08 Marca 2023

Aktualności


Obchodzony 8 marca Międzynarodowy Dzień Kobiet inspiruje do dyskutowania o wielu wymiarach funkcjonowania kobiet w społeczeństwie. Z dr hab. Anną Organiściak-Krzykowską, prof. UWM z Wydziału Nauk Ekonomicznych UWM, rozmawiamy o pozycji kobiet na rynku pracy, która nieustannie się poprawia.

Pani Profesor, jaka jest obecna sytuacja kobiet na rynku pracy?

Aby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba najpierw spojrzeć wstecz, do początku lat dziewięćdziesiątych. Myślę, że najgorsze mamy już za sobą, ponieważ po przemianach ustrojowych w Polsce kobiety były słabiej wykształcone i to w dużej mierze wpływało na ich pozycję na rynku pracy. Teraz wskaźniki bezrobocia czy aktywności zawodowej stają się dla kobiet coraz korzystniejsze, chociaż oczywiście nie brakuje problemów. Panie pełnią funkcje macierzyńskie i korzystają z urlopów macierzyńskich czy wychowawczych, które w ostatnim czasie uległy wydłużeniu. W związku z tym trudniej jest im powrócić na rynek pracy na taką pozycję, jaką zajmowały przed urodzeniem dziecka. Teoretycznie pracodawca powinien im to zapewnić, ale mogą pojawiać się różne sytuacje, które to komplikują.

Co wpływa na to, że kobiety coraz lepiej odnajdują się na rynku pracy?

Wspomniane wyżej wskaźniki są dla kobiet korzystniejsze, ponieważ poprawiły one swój poziom wykształcenia. Im wyższy poziom wykształcenia, tym wyższy wskaźnik aktywności zawodowej i wskaźnik zatrudnienia. Wykształcone kobiety mają zdecydowanie lepszą pozycję na rynku pracy i są zatrudniane na lepszych warunkach, co jednak nie oznacza, że na identycznych jak mężczyźni. Należy podkreślić, że poziom wykształcenia Polaków zmienił się radykalnie. Na podstawie Narodowego Spisu Powszechnego z 2021 roku wiemy, że 23 proc. ludności Polski posiada wyższe wykształcenie – 27 proc. kobiet i 19 proc. mężczyzn. Tę przewagę kobiet odnotowuje się także na poziomie wykształcenia średniego. Sytuacja zmieniła się więc w sposób istotny. Kobiety chcą pracować, aby móc zarabiać i czerpać podażowe efekty swojego wykształcenia. Warto również podkreślić, że w 2021 roku, po raz pierwszy od 1989 roku, stopa bezrobocia mężczyzn nieznacznie przewyższyła wskaźnik bezrobocia dla kobiet. Wiąże się to m.in. z tym, że kobiety są bardziej elastyczne na rynku pracy – godzą się np. podejmować pracę na pół etatu, jednocześnie wychowując dzieci.

Pomimo to wciąż zdarza się, że pozycja kobiety na rynku pracy nie jest równa pozycji mężczyzny.

Pojawia się problem niejednakowego wynagrodzenia za pracę tej samej wartości w przypadku kobiet i mężczyzn. To zjawisko określa się mianem luki płacowej, która oznacza różnicę pomiędzy średnimi płacami brutto otrzymywanymi przez kobiety i mężczyzn. Proszę sobie wyobrazić, że większość regulacji prawnych mówi o równych uprawnieniach do osiągania wynagrodzenia za pracę tej samej wartości. Mimo to nie zawsze płace kobiet i mężczyzn wykonujących tę samą pracę są jednakowe. Zgodnie z artykułem 33. Konstytucji RP, kobieta i mężczyzna mają równe prawa do kształcenia, zatrudnienia, awansów i jednakowego wynagrodzenia za pracę o jednakowej wartości. Art. 112 Kodeksu Pracy nakazuje jednakowo traktować kobiety i mężczyzn z tytułu wypełniania tych samych obowiązków. Ten problem jest również akcentowany na gruncie regulacji międzynarodowych. Traktat Unii Europejskiej mówi, że każde państwo unijne jest zobowiązane do zapewnienia równości wynagrodzeń pracownikom ze względu na płeć. Mimo tych regulacji luka płacowa istnieje zarówno w Polsce, jak i w innych krajach UE.

Co jest tego przyczyną?

