01 Czerwca 2025

Aktualności


Zależy mi na tym, żeby absolwenci Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego mieli szerokie horyzonty, pozwalające im na pielęgnowanie ważnych wartości, takich jak uczciwość, tolerancja, empatia, wrażliwość na drugiego człowieka i na otaczający nas świat – mówi prof. Jerzy Przyborowski, rektor UWM. Uczelnia 1 czerwca obchodzi 26. rocznicę przyjęcia projektu ustawy o utworzeniu UWM. Na pamiątkę tego wydarzenia ustanowione zostało Święto Uniwersytetu.

Na początku maja na zaproszenie prezydenta Francji wziął pan udział w spotkaniu na Sorbonie, podczas którego rozmawiano m.in. o dalszych losach programu Uniwersytety Europejskie, którego częścią jest od kilku miesięcy także nasz Uniwersytet. Jaka była istota tego wydarzenia?

Prezydent Emmanuel Macron był inicjatorem wspomnianego programu, dzięki któremu w Europie zawiązało się ponad 60 konsorcjów, do których należy 10 proc. uczelni Starego Kontynentu. Bardzo się cieszę, że nasz Uniwersytet jest w tym elitarnym gronie, tym bardziej że nie będzie, prawdopodobnie, nowych naborów do programu. Francuskie spotkanie służyło więc m.in. temu, by pomyśleć, co dalej z inicjatywą Uniwersytetów Europejskich. Zbliża się czas, kiedy będzie ogłaszany budżet Unii Europejskiej, dlatego trzeba rozmawiać o perspektywie szkolnictwa wyższego i nauki. Jest to istotne także w kontekście tych wszystkich zmian, które obserwujemy, czyli szeroko rozumianej geopolityki i wpływu ostatnich wyborów na funkcjonowanie społeczeństw nie tylko w poszczególnych krajach, ale również w zjednoczonej Europie.

Spotkanie na Sorbonie – uniwersytecie, na rozwój którego wpływ mieli także Polacy i który natchnięty jest obecnością noblistów – odbyło się w gronie uczonych i osób zarządzających uczelniami tworzącymi Europejski Obszar Szkolnictwa Wyższego i Nauki. Polskie Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego reprezentował wiceminister Andrzej Szeptycki, który moderował też jeden z paneli dyskusyjnych towarzyszących wydarzeniu. Wśród uczestników konferencji znalazła się także prof. Irina Arhipova, rektor Latvia University of Life Sciences and Technologies, uczelni, która wspólnie z nami tworzy sojusz ChallengeEU.

To francuskie spotkanie było, śmiałbym twierdzić, kierunkowym. Wystąpienia Ursuli von der Leyen i prezydenta Macrona odebrałem jako swego rodzaju manifest, bo – jak mówiła przewodnicząca Komisji Europejskiej – nie ma lepszej inwestycji w przyszłość niż inwestycja w naukę.

Wydarzenie odbywało się pod hasłem „Wybierz Europę dla nauki”.

A równie dobrze można byłoby to hasło odwrócić i powiedzieć: „Wybierz naukę dla Europy”. Chodzi jednak przede wszystkim o to, by potencjał, który mamy zarówno w postaci uczonych, jak i naszych uczelni, laboratoriów, instytutów, wykorzystać dla Europy po to, by wzmocnić jej znaczenie i sytuację. Wystąpienia Ursuli von der Leyen i  prezydenta Macrona były poprzedzone dyskusjami w panelach, w których uczestniczyli przedstawiciele wielu najważniejszych instytucji i uczelni. I wszystkim nam chodzi nie tylko o to, by inwestycja w naukę przyczyniała się do mnożenia pieniędzy, czyli – inaczej mówiąc – poprawiała byt wszystkich Europejczyków, ale i sprawiła, że nauka wróci na należne jej miejsce w życiu społecznym. Potrzebujemy autorytetów naukowych, dlatego badacze nie mogą przebywać w „zamkniętej bańce”. Dzisiaj większe znaczenie ma bowiem to, co powie jeden czy drugi influencer, niż to, co do przekazania mają naukowcy.

