z nich nie wyróżniać i tak samo dbać o każdą z nich. Żeby to było możliwe, zdarza się (choć to tylko jedno z rozwiązań), że wszystkie kobiety i ich dzieci mieszkają w tym samym domu, ale mają odrębne sypialnie.
A co z tymi mniej pozytywnymi kwestiami dotyczącymi życia kobiet w Afryce? Na pewno jest wiele problemów – np. to, że młode kobiety, które szukają lepszego życia w miastach, zmuszone są często do prostytucji. Jeśli współżyją z białymi mężczyznami, a tak jest najczęściej, właściwie nie mają szans na wyjście z tej sytuacji i wejście w relację z Senegalczykiem. Drugą sprawą, która mnie niepokoi, jest fakt wykluczenia społecznego i rodzinnego kobiet, które są niepłodne. To pozbawia je opieki mężczyzny. Na szczęście mogą one liczyć na wsparcie organizacji pozarządowych. Te problemy są ważne, ale właściwie nie mówi się o nich w mediach państwowych – wiedzę na ten temat możemy czerpać przede wszystkim z literatury kobiecej.
Kim są jej reprezentantki?
Wśród autorek senegalskich można wskazać takie osoby jak Mariáma Bâ, Ken Bugul czy Aminata Zaaria. Literatura senegalska powstaje najczęściej w języku francuskim i jest niesamowitym źródłem wiedzy i… krzykiem rozpaczy. Chociaż w Senegalu kobiety mają prawo się kształcić i realizować zawodowo, w pełni otwarcie mogą się wypowiedzieć właśnie w literaturze. Warto jednak podkreślić, że Senegal wyróżnia się na tle innych państw afrykańskich, ponieważ Senghor, jego pierwszy prezydent po zdobyciu formalnej niepodległości, rozumiał potrzebę obecności kobiet w przestrzeni społecznej i sankcjonował ją w zapisach prawa.
Jaka jest kobieta Senegalu?
Byłam kiedyś na wyspie Gorée w muzeum niewolnictwa. Jest tam też niewielkie muzeum kobiet. W pamięci zapadła mi makatka przedstawiająca kobietę senegalską. Miała ona wiele par rąk, a każda z nich wykonywała inną czynność. To chyba dobry symbol tego, jakie są kobiety, nie tylko senegalskie.
Rozmawiała: Daria Bruszewska-Przytuła
Fot. zdjęcie główne: Pikisuperstar/Freepik
Dni Afryki 2023 odbędą się na UWM w dniach 22-23 maja >>> Program wydarzenia
Prof. dr hab. Iwona Anna Ndiaye jest literaturoznawczynią i tłumaczką. Na UWM kieruje pracami Katedry Literatury i Języka Rosyjskiego. Jest też kierownikiem Centrum Języka Rosyjskiego i Kultury „Instytut Puszkina” UWM oraz sekretarzem Zarządu Komisji Emigrantologii Słowian Międzynarodowego Komitetu Slawistów. Wielokrotnie nagradzana za działalność popularyzatorską oraz międzykulturową (m.in. nagrody Fundacji Afryka Inaczej oraz Ambasadora Senegalu w Polsce).