uczą się nie tylko choreografii czy melodii, ale też uważności i wrażliwości. Trwa to miesiącami, a nawet latami. A później? Później orientują się, że są wielką rodziną. Zespół Pieśni i Tańca „Kortowo” od niemal 55 lat tworzy jedną z najbarwniejszych
wspólnot akademickich.
Sprawa wydaje się jasna: godziny spędzone na sali prób powinny owocować perfekcyjnymi występami i licznymi nagrodami na rozmaitych konkursach, festiwalach i przeglądach. Rzecz jednak w tym, że choć siedziby studenckich agend kulturalnych wypełnione są statuetkami i dyplomami, ich prawdziwa historia pisana jest nie tyle sukcesami, ile relacjami i więziami, które tworzą się na lata. To one są najcenniejszym osiągnięciem, to one sprawiają, że organizacja kolejnych okrągłych jubileuszy i spotkań ma sens.
Jedną z agend Akademickiego Centrum Kultury, która może pochwalić się nie tylko imponującym stażem oraz setkami byłych członkiń i członków, którzy nawet po wielu latach od zakończenia scenicznej przygody, chcą się spotykać, jest Zespół Pieśni i Tańca „Kortowo” UWM w Olsztynie. Nad tym, by reprezentował on jak najwyższy poziom, czuwa m.in. dr inż. Ewa Kokoszko, choreografka i kierowniczka agendy. W swojej codziennej pracy wraz z pozostałymi członkami kadry dba też o zachowanie tożsamości zespołu i poczucie więzi między osobami, które go tworzą.
Jak skutecznie połączyć w jedną grupę osoby z różnych środowisk, w różnym wieku i z różnymi oczekiwaniami wobec działalności w agendzie kulturalnej?
– W zespołach ludowych byłam od dziecka, więc jest to dobrze znane mi środowisko i pewne kwestie przychodzą mi naturalnie – przyznaje Ewa Kokoszko, mówiąc o swojej pracy z młodzieżą. – Czasy się jednak zmieniają, zmienia się też nieco mentalność młodych osób. Mamy tego świadomość i na bieżąco staramy się do tego dostosowywać i w sposób przemyślany wdrażać rozwiązania, dzięki którym nasza współpraca będzie lepsza. Tym, co nas wszystkich najbardziej łączy, jest wspólna, ciężka praca. Godziny spędzone na lekcjach śpiewu i treningach tanecznych uczą pokory. Poznajemy lepiej i samych siebie, i innych. Osoby, które dotąd nie były związane z żadnym zespołem, przekonują się, że są odpowiedzialne nie tylko za siebie, ale także za koleżanki i kolegów.
Sukces jest wspólny, niepowodzenia także.
– To właśnie na salach prób członkowie zespołu dowiadują się, że ich własna perfekcja to za mało. Wystarczy, że jedna osoba popełnia błąd, a cała grupa musi powtarzać układ. Uczymy się więc cierpliwości i wyrozumiałości. Staramy się rozumieć, że ktoś może mieć gorszy dzień lub mniejsze zdolności. Oczywiście, czasem w takich sytuacjach zdarzają się nerwy, młodzież się wzajemnie upomina: „Skup się, bo nie mam już siły!”, ale udzielają też sobie rad, informują, jak coś poprawić. Ja też nieustannie uczę się czegoś nowego od członków zespołu. Daje mi to dużo osobistej satysfakcji i napędza do działania – zaznacza Ewa Kokoszko. – Po jesiennym naborze zaczynamy jako grupa przypadkowych osób, a wspólna praca i cel czynią z nas zespół. Osoby z większym doświadczeniem wspierają nowych członków. To szczególnie ważne w kontekście naszej najmłodszej grupy, którą tworzą kilkuletnie dzieci. Podczas wyjazdów czy występów, gdy grupie dziecięcej nie towarzyszą rodzice, studenci i studentki wspierają instruktorki w opiece nad najmłodszymi. Ważnym elementem, który tworzy z nas wspólnotę, jest także dzielenie tych samych zainteresowań. Zamiłowanie do muzyki, tańca, śpiewu, do tradycji i folkloru to coś, co nas łączy – tłumaczy kierowniczka „Kortowa”
Trening dorosłości z kursem kompetencji miękkich w pakiecie
Początkujący członkowie w zespole uczą się o wiele więcej niż tylko śpiewu i tańca. Dla wielu osób to zderzenie z dorosłością, odpowiedzialnością i konieczność zdobycia bardzo praktycznych umiejętności, wśród których znajduje się np. troska o garderobę. Trzeba umieć i prasować, i odpowiednio wieszać ubrania, i utrzymywać porządek w szafie oraz w bagażu.
