31 Grudnia 2025
Aktualności
Pani doktor, czym są media lokalne i hiperlokalne?
Istnieje wiele definicji mediów lokalnych i hiperlokalnych, ponieważ medioznawcy różnią się w sposobie ich ujmowania, akcentują odmienne kryteria, np. zasięg terytorialny albo charakter treści. Definiowania mediów lokalnych i hiperlokalnych nie ułatwia również fakt, że zmienia się ich forma, tzn. coraz większą rolę odgrywają serwisy internetowe czy profile w mediach społecznościowych, które często zastępują gazety papierowe. Media lokalne mają węższy zasięg niż media regionalne, działają na obszarze powiatów i miast. Przyglądają się decyzjom władz samorządowych, a także integrują społeczność. Media hiperlokalne skupiają się na bardzo małych obszarach, mogą dotyczyć życia wsi czy dzielnicy miasta. Prowadzone są przez pasjonatów, którzy często nie tylko piszą o tym, co dzieje się w danej okolicy, ale też aktywizują mieszkańców.
Jesienią 2024 r. otrzymała pani grant z Narodowego Centrum Nauki na projekt pt. „Lokalne i hiperlokalne media Warmii i Mazur wobec problemu dezinformacji”. Na jakie pytania szuka pani odpowiedzi?
Realizując ten projekt, chcę sprawdzić, w jaki sposób redaktorzy mediów lokalnych i hiperlokalnych podchodzą chociażby do tematu fake newsów. Postawiłam sobie za cel zbadanie, z jakimi problemami związanymi z dezinformacją stykają się dziennikarze mediów lokalnych i jak sobie z nimi radzą. Odpowiedzi na takie pytania pozwalają pójść dalej i zapytać o metody weryfikacji treści stosowane w mediach lokalnych i hiperlokalnych, a także o wiarygodność tych mediów, często stanowiącą naturalną konsekwencję sposobu ich funkcjonowania.
Czy relacja pomiędzy dezinformacją a informacjami publikowanymi w mediach lokalnych i hiperlokalnych może być inna niż np. ma to miejsce w przypadku mediów społecznościowych czy mediów o ogólnopolskim zasięgu?
Zdecydowanie tak. Media lokalne są zawsze blisko źródła informacji i to jest element decydujący o ich wiarygodności. Kiedy zapytałam jednego z redaktorów naczelnych o to, jakie metody weryfikacji informacji stosuje, odparł z uśmiechem, że w małej miejscowości wystarczy otworzyć okno i już wiadomo, czy jakieś wydarzenie rzeczywiście miało miejsce, czy nie. Media ogólnopolskie siłą rzeczy nie są w stanie być na miejscu każdego wydarzenia. Specyfiką mediów lokalnych jest to, że nie są one odtwórcze. Poza tym media ogólnopolskie interesują się społecznościami lokalnymi głównie wtedy, gdy dochodzi do jakiejś tragedii. W mediach lokalnych jest też miejsce na dobre informacje.
Wydaje się więc, że media lokalne i hiperlokalne, dzięki temu, że znajdują się tak blisko lokalnych społeczności, są bardziej „odporne” na dezinformację. Czy możemy powiedzieć, że dzieje się tak m.in. dlatego, iż pracownicy tych mediów reprezentują tzw. starą dziennikarską szkołę?
Redaktorzy naczelni mediów lokalnych to bardzo często osoby z bogatym doświadczeniem zawodowym. Ma pani rację, że reprezentują oni starą dobrą szkołę dziennikarską. Nie opublikują niczego bez wcześniejszej weryfikacji. Znają też doskonale lokalną społeczność i wiedzą, do kogo się udać, żeby daną informację zweryfikować. Mają też ogromne poczucie odpowiedzialności za słowo, bo wiedzą, że mieszkańcy im ufają. Na markę swojej gazety czy serwisu internetowego pracowali często wiele lat i nie chcą tego wysiłku zaprzepaścić jakimś błędem związanym z pogonią za sensacją.
Minął mniej więcej rok od rozpoczęcia badań. Proszę podzielić się z nami tym, co udało się pani do tej pory zrobić.
