13 Lipca 2023

Aktualności


„Wizerunek wiedźmy w piśmiennictwie staropolskim XVI i XVII wieku” – to interesująca i wartościowa naukowo książka dr Sabiny Kowalczyk, młodej naukowczyni z Katedry Literatury Polskiej UWM.

Dlaczego zdecydowała się pani zająć tematem czarownic?  

Szeroko pojęta duchowość człowieka interesowała mnie już dużo wcześniej. Gdy zastanawiałam się nad wyborem tematu pracy doktorskiej, to – chyba jak prawie każdy doktorant – miałam duże ambicje, przez co chciałam badać zbyt rozległe zagadnienie. Planowałam napisanie pracy o wszystkich przejawach zjawisk magicznych opisanych w piśmiennictwie staropolskim. Na szczęście po wymianie myśli z prof. Iwoną Maciejewską, moją promotorką, oraz prof. Jerzym Kroczakiem z Uniwersytetu Wrocławskiego, specjalizującym się w tych tematach, zdecydowałam się wrócić do czarownic, którymi zajmowałam się już w pracy licencjackiej. I tak stanęło przede mną duże intelektualne wyzwanie.

Na podstawie jakich źródeł rekonstruowała pani wizerunek staropolskiej wiedźmy?

Rekonstruowałam ten wizerunek na podstawie obszernej literatury przedmiotu oraz szeroko pojętego piśmiennictwa epok dawnych – m.in. romansów, eposów, nowel, pieśni, kazań, satyr, kronik, diariuszy, pamiętników, traktatów, zielników czy poradników gospodarczych. Ponadto zapoznawałam się z opracowaniami i bibliografiami naukowymi znawców historii, literatury i kultury – dzięki temu wiedziałam, gdzie i czego warto szukać. Ponadto przeglądałam repozytoria cyfrowe, by znaleźć interesujące rękopisy czy starodruki, odbywałam też kwerendy w Polskim Towarzystwie Ludoznawczym we Wrocławiu i w Bibliotece Narodowej. Kiedy stanęłam przed tymi wszystkimi źródłami, poczułam się jak mały człowieczek przed wielkim głazem. Po pierwsze, okazało się, że jest bardzo dużo źródeł historycznych i kulturoznawczych, które muszę przeczytać, a przy tym wybrać te najbardziej wartościowe i zawrzeć je w swojej pracy. Po drugie, w samym staropolskim piśmiennictwie często występowały głównie lakoniczne wzmianki o wiedźmach, do tego dotyczyły bardzo różnych elementów wizerunku czarownic, co później trudno było też uporządkować. W tym ogromie pracy pomógł mi mój narzeczony, który napisał specjalny program umożliwiający przeszukiwanie repozytoriów cyfrowych na podstawie poszczególnych fraz. Podawałam mu związane z tematyką książki wyrazy, które najczęściej występują w staropolszczyźnie, czyli np. imiona starożytnych bogiń lub biblijnych czarownic (Hekate, Medea, Kirke, Sybilla, wiedźma z Endor), ale też „mierzenica” albo „wiedma”, a nie wiedźma – bo właśnie takie określenie wiedźmy występuje w staropolszczyźnie najczęściej – i w ten sposób mogłam znaleźć kolejne dzieła, w których pojawiały się jakiekolwiek wzmianki o kobietach praktykujących magię.

Jaka zatem była wiedźma w XVI- i XVII-wiecznej Polsce? 

Zaprezentowanie jednoznacznego wizerunku staropolskiej wiedźmy jest niewykonalne. Różnych przedstawień, składających się na ten ogólny portret wiedźmy, jest bardzo wiele – były one zależne od typu piśmiennictwa, a także światopoglądu i pozycji społecznej samego autora, jego oczytania, wieku, w którym żył itp. Trzeba również wyróżnić wiedźmę, która była postacią historyczną czy zapożyczoną z literatury obcej, a przy tym często związaną z bogatą tradycją literacko-mitologiczną, oraz taką, która stanowiła wytwór wyobraźni poszczególnych twórców. Współcześnie mamy w głowie utrwalony pewien streotypowy obraz czarownicy. Większość z nas kojarzy wiedźmę na przykład jako postać latającą na miotle, ale jeszcze w piśmiennictwie antycznym i później nowożytnym poruszała się ona na grzbietach dzikich bestii, a potem na kiju. W tekstach staropolskich najczęściej latała na ożogu (czyli czymś w rodzaju dzisiejszego pogrzebacza). Chociażby w XVII wieku Jakub Kazimierz Haur przekonywał, że wiedźmy w Rzeczpospolitej rzadko zadają koniom choroby, ponieważ na łyse góry latają już nie na grzbietach wspomnianych zwierząt, lecz właśnie na ożogach. Miejsca, które wiedźma zasiedlała, wiązały się często z ziemiami pojmowanymi wówczas jako wrogie dawnej Polsce, czyli np. terenami Rusi, Zaporoża, Szwecji. Były to też wszelkie zbory protestanckie, które w okresie sporów związanych z kontrreformacją traktowano jako siedlisko diabła. W porównaniu z wiedźmą zachodnioeuropejską ta staropolska była mniej groźna – zazwyczaj nie posuwała się do zabójstw, chciała jedynie komuś zaszkodzić, np. przerwać małżeństwo czy kogoś odpędzić.