Po pierwsze mamy do czynienia z czymś, co moglibyśmy nazwać segregacją zawodową. Nie nadaję tej kategorii pejoratywnego znaczenia, tylko jest tak, że gospodarka funkcjonuje za pomocą sektorów bardziej zmaskulinizowanych (górnictwo, hutnictwo, budownictwo, do niedawna także branża IT) lub bardziej sfeminizowanych (edukacja, pomoc społeczna, średnia służba medyczna). Niestety w pierwszej grupie sektorów płace są wyższe, a w drugiej zazwyczaj niższe. I choć docenia się wysiłek kobiet pracujących w pomocy społecznej czy służbie zdrowia, w opiece nad osobami starszymi czy chorymi, to w ślad za tym nie idą odpowiednio wysokie wynagrodzenia i co więcej, praca w tych sektorach jest najgorzej opłacana. Nie wiem, czy można powiedzieć, że są to zawody gorzej płatne, ponieważ pracują w nich kobiety – raczej nie. Ponadto, być może ze względu na niski poziom płac, mężczyźni nie aspirują do wykonywania takich zawodów. Luka płacowa jest obecna nie tylko w wyżej wymienionych zawodach. Największe rozmiary przybiera na stanowiskach menedżerskich i kierowniczych. Według oficjalnych danych (PARP) luka płacowa między kobietami a mężczyznami w Polsce wynosi około 9 proc., a w UE około 16 proc., czyli prawie dwa razy więcej. Jednak jeśli przyjrzeć się poszczególnym krajom unijnym, to widać, że niektóre z nich mają z tym poważny problem. Na Słowacji i w Austrii luka płacowa wynosi około 20 proc., w Niemczech i Czechach 21 proc., a w Estonii prawie 26 proc. Jak widać różnice płac kobiet i mężczyzn są dość duże.

A czy same kobiety mogłyby mieć większy wpływ np. na wynegocjowanie wyższej pensji?  

Wydaje się, że kobietom nie zawsze wystarcza odwagi do negocjowania wyższych zarobków, oczywiście tam, gdzie te negocjacje są możliwe. Myślę, że kobiety częściej dają przyzwolenie na proponowaną im płacę. Chociaż coraz częściej, zwłaszcza młode kobiety, zaczynają dbać o swoją pozycję pod tym względem. Mężczyźni są jednak bardziej bezkompromisowi w takich sytuacjach. To sprawia, że nawet wtedy, gdy chodzi o stanowiska menedżerskie, pojawia się problem luki płacowej pomiędzy kobietami i mężczyznami.

W jakim stopniu kobiety dotyka zjawisko bierności zawodowej?

Rzeczywiście częściej bierne zawodowo są kobiety niż mężczyźni. Jedną z przyczyn jest oczywiście macierzyństwo, o którym wspominałam wcześniej. Ale to wynika także z faktu, że kobiety wcześniej niż mężczyźni przechodzą na emeryturę (tj. w wieku 60 lat). Ponadto kobiety żyją około 7-8 lat dłużej niż mężczyźni, co także zwiększa ich udział gronie osób biernych zawodowo. Warto dodać, że w strukturze studentów (należących także do biernych zawodowo) przeważają kobiety, które stanowią w Polsce ponad 58 proc. wszystkich studiujących. Nie jest tak, że kobiety nie pracują, bo nie chcą, tylko wynika to z określonych przyczyn.

A kwestie zdrowotne? Czy także wpływają na bierność zawodową kobiet?

Tak, do tego przyczyniają się choroba lub niepełnosprawność nie tylko samej kobiety, ale także członków rodziny. Mężczyzna rzadziej rezygnuje z pracy np. na rzecz opieki nad dzieckiem z niepełnosprawnością. Kobieta, m.in. z powodu niższych zarobków, częściej przyjmuje na siebie tę rolę.

Pani Profesor, bardzo bym chciała, żebyśmy z okazji Dnia Kobiet zakończyły naszą rozmowę pozytywnym akcentem. Myślę, że są do tego podstawy, prawda?

Oczywiście, że tak i myślę, że to, co dotąd powiedziałam, temu dowodzi. Dodam jeszcze, że 43 proc. wszystkich stanowisk zarządczych w Polsce zajmują kobiety – to jest drugi wynik w Unii Europejskiej. Lepszy rezultat ma tylko Łotwa. Wśród kobiet pracujących na stanowiskach menedżerskich 73 proc. z nich ma wyższe wykształcenie. Dobrze wypadamy także w statystyce dotyczącej prowadzenia własnych przedsiębiorstw. W 2017 roku własną działalność gospodarczą prowadziło ponad 900 tys. kobiet, co oznacza, że Polska znalazła się w pierwszej dziesiątce państw pod względem liczby kobiet stojących na czele przedsiębiorstwa. Co dziesiąta przedsiębiorczyni w UE jest Polką. Moim zdaniem to wielki sukces. Kobiety bezsprzecznie poprawiły swoją pozycję na rynku pracy.

 

Rozmawiała Marta Wiśniewska

 

dr hab. Anna Organiściak-Krzykowska, prof. UWM specjalizuje się w badaniach uwarunkowań polskiego i międzynarodowego rynku pracy, sytuacją grup defaworyzowanych na tym rynku oraz migracji międzynarodowych (w tym transferów dochodów z pracy za granicą, imigracji i popytu na pracę cudzoziemców, jak i emigracji oraz jej wpływu rynek pracy i poziom zasobów pracy).

Rodzaj artykułu