21 Grudnia 2023
Aktualności
Ile mamy wilków w Polsce?
Szacuje się, że 4-5 tysięcy. Przypuszczamy jednak, że może ich być dużo więcej. Nie mamy wiarygodnych i sprawdzonych danych, ale można przypuszczać, że jesteśmy pod względem zagęszczenia wilków w europejskiej ścisłej czołówce. Obok Rosji, Białorusi, Włoch, Ukrainy i Rumunii jesteśmy jednym z najbardziej wilczych krajów Europy. Natomiast w statystykach europejskich podajemy nieaktualne dane i wykazujemy niespełna 2000 osobników.
Wilków mamy zatem dużo, ale czy za dużo, czy w sam raz?
Z pewnością – za dużo! W 2011 r prof. Henryk Okarma – niekwestionowany europejski autorytet z zakresu biologii, behawioru i ochrony wilka wraz z zespołem opracował – „Strategię ochrony wilka (Canis lupus) warunkująca trwałość populacji gatunku w Polsce”, która zakładała m.in. konieczność ustalenia docelowej liczebności wilków w Polsce. Nie trafiła ona jednak do realizacji.
Dlaczego tych zwierząt jest za dużo?
Dlatego, że obecnie wilki zagrażają już bezpieczeństwu ludzi. W niektórych regionach Polski zaczyna brakować zwierzyny (jeleni i saren), które stanowią ich naturalny żer. W takich przypadkach wilki w sposób naturalny powiększają swój areał poszukiwania ofiar i bardzo często opuszczają zwarte kompleksy leśne. Spotkać je możemy już na terenach wiejskich, a nawet w miastach. Znane są również z ostatnich lat przypadki, kiedy to wilki atakowały nie tylko zwierzęta, ale i ludzi. Głośno było w całej Polsce o pilarzach z gm. Brzozów, którzy w biały dzień zmuszeni byli bronić się przed wilkami piłami spalinowymi. Dość powszechnym staje się pożeranie przez wilki psów pozostawionych na noc do pilnowania gospodarstw, nie wspominając o zwierzętach gospodarskich przebywających w nocy na pastwiskach, a w Bieszczadach nawet w ciągu dnia atakują zwierzęta na przydomowych ogrodzonych terenach. Te zwierzęta, typowo leśne, czuły niegdyś naturalny strach przed człowiekiem, teraz zmieniły swoje zachowania i zbliżają się niebezpiecznie do ludzkich siedzib. Mieszkańcy wiejskich terenów Bieszczad od lat odprowadzają swoje dzieci do szkół w obawie przed wilczymi watahami.
Dlaczego zmieniły swoje zachowania?
To drapieżniki stojące na szczycie drabiny pokarmowej, bardzo inteligentne zwierzęta, łatwo przystosowujące się do zmian. Zaobserwowano w Europie, że po każdej zawierusze wojennej liczebność populacji wilków rosła. Tak było po kampanii napoleońskiej, po I i po II wojnie światowej. Dzięki wojnom miały dużo łatwo dostępnego pożywienia, co sprzyjało ich rozrodowi. Wilk od dawna kojarzył się ludziom ze złem, więc tępili je bezwzględnie. Zarówno po I jak i po II wojnie światowej wolno było zabijać wilki. W połowie lat 50. XX w. w Polsce Rada Państwa ogłosiła tzw. Akcję wilczą. To niestety niechlubna eksterminacja wilków. Wówczas to każdy, w każdy sposób, nawet trując, mógł zabijać wilki, za co wypłacane były wysokie premie.
Szacuje się, że na obszarze II Rzeczpospolitej żyło w latach 30. XX wieku ok. 1200 wilków, w tym głównie na Kresach Wschodnich. W obecnych granicach Polski po wojnie, w połowie lat 50., żyło ok. 1000 wilków, głównie na terenach położonych na wschód od Wisły. Akcja wilcza spowodowała, że na początku lat 70. było ich już tylko ok. 100. W 1975 r. wilki zostały wpisane na listę gatunków… zwierząt łownych i to przyczyniło się do ich uratowania. Myśliwi bowiem, wiedząc, jaką rolę wilki pełnią w środowisku, otoczyli je należytą ochroną. W naturalnych warunkach przyrost roczny w populacji wilka wynosi ok. 30 proc. Od tamtej pory populacja wilków w Polsce zaczęła rosnąć. Szacuje się, że pod koniec lat 80. XX w. było już w Polsce ok. 500 osobników. W 2001 r. prof. Henryk Okarma z Instytutu Ochrony Przyrody PAN i Instytutu Nauk o Środowisku UJ – wielki orędownik ochrony wilka – szacował, że jest ich ponad 500, a w 2011 r. już 1000. I już wtedy alarmował, że trzeba zająć się wilkami, gdyż ich liczebność zbliża się do optymalnego dla terenu Polski, a w niektórych regionach było już ich za dużo. Obecnie mamy ich przynajmniej 4-5 tysięcy, a najprawdopodobniej więcej. Ponieważ człowiek przestał je niepokoić, otoczył szczególną ochroną i nie poluje na nie, to przestały się bać i czuć respekt przed ludźmi. Dzisiaj spotykamy wilki często za dnia, co kiedyś było nie do pomyślenia. Ja sam niedawno ok. godz. 10 widziałem wilka przebiegającego mi drogę na wyjeździe z Olsztyna do Jonkowa. Niestety w stosunku do wilków stale zachowujemy się nieracjonalnie. Przeszliśmy od jednej skrajności – zabijania wilków bez żadnych ograniczeń, do drugiej skrajności – ekstremalnej ochrony wilka.
