Z okazji Światowego Dnia Poezji publikujemy wiersze, które zdobyły uznanie jurorów XIII Konkursu Literackiego o Trzcinę Kortowa. Oficjalne wręczenie nagród laureatom odbyło się miesiąc temu podczas święta polszczyzny na Wydziale Humanistycznym. W jury znaleźli się: prof. Beata Tarnowska (przewodnicząca), prof. Grzegorz Igliński, dr hab. Ewa Szczepkowska, dr Piotr Przytuła oraz dr Anna Jarmuszkiewicz (sekretarz).

Grupa studentów

 

Nadia Wierszewska (I miejsce)

skolioza teologiczna, tj. krzyż z domu wyniesiony na grzbiecie złamanym

boże

małoliterkowy

wiszący na okadzonej przez kominek ścianie

pozwól mi nie być perfekcjonistą

 

i nie biegać do ciebie w każdej sprawie

 

kruchy

słodki jezu

tu potrzeba boskiej interwencji

 

żebym ja stawiał litery

na wolnym wybiegu

i pasł myśli gdzie indziej

niż na tym łez padole

 

ja wiem że dawno nie dzwoniłem

teraz spędzam noce z taoizmem

i Dao mi nie każe mówić Amen

 

ani że zgrzeszyłem

 

synu Dawida

mama mówi, że powinniśmy się spotkać

że wskażesz mi Drogę

 

tylko wiesz

ja lubię

manowce


 

Kacper Opalla (II miejsce)

Batalia – to nie imię kobiety

na wojnę idziesz nakręcony

by cię rozmontowano

pistolety giną z rękojeścią i rękoma

pamiętaj

jedno oko nie wyda połowę gorszego piekła

zamknięte oczy –– ugaszą je tylko dla ciebie

 

to co zobaczysz

wypuścisz przez uszy

to co poczujesz

zostawisz na płucach

będziesz ślepcem oczekując nagrody

po zakopaniu skarbów świata

 

nie myśl –– to jedyny rozkaz

padać mają strzały

działać masz i ty i działa

pruć będą kule

 

o świcie będzie cię czekał

wyprasowany mundur i palce

które dusiły człowieka

guziki w miejscach w których padały strzały

czapka rozwarta jak trebusz oblężniczy ––

daszek dla oczu wyjętych z piwnicy

pierś przekuta metalowym orłem

epitafium organów człowieczych

 

bije…

wreszcie zrozumiesz w poduszce

będzie się niosło murami

których nie pozwoliłeś zburzyć

bije…

usłyszysz ponownie

bicie serca od pierzy

upchanych przez tchórzy

 


Łukasz Masalski (II miejsce)

Fin de siècle!

Urodziłem się

w świecie w którym jedno serce nie wystarcza

by czuć się żywym

W którym wybór tożsamości stał się wiecznym moratorium

skrzętnie leczonym przez nowoczesnych apostołów

pozbawionych bogów

 

Zbuntowałem się

W świecie, w którym przyjaźń objawia się

serdeczną wibracją w kieszeni

a dozgonną lojalność licytuje się

pragmatyczną wygodą

W którym każdy lubi mieć zdanie

lecz niekoniecznie swoje

a słowa stały się ważniejsze

niż myśli

 

Zgubiłem się

w świecie w którym nie wolno być

zbyt prostą osobą

aby przypadkiem nie stać się kimś

wyjątkowym


 

Damian Majk-Danowski (wyróżnienie)

Cztery pory miłości

Miłość do Ciebie to
cztery pory roku…
harmonia emocji
i sprawdzian z cierpliwości.

Wczoraj było lato,
świeciło słońce;

dziś już jesień,
zaczął pasać deszcz;

i jutro znów nastanie zima,
w mrozie będę myślał
jak przetrwasz kolejny cios – 

(Jesteśmy po przeciwnych stronach
tej samej szyby).

Tam dobrzy ludzie ratują Ciebie,
a ja zapraszam do nas

wiosnę.

