31 Stycznia 2023

Aktualności


Hortiterapia to jedna z niekonwencjonalnych metod leczniczych, które służą poprawie naszego samopoczucia. W jej tajniki wprowadza nas dr inż. Beata Płoszaj-Witkowska z Katedry Architektury Krajobrazu na Wydziale Rolnictwa i Leśnictwa UWM.

Pani doktor, proszę wyjaśnić, czym jest hortiterapia?

Jest to terapia, która wykorzystuje ogród i znajdujące się w nim rośliny do wspomagania rehabilitacji. Wyróżnia się dwie formy hortiterapii – bierną i czynną. Z biernej mogą korzystać osoby, które jeżdżą np. na wózku inwalidzkim, mogą wegetatywnym, mają demencję lub nie są w stanie wykonać żadnych zabiegów pielęgnacyjnych przy roślinach. One przebywają w ogrodzie i stymulują swoje zmysły, a także obserwują osoby, które w sposób czynny korzystają z hortiterapii. Czynna forma polega na wykonywaniu różnych zabiegów pielęgnacyjnych pod okiem terapeuty. Zajęcia mogą być prowadzone w szklarni, w tunelu foliowym lub bezpośrednio w ogrodzie terapeutycznym. Jeśli ośrodek terapeutyczny nie ma dostępu do takich miejsc, to może ona odbywać się w pracowni ogrodniczej lub florystycznej. W otwartym ogrodzie, w zależności od pory roku, można np. wysiewać bezpośrednio do gruntu nasiona warzyw czy kwiatów, pielęgnować rośliny, zbierać warzywa czy kwiaty. W pracowni szczególnie w okresie zimy przygotowujemy etykiety dla roślin, wykonujemy kompozycje z kwiatów albo z liści. Najszerszy wachlarz możliwości zajęć terapeutycznych jest w szklarni, bo można tam wysiewać warzywa ciepłolubne (np. pomidory), kwiaty uprawiane z rozsady, uprawiać rośliny doniczkowe, robić kompozycje itd.

Gdzie jeszcze można znaleźć miejsca przeznaczone do hortiterapii?

Na przykład przy domach pomocy społecznej są miejsca, gdzie jest terapia zajęciowa i tam są pracownicy, którzy się zajmują hortiterapią. Coraz częściej jest ona obecna również w przedszkolach czy szkołach specjalnych, gdzie uczą się dzieci z różnymi niepełnosprawnościami. Bierna terapia odbywa się również w szpitalach – tam korzystają z niej głównie pacjenci onkologiczni lub cierpiący na takie choroby jak depresja.

Czy hortiterapia jest w Polsce popularna?

Niestety, hortiterapia jest w Polsce mało znana. Lekarze jej za bardzo nie dostrzegają. Z rozmaitych publikacji naukowych czy doniesień prasowych wynika, że w innych krajach osobom, które przechodzą na emeryturę, przekazuje się ogrody działkowe. Badania dowodzą, że tzw. „działki” działają terapeutycznie na seniorów. Wiadomo, że w momencie zakończenia pracy zawodowej zmienia się tryb życia. Emeryci mniej się ruszają, rzadziej wychodzą z domu i w rezultacie zapadają na różnego rodzaju choroby. Robiliśmy badania w grupie seniorów uczestniczących w zajęciach Uniwersytetu Trzeciego Wieku, z których wynika, że seniorzy często chorują na choroby układu krążenia, układu kostnego, wzroku, 90 proc. z nich uprawia rośliny w ogrodzie działkowym lub przydomowym, ale gdy zapytaliśmy, czy poddaliby się terapii w ogrodzie, większość odpowiedziała, że nie. To dlatego, że kojarzy się ona z chorobami psychicznymi. Tkwi więc w tym również problem światopoglądowy.

Powiedziała pani, że hortiterapia jest dobra dla osób z niepełnosprawnościami i dla seniorów. Dla kogo jeszcze?

Od dwóch lat prowadzę zajęcia z hortiterapii dla studentów z Wydziału Lekarskiego naszego uniwersytetu i proszę mi wierzyć, że wychodzą oni z ogrodu jako inni ludzie. Często przychodzą do niego, nie wiedząc, co ich będzie czekało. Pierwszy raz przekopują ziemię, dotykają jej, przesadzają coś i wychodzą przeszczęśliwi, że mogli chociaż na chwilę zapomnieć o stresie związanym z pracą. Wydaje mi się, że to dowodzi, że hortiterapia jest bardzo dobra dla osób, które zmagają się z różnego rodzaju stresem, depresją i obciążeniami psychicznymi. Żyjemy też w czasach wojny, więc myślę, że wszyscy powinniśmy z niej chętnie korzystać.

Jakie działania popularyzujące hortiterapię pani podejmuje?

Na szczęście obserwuję, że coraz więcej osób chce się uczyć hortiterapii. Pod moją redakcją ukazały się dwie monografie na ten temat, organizuję seminaria oraz warsztaty (m.in. podczas Olsztyńskich Dni Nauki i Sztuki). Jestem mamą dziecka z niepełnosprawnością sprzężoną, więc dla mnie, jako dla rodzica i terapeuty, ogród jest miejscem, gdzie mogę pokazywać i mówić, że hortiterapia się sprawdza. Przyjeżdżają do mnie znajomi, którzy potrzebują zobaczyć rośliny i spędzić czas w ogrodzie. Jestem również kierownikiem studiów podyplomowych z hortiterapii i mam wielu słuchaczy, którzy pracują z dziećmi i mówią o potrzebie takiej terapii.

 

Rozmawiała Marta Wiśniewska

Dr inż. Beata Płoszaj-Witkowska pracuje w Katedrze Architektury Krajobrazu UWM. Specjalizuje się w roślinach ozdobnych - wyhodowała m.in. lilie Queen of Kortovo, Kortowo oraz Red Kortowo.

Wywiad ukazał się w styczniowym wydaniu "Wiadomości Uniwersyteckich", które można przeczytać >>> TU

Rodzaj artykułu