Podczas spotkania we Francji mówiono też o tym, że finansowanie nauki było dotąd skupione na przesłankach, które miały doprowadzić do bardzo szybkiego efektu. Wybrzmiał tam też pewien rodzaj żalu, że zniknęła równowaga między naukami podstawowymi i stosowanymi, przez co zmniejszyła się też efektywność nauki. I właśnie w tym kontekście ważny był apel kluczowych instytucji naukowych z całego świata – Towarzystwa Maxa Planca, Instytutu Pasteura czy przedstawicieli Uniwersytetu Harvarda – o wzmocnienie nauk podstawowych.

 

Choose Europe for science

 

Aby przyciągać do Europy większą liczbę zagranicznych naukowców, potrzeba pieniędzy.

Komisja Europejska chce zwiększyć budżet na badania i rozwój o 500 mln euro. Potrzebne są jednak narzędzia. Wzmacniane będą więc np. realizowane już Horyzont Europa czy granty ERC, a nauka ma być trochę bardziej ukierunkowana na potrzeby związane z pozycją Europy i Europejczyków w świecie. Mam wrażenie, że nie o wszystkim chciano mówić we Francji wprost. Bo oczywistym jest fakt, że musimy myśleć o zagrożeniu wojną, o zmianach klimatycznych i o bezpieczeństwie żywnościowym. W wystąpieniach powracała także kwestia zdrowia społeczeństwa. Była też mowa o wykorzystaniu najnowszych technologii. Przypominano, że sztuczna inteligencja to doskonałe narzędzie, które wspiera nasze działania, ale też stwarza pewne problemy, wywołuje niepokoje.

Emmanuel Macron w ostatnich tygodniach miał sporo zadań: jako jeden z przywódców Europy rozmawiał z prezydentem Stanów Zjednoczonych na temat podniesionych przez USA ceł i włączał się w negocjacje na rzecz zakończenie wojny w Ukrainie. Można więc odczytywać jako dobry sygnał, że choć w świecie tak wiele się dzieje i tak wiele jest do załatwienia, o nauce się nie zapomina.

To prawda. I dlatego też ważne jest to, by przypominać, że inwestycja w naukę może przyczynić się do zapewnienia bezpieczeństwa: żywnościowego, klimatycznego i tego na naszych granicach.

Na Sorbonie zarysowana została idea rozwoju nauki europejskiej w najbliższych latach. Czy to oznacza, że – w oparciu o tę wizję – jako rektor Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego już dziś będzie starał się pan planować działania na kolejne lata?

Oczywiście. Na umiędzynarodowienie we wszystkich obszarach naszego funkcjonowania stawiamy od dawna. Efekty tego już są, bo poprawiła się zarówno rozpoznawalność naszego Uniwersytetu na arenie międzynarodowej, jak i nasza pozycja w rankingach. Na tym nie poprzestajemy, bo obie te kwestie muszą czemuś służyć. To dlatego w strategii określiliśmy zadania, które zmierzają do rozwinięcia współpracy z zagranicznymi uniwersytetami. Chcielibyśmy, aby nasi naukowcy byli członkami zespołów badawczych występujących o środki finansowe z programów unijnych. Utworzyliśmy grupę młodych badaczy, którzy intensywnie pracują nad tym, by złożyć pierwszy projekt ERC. A skoro o młodych naukowcach mowa, to warto np. zaznaczyć, że na początku maja dotarły do nas wieści, że dr Małgorzata Czatzkowska z Wydziału Geoinżynierii została laureatką programu „Start” Fundacji na rzecz Nauki Polskiej. Takie sukcesy bardzo cieszą.

Wróćmy jeszcze na chwilę do Uniwersytetów Europejskich. Sojusz ChallengeEU, którego współliderem jest UWM, to efekt m.in. wieloletniej współpracy z uczelnią w Offenburgu.