Pomimo że opisała pani trudne zagadnienia, to książkę czyta się świetnie. Z perspektywy czytelniczki muszę powiedzieć, że przyswojenie tej wiedzy nie przysporzyło mi żadnych trudności. Jak się pani to udało?

Przyznam szczerze, że nie wiem (śmiech). Być może jest to związane z tym, że bardzo lubię pracę dydaktyczną. Od kilku lat prowadzę literaturę epok dawnych na I roku polonistyki, która przez studentów jest postrzegana jako jeden z trudniejszych przedmiotów, ale ja staram się pokazać w możliwie prosty i zwięzły sposób, że literatura staropolska jest interesująca, a jej zgłębianie może być fantastyczną przygodą. Staropolskie piśmiennictwo jest pełne bardzo ciekawych postaci – także kobiecych, jak chociażby żyjąca w XVII wieku Anna ze Stanisławskich Zbąska, autorka pierwszego świeckiego kobiecego pamiętnika, w którym opisała m. in. przemoc domową. To przybliżanie staropolszczyzny studentom być może przekłada się też na mój sposób pisania. Ponadto mam taki system pracy, że robię notatki, wypisuję swoje myśli i pomysły w punktach i tabelach, często oznaczam je kolorami. W ten sposób wszystko sobie porządkuję i być może dzięki temu mój tekst jest napisany rzeczowym, stosunkowo prostym stylem.

Czy jako wykładowczyni przybliża pani studentom tajniki literatury staropolskiej i wizerunku wiedźmy z tamtego okresu?

Może na ich nieszczęście (śmiech) studenci wiedzą, że bardzo lubię literaturę epok dawnych.  Często prezentuję im jakieś treści związane z magią przy okazji omawiania innych tematów. Wiem, że kilka osób się w to wciągnęło i teraz przychodzi do mnie po rady czy polecenia lektur.

Zamierza pani kontynuować prace naukowe na temat wizerunku wiedźmy w literaturze?

Ten temat mnie fascynuje, więc pomimo zmęczenia związanego z pracami nad przygotowaniem rozprawy doktorskiej, a potem książki, nadal mam ochotę go zgłębiać. Motywuje mnie do tego też fakt, że widzę, iż ta książka żyje – docierają do mnie głosy czytelników z Polski i z zagranicy, ludzie dzielą się ze mną swoimi spostrzeżeniami. Widzę, że ten temat budzi zainteresowanie. Habilitację planuję napisać o wiedźmach wieku XVIII, ponieważ to właśnie w 1776 roku ukazała się konstytucja „Konwikcje w sprawach kryminalnych”, która oficjalnie zakazała wydawania wyroków śmierci i wykorzystywania tortur w trakcie procesów o czary. Między innymi dlatego to stulecie jest zupełnie odrębnym zjawiskiem w stosunku do XVI i XVII wieku, którymi zajmowałam się wcześniej. Pracę na pewno osadzę również w kontekście XIX-wiecznej fascynacji folklorem, a część treści odniosę do czasów współczesnych, tak jak to zrobiłam w wydanej niedawno pozycji.

Rozmawiała Marta Wiśniewska

 

Sabina Kowalczyk pracuje w Katedrze Literatury Polskiej UWM w Olsztynie. Jej zainteresowania badawcze skupiają się na przejawach słowiańskich i chrześcijańskich wierzeń opisanych w dawnym piśmiennictwie, a także na staropolskich zielarstwie i przekazach dotyczących sytuacji ekstremalnych. Współpracowała z redakcjami Kulturaonline.pl i ,,Literackiej” (w trakcie Literackiego Sopotu 2015), a także Fundacją Współpracy Polsko-Niemieckiej (Młoda Redakcja 2015) oraz z Instytutem Badań Literackich PAN w Warszawie w ramach projektu grantowego NPRH „Archiwum Kobiet: kontynuacja” (2021). Obecnie jest wykonawczynią w grancie NPRH „Źródła do dziejów Czapskich w XVIII wieku. Egodokumenty członków rodziny wojewody pomorskiego Piotra Jana (1685–1736) – opracowanie filologiczno-historyczne i edycja” (pod kierownictwem prof. Iwony Maciejewskiej). W wolnych chwilach podróżuje, koloruje, maluje, składa model Domu Muminków i rozwija pasje ogrodnicze. 

Rodzaj artykułu