 

Łucja Wysocka (wyróżnienie)

My dzieci XXI wieku

 

My dzieci XXI wieku

nie umiemy być sobą

wolimy udawać znane nam wzorce

posiadając tysiące znajomych na Facebooku

jesteśmy strasznie samotni

emocje tylko przejaskrawione

na instagramowych zdjęciach

historie życia wyolbrzymione

w eter snapchata rzucane

ubrania z wybiegów za bajońskie sumy

cisną i duszą

buty niebotycznie wysokie

i niewygodne

wszystko to ściągamy w domach

z błogą ulgą na twarzach

kupujemy tonę badziewia

aby zająć swój czas

cierpimy niemo

łykając tabletki

szukamy pomocy

na internetowych forach

kochamy nieistniejące twory

klniemy głośno własną bezsenność

próbujemy żyć

choć nie ma do tego aplikacji

 

 

Grupa uczniów

 

Sasza Grabowski / Aleksandra Grabowska (I miejsce)

Torowisko

EN57-1499 oczekuje złomowania

a w jenu szybach białe koronkowe firanki

byłom domem mówi

domem dla tych którzy innego nie mieli

a na bladym szkle białe krzyże równa się wyrok śmierci

a na brudnym metalu z zaciekami farba grafficiarzy

egzotyczna jak kolorowy ptak który zbłądził na blokowisko

EN57-1499 nie wie jak czuć się wobec tych grafficiarzy

ale postanawia

że lepiej myśleć pozytywnie bo dużo czasu już jenu nie zostało

tak więc ich farba to ozdoba nie zhańbienie

 

 

Wiktoria Nosewicz (II miejsce)

Apel o pokój

Zaschnięta łza na policzku matki

Jak samotna owieczka odłączona od stada

Spojrzenie hardo wbite w ścianę

Chińska córeczka

Dziewięć pełni księżyca

I ani jednej więcej

 

Zaschnięta łza na policzku matki

Jak samotna owieczka odłączona od stada

Spojrzenie hardo wbite w ścianę

Chińska córeczka

Dziewięć pełni księżyca

I ani jednej więcej

 

Nowy dzień

Kolejna szansa

Wydziergany z cienia chłopiec

Wśród dzieci o skórze z mleka

Nowy worek treningowy

Zero szans na kolejne szanse

 

Królowie otoczeni zapachem śmierci

Pionki w pierwszej linii obrony pana

Król niezniszczalny

I gotów poświęceń cudzych żyć

Mały pionek przez wszystkich zapomniany

Bo czym jeden pionek przy życiu króla?

 

Ludzie głupi, ślepi, nieuważni

A potrzeba zmian

Lecz co im zależy?

Oni przecież nietykalni

Przy tym również głupio naiwni

Myśląc, że są i kiedykolwiek byli bezpieczni

 

Karolina Gasperowicz (wyróżnienie)

Ślady

A gdybyśmy tak nagle pewnego razu

zniknęli wszyscy z powierzchni ziemi

nikt by nigdy nawet nie wiedział

żeśmy tu kiedyś w ogóle byli

 

Gdyby nie ścieżki na skróty wydeptane

dla tych co prędko na rynek spieszą

każdego dnia w tę i z powrotem

po malin koszyk szybkim krokiem

 

Gdyby nie schody starej kamienicy

co widziały młodość naszych babć

które zbiegały po nich na podwórko

by się z innymi dziećmi pobawić

 

Gdyby nie fontanny w parkach

gdzie rodzice z dziećmi marzenia wymyślały

groszy tonę pod wodą kryją

tych które rodziny wrzucały

 

Gdyby nie pomniki z brązu zrobione

co tak wielu gości przyjęły

każdy na szczęście choć raz je potarł

aż się na nich wytarły plamy

 

Gdyby nie ławki drewniane w szkołach

gdzie każda z klas podpis złożyła

stukała długopisem na trudnym sprawdzianie

kilka zabawnych rysunków stworzyła

 

Gdyby nie krzesło na którym siadasz

by śniadaniem przywitać słoneczny poranek

kawę dopijasz, a krzesło dostawiasz

obijasz je co dzień w tym rytuale

 

Gdyby nie wytarte gryfy od gitar

co synowie od ojców dostawali

jak ojciec tak syn

oboje z pasją latami na nich grali

 

Nikt by nigdy nie wiedział o nas

gdyby nie nasze ludzkie sprawy

nie było by nas szczerze mówiąc wcale

gdyby nie nasze ludzkie ślady

 

 

 

Szymon Mioskowski (wyróżnienie)

Brukowa prowincja

Gdy zapytasz mnie, skąd pochodzę, nie otrzymasz prostej odpowiedzi.

Oczekujesz nazwy kraju, miasta, wsi, gminy, ale nie uważam tego za wystarczająco wyczerpujący odzew.

Pochodzę z miasta, gdzie wschodzące słońce swym blaskiem zalewa uliczki pełne niedopałków papierosów pływających w wodzie z pobliskich rynien.

Pochodzę ze stojących jeden przy drugim sklepów monopolowych, których drzwi co chwila zostają zamykane, otwierane, zamykane i ponownie otwierane przez przechodzących przez nie alkoholików.

Pochodzę z kamienic skrywających opowieści i subiektywne poglądy mieszkańców, którzy za sobą nie przepadają.

