03 Lipiec 2023
Aktualności
Spotkanie w czerwcu było pierwszym od zakończenia studiów w 1983 roku?
To było nasze czwarte spotkanie, organizujemy je co dziesięć lat. Pierwszy zjazd był na 10-lecie w stołówce kortowskiej, drugi mieliśmy w Silicach, a trzeci w restauracji w Hotelu Kur. Nigdy nie było jeszcze tyle osób, co teraz. Na spotkanie w Hotelu Omega przyjechały 102 osoby.
Rozpoczynał pan studia jeszcze na Akademii Rolniczo-Technicznej. Przez kilkadziesiąt lat wiele się wydarzyło – zmieniła się nazwa uczelni i jej struktura, rozbudowane zostało Kortowo, zmieniło się miasto.
Zaczynaliśmy studia w 1978, a kończyliśmy na przełomie lutego i marca 1983 roku. Z ponad 300 osób studia skończyło 218. To był kierunek rolniczy. Na I roku było 11 grup, a już na II roku tylko 10. Od drugiego roku dwie grupy – dziewiąta i dziesiąta – były grupami ekonomicznymi. Później m.in. absolwenci z tych grup weszli w skład pracowników Instytutu Ekonomiki i Organizacji Rolnictwa, który z czasem przekształcił się w Wydział Nauk Ekonomicznych. Także mój obecny wydział ma korzenie rolnicze.
Ma pan wiedzę, jakie były losy innych absolwentów?
Rozproszyli się po całej Polsce i po świecie. Na zjazd przyjechało parę osób z Niemiec, jedna koleżanka jest w Kanadzie, parę osób mieszka w Stanach Zjednoczonych. Mamy wśród nas ministra, dużo ludzi dawniej pracowało w ministerstwach w Warszawie. To był rocznik bardzo energiczny i z dużą przebojowością. Po skończeniu studiów piętnaście osób zostało na uczelni. Ja wróciłem tutaj po trzech latach wędrówki po Polsce i od 1986 roku jestem pracownikiem mojej Alma Mater.
Przyjazd 100 osób na zjazd absolwentów po 40 latach to naprawdę sukces organizacyjny.
Sami byliśmy zaskoczeni. Jak zaczęliśmy organizować spotkanie, to ludzie nam mówili: zobaczycie, przyjedzie maksymalnie 40 osób. Ale ja miałam przeczucie, że będzie co najmniej 80. Przeczucie mnie nie zawiodło. Założyliśmy siedmioosobowy komitet organizacyjny, był w nim poza mną m.in. prof. Sienkiewicz i parę osób spoza uczelni. Chcemy pokazać, że możliwe jest takie spotkanie po wielu latach i warto je zorganizować.
Jaki był program spotkania?
Mieliśmy program podzielony na dwie części. Pierwsza to było spotkanie z naszym rektorem i dziekanem Wydziału Rolniczego, a po nim zwiedzanie obecnego Kortowa. Ci, którzy pamiętali Kortowo z czasu studiów i przyjechali pierwszy raz na spotkanie absolwentów, byli zaskoczeni, jak rozbudowało się i zmieniło. Spacer był też czasem wspomnień. Drugą częścią spotkania był bal absolwentów w Hotelu Omega. Wydźwięk był taki, że był to najlepszy bal z dotychczasowych. Bawiliśmy się do 4 nad ranem. W zaproszeniu napisaliśmy: „Pokażmy, że jeszcze na wiele nas stać”. Była też okazja do rozmowy, wymiany poglądów. Na początku balu powiedziałem, że o wszystkim możemy rozmawiać, ale nie o polityce, bo to jest temat, który nas podzieli, a mamy się bawić, a nie kłócić. Wielkim podziękowaniem za włożoną pracę organizacyjną było przyjście 102 osób.
Znalezienie kontaktów do niektórych absolwentów musiało być wyzwaniem, jeśli nie mieli kont w mediach społecznościowych.
Podzieliliśmy się, bo każdy kogoś znał i miał kontakt, przekazywaliśmy sobie nawzajem informacje. Nie wiedziałem, jak dotrzeć do jednej koleżanki, ale pamiętałem jej wcześniejsze miejsce pracy i zadzwoniłem tam. Pomogli mi do niej dotrzeć. Były osoby, dla których było to pierwsze spotkanie od zakończenia studiów. Czułem satysfakcję, kiedy udało nam się dotrzeć do kogoś, z kim przez kilkadziesiąt lat nie było kontaktu. Nasze szeregi się wykruszają, część naszych kolegów i koleżanek już odeszła. Był taki pomysł, żeby nie czekać już dziesięciu lat, tylko zrobić spotkanie za dwa lata albo najpóźniej za pięć. Mamy nadzieję, że wystarczy nam sił. Będziemy odchodzili na emeryturę i później będzie nam trudniej z organizacją. A naprawdę warto organizować takie spotkania.
Anna Wysocka
foto: archiwum prywatne