Zakończyłam serię wywiadów z przedstawicielami mediów lokalnych i hiperlokalnych na Warmii i Mazurach. Miałam możliwość zaprezentowania wyników badań na VII Kongresie Polskiego Towarzystwa Komunikacji Społecznej w Katowicach, a także podczas seminarium naukowego Katedry Dziennikarstwa na Wydziale Humanistycznym. Napisałam również artykuł naukowy zawierający wnioski z projektu badawczego. Podstawowe ustalenia dotyczą tego, jakie źródła informacji przedstawiciele mediów lokalnych i hiperlokalnych uznają za „skażone” dezinformacją w największym stopniu. W pracach nad dezinformacją w skali globalnej są to źródła właściwie pomijane, a w środowisku lokalnym mają one ogromne znaczenie – są to np. lokalne grupy Spotted na Facebooku. Udało się również określić formy dezinformacji, z jakimi najczęściej stykają się dziennikarze mediów lokalnych na Warmii i Mazurach. Można do nich zaliczyć fake newsy i fałszywe konta w mediach społecznościowych. Ważne ustalenia dotyczą również specyfiki mediów lokalnych, która wpływa na wiarygodność publikowanych tam treści.
Kończy się 2025 rok, w którym niestety nadal trwał konflikt Rosji z Ukrainą czy wojna hybrydowa prowadzona przez Rosję w celu destabilizowania sytuacji politycznej w NATO i Unii Europejskiej. Z tymi wydarzeniami wiążą się intensywne działania dezinformacyjne, które w Polsce mocno odczuwamy, ale czy da się pani zdaniem znaleźć w tym wszystkim coś pozytywnego?
Był to kolejny rok intensywnych działań dezinformacyjnych prowadzonych w różnych częściach świata. My oczywiście znajdujemy się w obszarze oddziaływania dezinformacyjnego ze strony Rosji. Specyfiką dezinformacji, z jaką mieliśmy do czynienia w 2025 roku, był coraz większy udział sztucznej inteligencji w tworzeniu „fejkowych” treści. Mam jednak wrażenie, że jesteśmy coraz bardziej świadomi form dezinformacji, z jakimi możemy się zetknąć w mediach – zwłaszcza w mediach społecznościowych. Jest to wynik działań z zakresu edukacji medialnej prowadzonych przez różne podmioty, w tym organizacje pozarządowe. Pracownicy Instytutu Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej UWM również angażują się w różnorodne działania na rzecz zwiększania świadomości problemu dezinformacji. W ramach Olsztyńskich Dni Nauki i Sztuki czy Dni Humana prowadzimy wykłady i warsztaty dotyczące fake newsów. Współpracujemy również z mediami ogólnopolskimi, regionalnymi i lokalnymi, angażując się w realizację projektów z zakresu edukacji medialnej. Jest to bardzo ważne, bo krok po kroku budujemy w ten sposób społeczną odporność na dezinformację.
Czy mogłaby pani podać przykłady wydarzeń w Polsce w 2025 roku, z którymi wiązały się kampanie dezinformacyjne?
Pierwszym takim wydarzeniem były wybory prezydenckie. W czasie kampanii wyborczej pojawiły się chociażby fałszywe reklamy polityków startujących w wyborach. Nie brakowało również fake newsów, że w lokalach wyborczych nie jest bezpiecznie, że istnieje zagrożenie atakami terrorystycznymi. Drugim takim wydarzeniem było naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony. W mediach społecznościowych roiło się wówczas od fake newsów, np. informowano o dronach w miejscach, gdzie tak naprawdę ich nie było. Trzecie wydarzenie pamiętamy bardzo dobrze, bo miało miejsce w listopadzie – dywersja na torach. Celem dezinformacji było wywołanie niepokoju, a także pogłębienie polaryzacji społeczeństwa.
Co nas czeka w 2026 roku, jeśli chodzi o fake newsy i dezinformację?
Z pewnością czeka nas nasilenie zjawiska wykorzystywania sztucznej inteligencji w celu prowadzenia działań dezinformacyjnych. AI to narzędzie coraz doskonalsze, a – co za tym idzie – materiały tworzone przy wykorzystaniu sztucznej inteligencji są coraz trudniejsze do odróżnienia od prawdziwych zdjęć czy filmów. Jednocześnie możemy spodziewać się kolejnych działań edukacyjnych, które pomagają nam uczyć się, jak odróżniać prawdę od fikcji.
Rozmawiała Marta Wiśniewska
zdj. główne: www.freepik.com

Dr Marta Więckiewicz-Archacka pracuje w Katedrze Dziennikarstwa Instytutu Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej UWM. Interesuje się ewolucją mediów i zagadnieniem wpływu nowych technologii na świat dziennikarstwa. Angażuje się w działania z zakresu edukacji medialnej, współpracuje z mediami regionalnymi i lokalnymi na rzecz zwiększenia społecznej świadomości zagrożeń związanych z dezinformacją.
