20 Lutego 2023

Aktualności


21 lutego obchodzony jest Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego, który przypomina nam wszystkim, że język jest dziedzictwem kulturowym, które warto szanować i chronić. O tym, jakie niebezpieczeństwa niesie za sobą zaniechanie tych powinności, rozmawiamy z dr hab. Izą Matusiak-Kempą, prof. UWM, dyrektorem Instytutu Językoznawstwa UWM.

Jaka jest pani zdaniem kondycja języka polskiego w 2023 roku?

Myślę, że język polski jako system składający się z bogatej leksyki i reguł gramatycznych pozwalających łączyć wyrazy w komunikatywne zdania i teksty ma się bardzo dobrze. Język polski oferuje całą gamę możliwości wyrażania myśli i emocji. Cały czas jest w gotowości, by z niego czerpać i wyrażać intencje, nazywać otaczającą rzeczywistość. Język polski bogaci się, zmienia swoje zasoby leksykalne, zachodzą zmiany w gramatyce, a to oznacza coś bardzo dobrego, a mianowicie, że jest żywy oraz idzie z duchem czasu. Jego oferta jest zdecydowanie bogatsza niż nasze możliwości skorzystania z niej.

Dlaczego nasze możliwości korzystania z języka są ograniczone?

Na to składa się kilka czynników. Po pierwsze dlatego, że sytuacje, w których używamy języka, nie wymagają korzystania z całego jego potencjału. Każdy z nas posługuje się kodem zdeterminowanym przez sytuacje, w których ma się komunikować i na podorędziu ma określony zasób słownictwa, mniej lub bardziej wyszukane konstrukcje składniowe sprawdzające się w kontakcie z drugim człowiekiem. Nie musimy na co dzień uruchamiać 160 tys. słów i wszystkich możliwych konstrukcji gramatycznych. Po drugie dlatego, że nasze możliwości poznawcze są ograniczone i tylko wybitni „słowiarze” żonglują językiem, dając nam przyjemność ze słuchania wierszy, czytania dzieł literackich, precyzyjnie wygłoszonego referatu itd. W tym sensie kompetencja językowa nie jest egalitarna. Tylko określone grono ma szczęście odczuwać zachwyt, obcując ze słowem.

Czy zwiększa się grono osób niekompetentnych językowo?

Niestety, mam wrażenie, że tak się dzieje zarówno w obszarze odbierania, jak i nadawania komunikatów. W odbiorze treści uwagę przykuwają słowa-klucze – to właśnie na nie jesteśmy wyczuleni. Krzyczące reklamy, treści przekazywane w mediach są mocno nawartościowane. W komunikatach obiektywnych często się gubimy się, ponieważ nie narzucają interpretacji, nie wyzwalają emocji. Szybko tracimy nimi zainteresowanie. Wybieramy więc to, co krótkie ekspresywne, niewymagające cierpliwości, myślenia. Wolimy, aby inni powiedzieli nam, co mamy myśleć, żyjąc nierzadko w ułudzie, że mamy poglądy.

To znaczy, że słowa otwierają wrota na świat?

Zdecydowanie tak i można by o tej kwestii długo mówić, zarówno metaforycznie, jak i dosłownie. Każdy kto był za granicą i nie mógł się skomunikować, doświadczył dyskomfortu. Ale mówiąc o znajomości języka i świadomości jego działania, nie chcę ograniczać się do tej prozaicznej, choć ważnej, sytuacji. Chcę powiedzieć wyraźnie, że niekompetencja językowa jest po prostu niebezpieczna i zniewalająca mentalnie. Jeżeli zbuduję swój zasób ze „zhomogenizowanej papki”, to w swych wypowiedziach użyję tylko „zhomogenizowanej papki”. Ogromny wysublimowany świat słów staje się wówczas obcy, o kryjących się za nimi obrazów nie ma dostępu, słowa nie uruchamiają wyobraźni, bo są tylko pustymi dźwiękami.

Czyli kompetencja językowa jest odpowiedzialna za naszą wiedzę o świecie?

Zdecydowanie tak – i za naszą wiedzę o świecie, i za naszą wiedzę o nas samych. Rzeczywistość poznajemy za pomocą słów. Gdy czegoś dotykamy czy smakujemy, natychmiast pojawia się potrzeba nazwania.  To, co nienazwane, jest nieoswojone, pozostaje w niebycie czy też w chaosie. „Na początku było Słowo…”, prawda? Za pomocą słów strukturyzujemy naszą przestrzeń, wartościujemy, porządkujemy ją, mamy nad nią władzę.

Co pani zdaniem ma wpływ na to, że tak po macoszemu podchodzimy dziś do języka?

Nie chciałabym uogólniać, że wszyscy jesteśmy abnegatami, dla których język nie jest wartością. W Katedrze Języka Polskiego i Logopedii UWM od kilku lat działa Pogotowie Językowe, do którego zgłasza się wiele osób, które dbają o poprawność i estetykę językową. Myślę, że zwolniliśmy się z odpowiedzialności za słowo, gdy język debaty publicznej okazał się „parciany”, gdy okazało się, że genarator tekstu umie ułożyć piosenkę albo napisać cały fragment tekstu. Chyba zwątpiliśmy, że głowa jest jeszcze do czegoś potrzebna.

Jeśli Dzień Języka Ojczystego ma wzbudzić w nas pewne refleksje, to jakie one powinny być?

Jak powiedziałam wcześniej, w odniesieniu do każdego człowieka język postrzegam jako wrota do wolności osobistej i mentalnej. Jeżeli chodzi o wspólnotowy charakter języka, to jest on jednym z fundamentalnych czynników kulturotwórczych, wspólnototwórczych i określających tożsamość. Mamy w języku polskim wyrażenie mieć z kimś wspólny język, które rozumiemy jako mieć z kimś porozumienie. My i potrzebujemy i lubimy się przeglądać w oczach drugiego człowieka, mieć z kimś porozumienie. Wilhelm von Humboldt napisał, że język jest nośnikiem ducha narodów, jest jego emanacją. Wspólnota posługująca się swoim językiem jest w stanie w oczywisty sposób wyczytywać sensy, które kryją się między słowami. Być może to jest ten niejawny duch i ta siła, które są niedostępne dla osób spoza wspólnoty. One nie czują ducha.

Rozmawiała Marta Wiśniewska

Obchody Międzynarodowego Dnia Języka Ojczystego na UWM zainaugurował  konkurs recytatorski pod hasłem "Poezja XX i XXI wieku" - szczegóły TUTAJ

Wydarzenia związane z tym świętem będą kontynuowane 21 lutego na Wydziale Humanistycznym UWM. Szczegółowe informacje znajdują się poniżej. 

Rodzaj artykułu