31 Stycznia 2024
Aktualności
Wiktoria Zwierzykowska jest studentką I roku zootechniki. Wraz z rodzicami i rodzeństwem od 20 lat zajmuje się hodowlą koni zimnokrwistych rasy arden polski, w miejscowości Idzbark obok Ostródy.
– Konie te są silne i masywne. Odróżniają się od gorącokrwistych temperamentem i budową. Są zazwyczaj spokojniejsze, o łagodnym charakterze i zrównoważonym temperamencie, mniej ruchliwe i potężniejsze. Są to konie robocze, kiedyś używane między innymi do prac rolniczych i transportowych, jako konie pociągowe. Z racji rozwoju maszyn rolniczych aktualnie wykorzystywane są głównie do hodowli, a także w agroturystyce, leśnictwie i coraz częściej w rekreacji. Zazwyczaj pracują w stępie – wyjaśnia Wiktoria.
Dwie pierwsze klacze tata Wiktorii kupił w 2002 roku.
– Aktualnie mamy 23 konie – 10 klaczy matek, 2 ogiery do rozpłodu, 3 młode klacze i 8 źrebaków. Wszystkie, z wyjątkiem dwóch sprowadzonych z Belgii, urodziły się u nas. Od początku powstania hodowli urodziło się u nas ponad 100 koni – mówi studentka.
Konie w życiu Wiktorii pojawiły się, gdy była małym dzieckiem. Początkowo tylko je oglądała i głaskała, ale z wiekiem coraz bardziej się angażowała w prace przy nich.
– Gdy już złapałam tego bakcyla, to zaczęłam je czyścić, dawać jeść, sprzątać po nich, wypuszczać na padok i pracować z nimi z ziemi. Oprócz tego zaczęłam je też ujeżdżać. Chcę je wszystkie powoli wprowadzić do jazdy – dodaje Wiktoria. – Moja pasja daje mi wiele radości. Poprzez przebywanie z końmi zyskuję duże doświadczenie, które z pewnością też mi się przyda w przyszłości. Wybór kierunku również nie był przypadkowy. W przyszłości chciałabym zająć się hodowlą koni zimnokrwistych i iść w kierunku wykorzystywania ich w rekreacji, hipoterapii oraz do wyjazdów w tereny – podsumowuje Wiktoria.
Od szkolenia psów po kanał na Youtube
Michał Strupiechowski studiuje na II roku kierunku zwierzęta w rekreacji, edukacji i terapii. Należy też do Studenckiego Koła Naukowego Miłośników Psów Użytkowych. Od kilku lat wraz z rodzicami prowadzi hodowlę owczarków niemieckich.
– Od zawsze towarzyszyły nam psy. Do czasu, gdy przeprowadziliśmy się na wieś, były to małe psiaki. Postanowiliśmy wtedy kupić dużego psa, który oprócz tego, że będzie naszym członkiem rodziny, to będzie również pilnował posesji. I tak w 2017 r. pojawiła się u nas Lea – długowłosy owczarek niemiecki. Jeszcze w tym samym roku zostaliśmy namówieni, żeby wzięła udział w wystawie, podczas której zgarnęła wszystkie możliwe nagrody. Później były kolejne wystawy i tak pod koniec 2018 r. założyliśmy hodowlę – mówi Michał.
Obecnie w hodowli znajdują się cztery dorosłe suki. Samiec Brego, czempion Polski, którego ojcem jest sam komisarz Alex, znalazł dom w Chicago w Stanach Zjednoczonych.
– Nasze psy są wyszkolone. Obecnie moją sukę Mikę, która ma 2,5 roku, przygotowuję do egzaminu IGP, na który składają się trzy próby: tropienia, posłuszeństwa i obrony. Sprawia mi to ogromną radość i jest to dla mnie forma odpoczynku. Mika również jest szczęśliwa – dodaje student.
Michał początkowo nie był wielkim pasjonatem hodowli, bardziej traktował to jak obowiązek. Z czasem jednak wszystko się zmieniło i to on mówi rodzicom: „jedziemy na trening”. Założył także swój kanał na Youtube, profil na Facebooku i TikToku o szkoleniu psów.
– Mamy podział obowiązków. Mama zajmuje się reklamą i social mediami, tata hodowlanymi rzeczami, a ja szkoleniami. I w roli trenera też najchętniej bym się widział w przyszłości – podsumowuje Michał.
Odciąć się, aby być tu i teraz
Marcel Wyłupski jest na I roku zootechniki. Ma trzy konie i jest instruktorem jeździectwa.
– Jeżdżę konno od 8. roku życia. Próbowałem też uczyć swoje przyjaciółki i w sumie od tego się zaczęło. Obecnie prowadzę szkółkę jeździecką z moją znajomą – Olą. Na zajęcia uczęszcza ok. 10 stałych osób. Są takie, które przychodzą tylko raz i rezygnują, a i takie, które przyjeżdżają z innych szkółek i zostają już u nas – wyjaśnia Marcel.
Największą radość Marcelowi sprawia prowadzenie zajęć dla dzieci, gdyż są one bardzo ciekawe, podchodzą do jazdy z ogromną pasją i chcą się czegoś nauczyć. Swoją przyszłość wiąże oczywiście z końmi, chociaż niekoniecznie z jeździectwem.
– Chciałbym być dietetykiem końskim lub fizjoterapeutą, ponieważ w większości pracuję ze schorowanymi końmi. W ogóle początkowo zdawałem na weterynarię, ale los tak chciał, że jednak pisana mi była zootechnika, z czego się bardzo cieszę i nie żałuję tego wyboru. Przebywanie z tymi zwierzętami daje mi ogromne poczucie spokoju. Nie muszę się skupiać na sobie, innych ludziach. Odcinam się od wszystkiego. Jestem tu i teraz tylko z tym koniem – podsumowuje Marcel.
syla