– Pokazujemy, jak to powinno wyglądać, udzielamy wskazówek, a następnie wymagamy tego, by dbać o to, co mamy. Niektóre z naszych strojów scenicznych pochodzą sprzed kilkudziesięciu lat, więc potrzebują szczególnej troski – wyjaśnia Ewa Kokoszko. Największym wyzwaniem w tym kontekście są dalekie podróże – dużemu zespołowi towarzyszy mnóstwo bagaży, którymi trzeba się opiekować.
Wyjazdy to zresztą jeszcze jeden ważny wymiar życia grupowego. To w czasie podróży wyłaniają się liderzy, osoby, które świetnie potrafią odnaleźć się w każdej sytuacji, przejąć inicjatywę, gdy okazuje się na przykład, że organizator festiwalu wysłał po zespół za mały autobus. W czasie, gdy jedni rozkładają bezradnie ręce, inni przejmują dowodzenie. Decydują, gdzie upchnąć bagaże i jak pomieścić w pojeździe wszystkich członków zespołu.
– Umiejętność poradzenia sobie z trudną sytuacją daje poczucie sprawczości – zaznacza choreografka. I dodaje, że tak cenione dzisiaj kompetencje miękkie są w zespole stale rozwijane. – Czasem żartuję, że wychowujemy tu młodych aktywistów społecznych, ponieważ ludzie kształcą w sobie odpowiedzialność i umiejętności pracy zespołowej czy rozwiązywania konfliktów. Członkowie zespołu są też świadomi tego, jak się zaprezentować, jak dobrze wypaść podczas publicznego wystąpienia.
Razem poza sceną
Zespół Pieśni i Tańca „Kortowo” ma swoje ważne tradycje i małe zwyczaje. Członkowie grupy organizują np. coroczną wigilię, podczas której obdarowują się własnoręcznie zrobionymi prezentami. Panowie przygotowują też spektakle z okazji Dnia Kobiet, a panie z okazji Dnia Chłopaka.
– Mamy to szczęście, że od wielu lat dysponujemy swoim klubem, w którym możemy np. umówić się na lepienie pierogów czy wspólne oglądanie filmu. Własna siedziba wiąże się z pewną odpowiedzialnością, bo sami o nią dbamy i w niej sprzątamy – podkreśla Ewa Kokoszko.
Członkowie zespołu towarzyszą sobie w czasie ważnych życiowych wydarzeń, jak śluby czy obrony prac dyplomowych. Regularnie spotykają się, by razem gotować, grać w gry planszowe albo po prostu śpiewać i tańczyć. Legenda głosi, że są najlepszymi kompanami na imprezach, bo potrafią wciągnąć do zabawy największych ponuraków.
– Kiedyś w zespole mieliśmy nawet swój hymn – do melodii piosenki zespołu Wilki ułożyliśmy własny tekst. Jeden z wersów brzmiał „Kortowo jest razem”. I naprawdę jest – podkreśla Ewa Kokoszko. – Z własnego doświadczenia wiem, że to w zespole zawiązuje się najtrwalsze przyjaźnie.
"Kortowo" zapisane w genach?
O tym, że relacje w „Kortowie” są silne, świadczy na przykład to, że prężnie działają grupy tzw. oldboyów, czyli osób, które kiedyś były związane z zespołem, a teraz spotykają się na regularnych treningach, by nie tylko nie wypaść z formy, ale i – kiedy jest szansa – wziąć udział w specjalnym występie. Jedną z takich okazji stanowić będzie jubileusz, do którego zespół już się przygotowuje. Galowe koncerty zaplanowano na maj.
