13 Czerwca 2025
Aktualności
Wśród pańskich zainteresowań naukowych znajduje się m.in. takie zagadnienie, jak rozkład sił stóp na podłoże. To bardzo frapujące.
Interesuję się różnymi aspektami biomechaniki, a w tym, przede wszystkim, rozkładem sił stóp na podłoże w różnych formach aktywności ludzkiej. Jak wiemy, człowiek posiada dwie kończyny dolne i każdy stawia je w inny sposób – jeden robi to symetrycznie, inny asymetrycznie, jeden ma dłuższy krok, drugi krótszy. W moich dotychczasowych badaniach uczestniczyły bardzo różne grupy ludzi – sportowcy, osoby starsze, młode czy z niepełnosprawnościami. Ciekawe jest, że to, w jaki sposób stawiamy stopy, zależy także od ośrodkowego układu nerwowego. Jest to bardzo mocno determinowane procesami myślowymi, jakie zachodzą w mózgu. Te zagadnienia zawsze bardzo mnie interesowały i w swojej pracy naukowej staram się je łączyć. To jednak nie wszystko, bo moje zainteresowanie naukowe od zawsze były bardzo zróżnicowane. Niech dowodem na to będzie fakt, że pracę magisterską napisałem o psychologii sportu, a habilitację na temat fizjologii, a jak wiadomo, psychologię i fizjologię dzieli przepaść. Z kolei w czasach, kiedy stawiałem pierwsze kroki jako naukowiec, interesowałem się organizacją kultury fizycznej, w tym m.in. zjawiskiem kibicowania.
Co dla pana oznacza osiągnięcie tego ostatniego szczebla naukowej kariery?
Ponad dwa lata temu bardzo ciężko zachorowałem i przez trzy miesiące leżałem w szpitalu. Do tej pory nie mogłem się zebrać, aby złożyć wniosek o przyznanie profesury. Po chorobie, gdy już doszedłem do siebie, namówiła mnie do tego żona, argumentując, że mam duży dorobek naukowy i że szkoda by było, gdyby się zmarnował. Rzeczywiście, przez lata pracy naukowej udało mi się zgromadzić dość pokaźny dorobek, ale nigdy nie było tak, że zajmowałem się nauką po to, żeby zdobywać tytuły – byłem nastawiony na pracę i rozwój, chociaż oczywiście uzyskanie tytułu profesora jest dla mnie powodem do dumy i satysfakcji.
Cofnijmy się nieco w czasie. Jest pan absolwentem Akademii Wychowania Fizycznego w Gdańsku oraz zapalonym żeglarzem. Co sprawiło, że postanowił pan zostać naukowcem?
Pasję do żeglarstwa zaszczepił we mnie mój ojciec, Józef Jaszczur-Nowicki, który był założycielem słynnej Bazy Mrągowo. To także dlatego zdecydowałem się podjąć studia na Akademii Wychowania Fizycznego, bo chciałem zostać trenerem żeglarstwa. Podczas studiów musiałem wykazywać się określonym potencjałem, ponieważ zaraz po ich ukończeniu zaproponowano mi pozostanie na uczelni na stanowisku asystenta. Równocześnie pracowałem jako trener w klubie AZS AWFiS w Gdańsku, ale nie trwało to zbyt długo. Już w 1997 roku, czyli cztery lata po zdobyciu magisterium, obroniłem doktorat. Wówczas otrzymałem pierwszy sygnał, że być może kariera naukowa jest dla mnie i że może to być moim zawodowym celem. I wówczas wróciłem do żeglarstwa, ponieważ postanowiłem, że ta pasja powinna być punktem wyjścia do wszystkich moich innych aktywności. W tym czasie uzyskałem najwyższe uprawnienia trenerskie, tj. tytuł trenera klasy mistrzowskiej w żeglarstwie. Pomyślałem sobie, że może warto zająć się tym, co dzieje się w organizmie człowieka pod wpływem wysiłku fizycznego i zacząłem badać osoby uprawiające windsurfing. Współpracowałem z kadrą Polski, jeździłem na zgrupowania, robiłem badania naukowe, a nawet skonstruowałem, we współpracy z pracownikami Politechniki Gdańskiej, symulator do windsurfingu, który został bardzo dobrze przyjęty przez zawodników. I tak toczyła się ta moja naukowa ścieżka, aż w 2008 roku uzyskałem habilitację. Można więc powiedzieć, że profesurę tytularną otrzymałem późno, ale wynikało to z różnych czynników – m.in. tego, że chorowałem, ale także tego, że zawsze miałem tendencję do łapania wielu srok za ogon.
Lubi pan pracę dydaktyczną?