To prawda. Nasze partnerskie relacje trwają już niemal 20 lat, a rozmowy na temat powołania takiego konsorcjum wspólnie z Uniwersytetem Nauk Stosowanych w Offenburgu zaczęły się, kiedy byłem prorektorem. Kwestia ta była też tematem mojego pierwszego spotkania w roli rektora z prof. Stephanem Trahaschem, który w podobnym czasie stanął na czele niemieckiej uczelni. Po kilku latach intensywnych przygotowań, zebraniu grupy siedmiu dodatkowych partnerów i zakwalifikowaniu się do programu Komisji Europejskiej, oficjalnie zainaugurowaliśmy działalność naszego konsorcjum podczas marcowego spotkania w Offenburgu. Aby jak najlepiej wykorzystać szanse, które przed nami stoją, staramy się tworzyć odpowiednie warunki: przygotowywać wewnętrzne akty prawne, które pozwolą np. na przyjmowanie u nas uczonych z zagranicy, uwspólnianie kształcenia czy prowadzenie różnych projektów – także przy wykorzystaniu możliwości, które oferują nam nowe technologie, a więc w formie zdalnej czy hybrydowej. Zachęcamy wszystkich naszych naukowców do tego, by wykazywali aktywność w zakresie współpracy międzynarodowej i szukali partnerów do wspólnych projektów naukowych i dydaktycznych.

Aktualnie w sojuszu ChallengeEU pracujemy między innymi nad dokumentami, które są potrzebne do tego, by alians mógł sprawnie funkcjonować – powstają np. wytyczne dotyczące zarządzania ryzykiem. Za nami już opracowanie struktury konsorcjum pod względem wykonawczym i zarządczym i powołanie wszystkich poszczególnych gremiów, które będą ze sobą współpracowały w celu realizacji zadań. Opracowując program Uniwersytetów Europejskich, stawiano przede wszystkim na dydaktykę, ale wspólnie z naszymi partnerami jesteśmy zgodni co do tego, że powinniśmy wykorzystać ten projekt także do tego, by w przyszłości realizować wspólne projekty naukowe. Chcemy więc zinwentaryzować obszary badawcze, które są na naszych uczelniach najsilniej reprezentowane, by łączyć nasze potencjały. I to się w tej chwili dzieje. Prorektorzy do spraw nauki już w Offenburgu odbyli spotkanie, wytyczyli sobie zadania i teraz pracują nad ich realizacją. Wiemy już, że nasz Uniwersytet będzie mógł współpracować m.in. z naszymi partnerskimi uczelniami z Łotwy, Szwecji i, oczywiście Niemiec. Bardzo ważna jest też atmosfera wzajemnego wsparcia i partnerstwa w obszarze dydaktycznym, ponieważ jednym z wymogów projektu jest uwspólnienie programów kształcenia. Pewną trudnością w tym zakresie są różnice w systemach prawnych szkolnictwa wyższego w poszczególnych państwach. W Polsce jest ponad 30 aliansów, więc mam nadzieję, że na bazie pracy w tych sojuszach, będziemy mogli wskazywać, co powinniśmy zmienić w polskim systemie, żeby go uelastycznić i otworzyć na współpracę.

Dosłownie kilka dni przed naszą rozmową spotkanie w sprawie znaku jakości „Wspólny Dyplom Europejski” odbyli przedstawiciele ministerstw nauki. Należy więc chyba trzymać kciuki i czekać na oficjalne dokumenty.

Bardzo mnie to cieszy, tym bardziej że Konferencja Rektorów Akademickich Szkół Polskich podkreślała, że powinien być to jeden z priorytetów dla polskiej prezydencji w UE. Podstawowym efektem programu Uniwersytety Europejskie jest przecież właśnie wydawanie wspólnych dyplomów i tworzenie możliwości absolwentom tych uczelni do swobodnego poruszania się na rynku pracy w Europie.

Warto przy okazji wspomnieć o deklaracji warszawskiej, ponieważ kiedy w marcu byliśmy w Offenburgu i uruchamialiśmy oficjalnie sojusz ChallengeEU, ministrowie nauki poszczególnych państw Unii spotkali się w Warszawie. Efektem ich dyskusji była tzw. deklaracja warszawska, która zakłada zwiększenie środków na naukę, ale też środków skoncentrowanych na realizacji badań w zakresie strategicznych obszarów dla Europy.

To teraz porozmawiajmy o  młodych Europejczykach, którzy zdecydowali się na studia tutaj, na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. Co uczelnia robi z myślą o ich rozwoju?