Jeśli dawni członkowie zespołu nie będą tańczyć na scenie, istnieje spore prawdopodobieństwo, że będą mieli szansę oklaskiwać np. dzieci swoje albo koleżanek i kolegów z „Kortowa”. Bo, jak się okazuje, przynależność do zespołu dotyczy często więcej niż jednego pokolenia.
– Moi rodzice poznali się w „Kortowie” i tańczą w oldboyach do tej pory, więc jestem takim trochę „kortowskim” dzieckiem – mówi żartobliwie Maja Szpanel, która niedawno zaczęła swój czwarty rok bycia w zespole. – Gdy miałam 5 czy 6 lat dołączyłam do innego zespołu ludowego. Odeszłam, bo mi się nie spodobało, ale przez całe życie bardzo chciałam tańczyć – tak jak moi rodzice.
Pierwszy rok w „Kortowie” Maja wspomina jako nieco męczący.
– W drugim składzie musiałam się przyzwyczaić do wysiłku, do prób i rozciągania, do używania mięśni, o których istnieniu nie miałam pojęcia. Przez trzy miesiące miałam takie zakwasy, że nie mogłam wchodzić po schodach – mówi.
W takich sytuacjach sił dodaje świadomość, że jest się częścią grupy, że pracuje się na sukces nie tylko swój, ale także osób, na których można polegać i na których nam zależy.
– Bardzo dużo razem przeżyliśmy i myślę, że łączy nas przede wszystkim ta wspólna pasja do tańca i do występowania. To połączenie przez doświadczenie oraz to, że my siebie rozumiemy i znamy na wylot, sprawia, że możemy się wspierać i harmonijnie razem działać. Oczywiście pojawiały się jakieś kłótnie, ale to jest nieuniknione w tak dużej grupie osób – zaznacza Maja. – Na którymś jubileuszu ktoś policzył, ile małżeństw zostało zawartych w zespole i to było chyba około 70. Wystarczy też popatrzeć na aktualny zespół, ile jest w nim par. Przeżywamy razem tak dużo, że to zaufanie, które do siebie mamy, jest o wiele większe niż do ludzi, których spotykamy na studiach. Bez zespołu nie byłabym osobą, którą jestem teraz.
Miejsce do rozwijania skrzydeł
Karolina Frankowska, która w zespole jest od 10 lat, także może powiedzieć, że motywację do dołączenia do zespołu wyniosła z rodzinnego domu. Jej rodzice nie należeli do „Kortowa”, ale ich praca i zainteresowania wpłynęły na to, że Karolina z folklorem miała styczność przez całe życie.
– Zespołem, w którym stawiałam pierwsze kroki, był Zespół Pieśni i Tańca „Warmia”. Do „Kortowa” dołączyłam jako licealistka i bardzo szybko przeszłam do pierwszego składu – wspomina Karolina. – Po dwóch latach bycia w zespole stwierdziłam, że chciałabym uczyć i zostać instruktorem tańca ludowego. Zaczęłam dwuletni kurs w Warszawie, zakończony pracą dyplomową i obroną. Uczyliśmy się o wielu polskich regionach, uczyliśmy się klasyki i kompozycji oraz jak przekazywać wiedzę. Prowadziłam później kilka zespołów ludowych, głównie dziecięcych, więc moja pasja się rozwijała.
Karolina śmiało może powiedzieć, że zespół zmienił jej życie na lepsze na różnych polach, bo to właśnie tu poznała także swojego przyszłego męża. W ich ślubie uczestniczyli – a jakże! – byli i obecni członkowie „Kortowa”.
Karolina Dobrzańska, która gra w kapeli, do zespołu dołączyła w 2020 r., na drugim roku studiów. Zmotywował ją do tego starszy kolega, który podkreślał, że podczas studiów – szczególnie tak wymagających jak kierunek lekarski – warto robić coś poza nauką. Jako absolwentka szkoły muzycznej tęskniła za wspólnym graniem, więc Zespół Pieśni i Tańca „Kortowo” wydawał się miejscem dla niej. Wyzwaniem było łączenie prób z obowiązkami studenckimi, ale…
– Atmosfera w zespole była tak miła, było mi w nim tak dobrze, że nie było to dla mnie przeszkodą – zaznacza Karolina. – Wiadomo, było zmęczenie, był stres, bo łączyć to było trudno. W tym wszystkim bardzo pomógł mi Darek [Wiśniewski – były kierownik kapeli]. Czy ktoś miał dużo zajęć, czy mało, czy był w dobrym humorze, czy w złym, to z takim dowodzeniem i w takiej „bezpiecznej przystani” każda próba była świetna.