Bardzo! Dwa razy (w 2014 oraz 2019 roku) zostałem najlepszym belfrem na ówczesnym Wydziale Nauk o Środowisku. Myślę, że udaje mi się nawiązać ze studentami dobry kontakt – od początku mojej pracy na uczelni lubiłem prowadzić zajęcia. Jedyną rzeczą, jaka mnie zastanawia i którą bym zmienił, gdybym mógł, to żeby studenci zadawali więcej pytań – żeby nie bali się ich formułować. Myślę, że ta obawa wynika z przekonania, że skoro zadajemy pytanie, to czegoś nie wiemy i to jest niewłaściwe. A to nieprawda! Jako wykładowca jestem od tego, żeby nakierować studentów na poprawną odpowiedź albo jej po prostu udzielić. Mam dużo godzin zajęć, prowadzę takie przedmioty jak podstawy rekreacji i organizacja czasu wolnego, odnowa biologiczna czy fizjologia i jako prowadzący staram się nie być przesadnie naukowy, ale być tym, kto wytłumaczy, zaciekawi, pomoże znaleźć odpowiedzi na pytania. Lubię też pracę promotora – do tej pory wypromowałem np. dwie prace doktorskie, a teraz mam doktorantkę, lekarkę stomatologii, która podjęła bardzo ciekawy temat dotyczący powiązania wad zgryzu z prawidłowościami dotyczącymi sylwetki ciała, w tym z właściwością ustawiania stóp na podłożu.
Czy teraz, już jako profesor, zamierza pan nieco zwolnić czy wręcz przeciwnie – pomysłów na publikacje i projekty naukowe ma pan w bród?
Teraz chciałbym wejść w rolę takiego trochę mentora czy też naukowego przewodnika. Na takiej zasadzie współpracuję ściśle z dr Joanną Bukowską, teraz moją koleżanką z Katedry Fizjoterapii, a wcześniej doktorantką. Gdy pracujemy wspólnie nad publikacjami naukowymi, to nie chcę już być na pierwszym planie, ale pełnić bardziej taką rolę doradczą czy też wspierającą, żeby przekazywać przysłowiową pałeczkę młodszym pokoleniom. Nie oznacza to oczywiście, że mam teraz zamiar osiąść na laurach, bo w mojej głowie – tak jak pani powiedziała – wciąż rodzi się wiele nowych pomysłów, które chciałbym zrealizować. Jednym z nich jest projekt grantowy, którego tytuł brzmi: „Wczesna diagnoza i monitorowanie procesów rehabilitacji z użyciem AI”. Sztuczna inteligencja jest obecnie tematem bardzo palącym i wzbudza moje zainteresowanie także w kontekście tego, czym zajmuję się naukowo, więc mam nadzieję, że uda się zrealizować te badania i że wyniki będą interesujące. Wielu pacjentów z zaburzeniami ruchowymi napotyka na trudności w dostępie do szybkiej, precyzyjnej diagnostyki oraz skutecznej terapii. Obecne metody są często zbyt ogólne, nieefektywne lub niedostępne dla osób z ograniczonymi możliwościami poruszania się. Dzięki nowoczesnym systemom AI możliwe jest zdalne, mobilne i dokładne monitorowanie funkcji ruchowych, co może zrewolucjonizować podejście do terapii i rehabilitacji. Celem niniejszego projektu jest opracowanie i wdrożenie innowacyjnego, mobilnego systemu diagnostyczno-monitorującego, wykorzystującego techniki sztucznej inteligencji (AI) do precyzyjnej analizy parametrów biomechanicznych osób z różnych grup ryzyka. Projekt stanowi odpowiedź na rosnące zapotrzebowanie społeczne i medyczne na spersonalizowaną, zdalną diagnostykę oraz efektywne monitorowanie postępów terapii w obszarze zaburzeń ruchowych. Ale muszę przyznać, że teraz mogę pracować bez żadnej presji.
Czym poza żeglarstwem lubi się pan zajmować w czasie wolnym?
Lubię czytać książki, zwłaszcza te z gatunku political fiction, na przykład autorstwa Remigiusza Mroza, takie jak: „Wotum nieufności”, „Większość bezwzględna”, czy „Władza absolutna”. Bardzo interesuje mnie również wszystko to, co jest związane z papiestwem – historią życia i rządów papieży, Watykanu itp. Ostatnio, gdy zmarł papież Franciszek i wybierano nowego następcę św. Piotra, nie mogłem oderwać się od różnych medialnych spekulacji na ten temat. Krótko przedtem przeczytałem również książkę pt. „Kryminalna historia Watykanu” prof. Arkadiusza Stempina i Artura Nowaka. Poza tym najważniejsza jest dla mnie rodzina – żona i dwie córki.
Rozmawiała Marta Wiśniewska
Prof. dr hab. Jarosław Jaszczur-Nowicki pracuje w Szkole Zdrowia Publicznego Collegium Medicum UWM, w Katedrze Fizjoterapii. Stopień doktora oraz doktora habilitowanego uzyskał na Akademii Wychowania Fizycznego im. Jędrzeja Śniadeckiego w Gdańsku (odpowiednio w 1997 i 2008 roku). Na UWM pracuje od 2014 roku. Specjalizuje się w fizjoterapii, kinezjologii, antropomotoryce, teorii sportu i teorii treningu sportowego. Jest autorem licznych publikacji naukowych, z których tytułami można zapoznać się na stronie internetowej. Prezydent RP w marcu br. nadał mu tytuł profesora w dziedzinie nauk medycznych i nauk o zdrowiu w dyscyplinie nauki o kulturze fizycznej. W wolnych chwilach lubi żeglować po warmińskich i mazurskich jeziorach, a także czytać książki, m.in. o historii papiestwa.