Po pierwsze, ważna jest konkretna i dobra oferta dydaktyczna dostosowana do oczekiwań młodego pokolenia, a przy okazji odpowiadająca na potrzeby gospodarki państwa. Bardzo się cieszę, że pan minister Marcin Kulasek powołał zespół do opracowania trzech strategii: naukowej, w zakresie kształcenia oraz umiędzynarodowienia. W oparciu o te koncepcje będziemy mogli wytyczać kierunki zmian. Trzeba też trochę inaczej podejść do samego procesu kształcenia, czyli wykorzystywać nowoczesne technologie. Nie ma się co obawiać sztucznej inteligencji, bo to od nas zależy, jak będziemy to narzędzie wykorzystywać. Z tym związany jest też system wartości, o którym nie wolno nam zapominać. W naszej uniwersyteckiej strategii wybrzmiewa także potrzeba tworzenia odpowiednich warunków studiowania – zarówno w zakresie kultury organizacyjnej, jak i troski o status materialny studentów oraz wyrównywanie szans przy jednoczesnym motywowaniu ich do rozwoju.

Służą temu m.in. stypendia i rozmaite konkursy, w których o dodatkowe środki finansowe mogą ubiegać się studentki i studenci.

Oczywiście, mamy stypendia socjalne i stypendia rektora za wyniki w nauce. Oprócz tego wprowadziliśmy nagrody za działalność społeczną i sukcesy sportowe. Dbamy też o poprawę warunków, w których studenci mieszkają. Niedługo oddamy do użytkowania zmodernizowany akademik i będziemy też chętnie korzystać z zapowiadanych na ten cel ministerialnych programów. Trzecia sfera, o którą chcemy się troszczyć, związana jest z osobistym rozwojem studentów – poprzez udział w kołach naukowych, różnego rodzaju agendach artystycznych czy sekcjach sportowych, których mamy na uczelni dużo. Dbamy o to, żeby funkcjonowały one w taki sposób, żeby każdy, kto chce z nich korzystać, miał taką możliwość. Studencki Grant Rektora został pomyślany w taki sposób, aby motywować do rozwijania badań naukowych. Muszę przyznać, że to był strzał w dziesiątkę, bo koła naukowe pracują nad bardzo ciekawymi projektami, dość dobrze finansowanymi i kończącymi się publikacjami naukowymi czy patentami.

Nie mniej ważne jest też to wsparcie psychologiczne i wsparcie osób z niepełnosprawnościami, które oferuje Uniwersytet.

Tak, zwracamy na to uwagę. Zacznę jednak od tego, co chciałbym, żeby się u nas jeszcze bardziej rozwinęło, bo dotychczasowe postępy w tym zakresie nie są dla mnie zadowalające. Otóż przed laty mieliśmy okazję, w ramach jednego z projektów rozwojowych realizowanych na naszej uczelni, odwiedzić Uniwersytet Gallaudeta w Waszyngtonie, jedyny w świecie uniwersytet z językiem migowym jako językiem nauczania zarówno dla osób głuchych, jak i słyszących. Pomyślałem wówczas, że my także powinniśmy mieć w swojej ofercie kierunki, które mogłyby studiować osoby niesłyszące. Wybraliśmy wówczas edukację artystyczną w zakresie sztuk plastycznych (dzisiaj są to sztuki wizualne) i informatykę. Nauczyciele akademiccy i kadra administracyjna fantastycznie zareagowali na ten pomysł, szkoląc się m.in. w zakresie używania języka migowego. Bardzo chciałbym, żeby ten pomysł się rozwijał, ale wiele zależy od rodziców i opiekunów naszych potencjalnych studentów. W tej chwili na studia idą tylko najbardziej zdeterminowane osoby niesłyszące, bo wiele z nich nie przystępuje do matury. Nie mają w tym zakresie wsparcia, nie są do tego motywowane. Chciałbym, żeby to się zmieniło.

Jeśli chodzi o rozwój naszego wsparcia dla studentów, to mam dobre wieści: jesteśmy na siódmym miejscu na liście rankingowej projektów dotyczących niwelowania zjawiska drop-outu, czyli porzucania studiów przed uzyskaniem dyplomu, co jest dzisiaj dużym problemem. Przystępujemy zatem, co jest procedurą standardową, do negocjacji z Narodowym Centrum Badań i Rozwoju i niebawem powinniśmy zacząć realizować projekt, który przewiduje różne zadania związane z wszechstronnym wsparciem. Na naszej uczelni działają Ośrodek Pomocy Psychologicznej i Psychoedukacji „Empatia”, Biuro do spraw Osób z Niepełnosprawnościami i Rzecznik ds. Równości Szans. Staramy się też rozwijać działalność w zakresie wsparcia dla osób w spektrum autyzmu. Wyzwań i potrzeb jest coraz więcej, więc wymaga to od nas konkretnych decyzji i planów na przyszłość.