Dobre relacje owocują
Zdaniem Karoliny Dobrzańskiej atmosfera w zespole przekłada się na sukcesy grupy.
– Ważne jest to, że i jako kapela, i jako tancerze, pracujemy na wspólne konto. Nasze relacje i to, że dogadujemy się nie tylko muzycznie, ale także prywatnie, sprawia, że jesteśmy jeszcze lepsi w tym, co robimy na scenie, bo wszyscy razem świetnie gramy, słuchamy się i wyczuwamy. Dwa lata temu polecieliśmy do Brazylii i jako przedstawiciele kapeli zdobyliśmy nagrodę dla najlepszych muzyków na festiwalu – zaznacza. – W zespole poznałam bliskich przyjaciół, którzy z Olsztyna byli w stanie jechać do Katowic na imprezę urodzinową. To, że mam „Kortowo” i tych ludzi, jest dla mnie bardzo ważne.
Maria Szymańska dołączyła do zespołu dwa miesiące temu, ale jest to dla niej drugie spotkanie z „Kortowem”.
– W 2019 roku, tuż po liceum, miałam okazję grać w kapeli. Studiowałam wtedy mechatronikę, czyli kierunek w moim przypadku dużo bardziej czasochłonny i wymagający pracy także w domu, co niestety poskutkowało tym, że chwilę przed pandemią byłam zmuszona zrezygnować z udziału w próbach. Bardzo mnie to smuciło, bo atmosfera na nich była wspaniała – zaznacza Marysia. – W tym semestrze zaczęłam studia magisterskie na filologii polskiej. Jestem już doświadczoną studentką, nauczyłam się lepiej zarządzać czasem, a i do obowiązków podchodzę z większym „luzem”. Zauważyłam też, że poznanie nowych osób i wejście w nowe środowisko bardzo pozytywnie wpłynęło na moje doświadczanie studiów.
Tym razem Marysia nie gra w kapeli, ale rozwija swoje zdolności wokalne i taneczne. Na razie – w tzw. drugim składzie.
– Jestem mile zaskoczona ciepłym przyjęciem przez kadrę i pierwszy skład. Wcześniej nigdy nie tańczyłam, a doświadczenia związane z folklorem wiązały się ze szkołą muzyczną i kapelą. Moje dołączenie do „Kortowa” było bardzo spontaniczne, bo przypadkiem trafiłam na koncert zespołu Mazowsze. „Też tak chcę!” – pomyślałam i dwa tygodnie później pojawiłam się na naborze – relacjonuje Maria Szymańska. – Obawiałam się, że trudno będzie mi się odnaleźć wśród osób, które mają już doświadczenie, ale instruktorki – Alicja Baran i Natalia Bałdyga – są bardzo wyrozumiałe, dają czas na wypracowanie i doskonalenie rzeczy, które są dla mnie nowością. Nawet jak coś mi nie wychodzi za pierwszym razem, a dopiero za dziesiątym, to dzięki prowadzącym nie odczuwam wstydu, a jedynie motywację do dalszej pracy i jeszcze większe zaangażowanie. Mam nadzieję, że spędzę w Kortowie jeszcze wiele lat i będę miała okazję lepiej poznać znaczenie zespołowej wspólnoty.
Daria Bruszewska-Przytuła, Maria Szymańska
Nad przygotowaniem artystów ZPiT „Kortowo” czuwają: dr inż. Ewa Kokoszko (kierownik zespołu, choreografka), Alicja Baran (instruktorka tańca i kierownik szkolenia grup dziecięcych), Natalia Bałdyga (instruktorka śpiewu), Aleksandra Sitarz (kierownik kapeli), Patrycja Staniszewska (instruktorka tańca w grupie dziecięcej), Dawid Nosek (kostiumy) oraz Damian Michałowski (akompaniator).