Pochodzę z prawie pustych kościołów, pełnych zabytkowych witraży, gdzie raz w roku zbiera się grupa gorliwych katolików, aby, choć przez pół godziny ponarzekać na wszystko wokół.

Pochodzę z kina studyjnego, gdzie mimo ogromnych archiwów kaset i ton projektorów puszczane są wyłącznie nowości.

Pochodzę ze skwaru i deszczu, bezwietrza i pasatów, chłodu i upału, błyskawic i bezkresnych ciemności bezchmurnego nieba.

Pochodzę z jezior odbijających leśny krajobraz, jak srebrna tarcza odbijająca pociski.

Pochodzę z wyciętych lasów, które skrywały sekrety przodków, których już nigdy nie poznamy.

Pochodzę z krainy Dadźboga, Peruna, Welesa i Zorzy, o których po latach większość zdążyła zapomnieć.

Każde serce bije tu innym tempem, a jednak czuje się przynależące do wyjątkowej społeczności.

 

Magdalena Podsiadłowicz (wyróżnienie)

Zapomnienie

Wchodząc do domu spokojnej starości na ulicy Porannej,

można zauważyć ludzi siedzących nad szachami, bingo czy krzyżówką.

Człowiek patrzy na kolor ścian, ubiór i zachowanie wszystkich siedzących w owej placówce,

ale jak już się wejdzie do tego domu starców, uwagę przykuwa pewna para.

Imion ich nie znam, ale nie są nam tu potrzebne.

Dwoje starszych ludzi pochłoniętych czytaniem gazety i swoim kubkiem z herbatą,

o której jak to starsi ludzie mają w zwyczaju, już zapomnieli, więc wystygła.

Ona patrzy na niego i nie wie kim jest ani skąd go zna.

On patrzy na nią, ale za nic w świecie nie potrafi sobie przypomnieć kto to taki.

Codzienna porcja leków nie pomaga na niepamięć, w którą z resztą każdy z nas kiedyś zapadnie.

Chodzą razem do sklepu naprzeciwko miejsca, w którym mieszkają,

Codziennie po południu idą razem na spacer i naprawdę żadne z nich nic nie pamięta.

On ma w nawyku trzymanie rąk za plecami gdy idzie, ale nie ma pojęcia, że to nawyk wojskowy, który nabył na poligonie.

Ona idzie tanecznym krokiem, nie wiedząc skąd zna wszystkie ruchy samby czy walca.

Kiedyś w sobie zakochani na zabój.

Dziś się nie znają…

Starsza kobieta zapomniała, że jako młoda panna wypatrywała przez swoje okno dzielnego żołnierza niosącego jej kwiaty.

Starszy mężczyzna zapomniał, że jako młody kawaler modlił się o powrót do ukochanej.

Mijają się na ulicy patrząc sobie w oczy i nie pamiętają, że kiedyś łączyła ich miłość mająca trwać zawsze.

Nie pamiętają, że po przebudzeniu wypatrywali znajomych oczu po drugiej stronie łóżka.

Nie znają się choć całe życie ze sobą spędzili.

Nie pamiętają choć obiecali sobie pamięć.

Pamięć, która ich zawiodła, a jednak wciąż są razem…

Pamięć, która miała pamiętać, a jednak puściła to wszystko w niepamięć…

 

Julia Śliwkowska (wyróżnienie)

 

Figura

Jeszcze do niedawna myślałam, że cisza nie potrafi krzyczeć.

Okazało się jednak, że potrafi.

Nie miałam pojęcia, że tak głośno...

 

Jeszcze do niedawna byłam pewna, że miłość, to eliksir życia, którego potrzebuje każdy.

Okazało się jednak, że miłość to wstyd.

Nie miałam pojęcia, jak wielki...

 

Jeszcze do niedawna sądziłam, że powinnam mieć własne zdanie na każdy temat.

Okazało się jednak, że trzeba się dostosować do otoczenia.

Nie miałam pojęcia, jak bardzo boli wyrzeczenie się siebie...

 

Teraz patrzę w lustro i widzę zastraszające podobieństwo do marionetki.

Za każdą kończynę pociąga inny sznurek.

 

Resztkami sił, macham głową na wszystkie możliwe strony,

Żeby sznurki chociaż mój umysł zostawiły w spokoju.

 

Czuję jakby ktoś zawiązywał supeł w mojej głowie

I teraz już wiem, że moje miejsce jest na scenie, 

A moją powinnością jest odgrywanie roli, w której społeczeństwo chce mnie oglądać.

 

A ty? Kiedy zamierzasz się poddać?