Czyli wilki nie tylko zmieniły swoje zwyczaje?
Tak. I one, i ich ofiary – jelenie, sarny i dziki – przystosowują się do zmiennych warunków. Wilki w stanie naturalnym pełnią funkcję regulatora. Wataha liczy zwykle 5-7 wilków, chociaż nawet na Warmii i Mazurach zauważono już ekstremalnie duże, liczące po 12- 16 osobników. Naukowcy w Białowieży zbadali, że taka wataha składająca się 5-7 wilków operując na obszarze 10-20 tys. ha, zjada rocznie 5-10 ton dziczyzny, głównie jeleni i saren, ale również i dzików, chociaż one są mniej chętnie konsumowane. Jeśli nie ma zwierzyny, to wilk poszukuje innych zdobyczy, m.in. zwierząt w gospodarstwach, bo przecież z jedzenia nie zrezygnuje. Najedzony wilk potrafi spać 20 godzin, ale gdy szuka pożywienia, to może w ciągu nocy przebiec 20-40 i więcej kilometrów. To wyjątkowo skuteczny łowca. Ofiarę stojącą po zawietrznej wyczuje z odległości nawet 300 m, a pod wiatr może zwietrzyć ją aż z 2,5 km! Jeśli więc szuka jedzenia, to je przeważnie znajdzie.
Jeśli wilków jest za dużo – to dlaczego myśliwi nie polują na nie?
Bo zabrania im tego prawo. W 2001 r. zostały objęte ochroną gatunkową w całej Polsce i pełną odpowiedzialność przejęły na siebie służby ochrony przyrody, które niestety do dzisiaj nie wykonały inwentaryzacji populacji wilka w Polsce, aby można było m.in. ocenić realne zagrożenia, wynikające z rosnącej liczebności wilków w kraju, o których od dawna jesteśmy świadomi.
Prawo można zmienić.
Oczywiście. W 2011 r. prof. Okarma z zespołem naukowców opracował wspomnianą strategię zarządzania populacją wilka w Polsce. Naukowcy wiarygodnie ocenili ówczesny stan populacji i przedstawili propozycje działań. Pierwszym zadaniem, jakie należało i należy wykonać, jest przeprowadzenie rzetelnej inwentaryzacji wilczej populacji w Polsce. Monitoring liczebności powinien być wykonany w oparciu o genotypowanie osobników na podstawie badania kału wilków. Metoda ta pozwala na indywidualne rozpoznanie osobników na podstawie DNA zawartego w zebranym w terenie materiale, a więc na określeniu minimalnej wielkości populacji. Pozwoli ona wyznaczyć liczebność populacji wilka na poziomie bezpiecznym i dla niego, jako gatunku, i dla zwierząt, którymi się żywi. Żebyśmy w ochronie wilka nie zabrnęli do takich wynaturzeń, jakie teraz mamy z bobrami czy kormoranami, które stały się poważnym problemem gospodarczym, a niekiedy jak w przypadku lisa i kormorana problemami przyrodniczymi. Ta strategia była gotowa już 12 lat temu i nie została niestety przez państwo polskie wdrożona.
Czy gdzieś w Europie już takie zarządzanie populacją wilków się prowadzi?
Tak, np. we Francji. Tam ustalili optymalną liczebność wilków na 500 osobników i rocznie odstrzeliwują ok. 150 sztuk. Szwecja swój optymalny stan posiadania oceniła na 170-270 osobników, a lasów ma więcej niż my. W Niemczech szacują liczbę wilków na 2 tys., ale Niemcy podobnie jak Polacy nic na razie nie robią w tej kwestii. Pewne nadzieje na uporządkowanie sprawy wiążę się z Komisją Europejską, która w ostatnich miesiącach dostrzegła problem, dotyczący już nie pojedynczych państw, ale całej Europy. To dobra informacja dla ochrony wilka i pozostałych europejskich dużych drapieżników – rysia i niedźwiedzia.
Ile pana zdaniem powinno żyć wilków w Polsce?
Moim zdaniem, nie więcej jak 1500. I to powinno podlegać jeszcze wnikliwej analizie. Tyle wystarczy, aby były regulatorem populacji zwierzyny płowej, a jednocześnie trwałym elementem naszej krajowej fauny. Człowiek zepsuł równowagę w przyrodzie i to na nim spoczywa obowiązek ją naprawić, dla dobra człowieka i całej planety. Zanim jednak zaczniemy regulację liczebności, o czym wspomina w strategii prof. Okarma – powtórzę – najpierw należy je bardzo dokładnie policzyć.
Rozmawiał: Lech Kryszałowicz
Dr hab. Dariusz Zalewski jest absolwentem Akademii Rolniczo-Technicznej w Olsztynie, doktorem habilitowanym nauk leśnych. Autor i współautor kilkunastu książek z zakresu łowiectwa i aktywnej ochrony dzikich zwierząt. Od 1988 r. prowadzi zajęcia z zakresu m.in. gospodarki łowieckiej, wcześniej dla studentów ART, a obecnie Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. Jest adiunktem w Katedrze Hodowli Zwierząt i Łowiectwa na Wydziale Bioinżynierii Zwierząt UWM.