A skoro o planach mowa, to właśnie zaczyna urzeczywistniać się jeden z tych, o których mówił pan między innymi w czasie spotkania przed wyborami rektorskimi: na UWM powstaje Uniwersyteckie Centrum Kompetencji. Jakie będą jego zadania?

Mówiąc najogólniej, będzie ono m.in. dostarczało wsparcia nauczycielom akademickim w zakresie doskonalenia umiejętności związanych z kształceniem, a także studentom, którzy będą chcieli nauczyć się korzystać z narzędzi, które do tego procesu będziemy chcieli wprowadzić. Po drugie, UCK będzie oferowało szkolenia, warsztaty i kursy, wśród których znajdą się także takie, które będą kończyły się – na to liczymy – mikropoświadczeniami na temat kompetencji zdobytych poza programem kształcenia. Nie wszystko w tej kwestii zależy jednak od nas – potrzebny jest ogólnopolski system, który będzie umożliwiał wystawianie takich dokumentów.

Uniwersyteckie Centrum Kompetencji ma służyć rozwojowi. Warto jednak pamiętać, że aby coś zmienić na lepsze, trzeba dostrzec potrzebę takiej zmiany. I właśnie dlatego co semestr studenci są zachęcani do wypełniania ankiet na temat przebiegu zajęć dydaktycznych.

Na naszej uczelni funkcjonuje Wewnętrzny System Jakości Kształcenia. Brzmi to okropnie, wiem, bo nazwa jest długa i nadaje mu taki dość „biurokratyczny” wymiar. I cóż, tak, trochę biurokracji w tym jest, ale to jest dobrze przemyślany system. A jeśli będzie on żywy i przestrzegany, to zareaguje odpowiednio, kiedy będzie taka potrzeba. Nasz system pozwala na doskonalenie zarówno kompetencji dydaktycznych nauczycieli, jak i programów kształcenia oraz infrastruktury. Warto jednak pamiętać, że nawet jeśli przygotujemy stosy dokumentów i się bardzo napracujemy, a nie będzie w nas chęci wprowadzenia w życie tych rekomendacji, to nic się nie zmieni i nie poprawimy sytuacji. Zachęcam więc do tego, żeby świadomie uczestniczyć w tym procesie.

Kiedy spotykamy się w takim gronie jak teraz, to zwykle pytamy pana o wizję tego, jaki powinien być Uniwersytet za jakiś czas. Tym razem chcę zapytać jednak nie o to, jak w pańskich marzeniach wygląda Uniwersytet, ale opuszczający jego mury absolwenci. Z  jakimi wartościami i kompetencjami powinni wychodzić stąd w świat?

Po pierwsze chciałbym, żeby studenci otrzymywali to, po co do nas przychodzą – żeby mieli wiedzę i umiejętności, które są im potrzebne do tego, aby wykonywać zawód, który sobie wybrali i kształtowali swoją przyszłą karierę właśnie w tych zawodach. Do tego trzeba jednak dołożyć jeszcze drugą sferę – społeczną. Zależy mi więc na tym, żeby absolwenci Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego mieli szerokie horyzonty, pozwalające im na pielęgnowanie ważnych wartości, takich jak uczciwość, tolerancja, empatia, wrażliwość na drugiego człowieka i na otaczający nas świat, czyli także zwierzęta, rośliny i środowisko. Świadomych tego, że jesteśmy częścią tego środowiska, mającą wpływ na to, jakie ono jest. Chciałbym też, żeby nasi absolwenci opuszczali Uniwersytet z żalem, żeby do niego tęsknili. Mam nadzieję, że kończąc studia, będą mieli też poczucie, że nie zmarnowali tutaj swojego czasu i że będą chcieli zawsze wracać do Kortowa i być ambasadorami swojej Alma Mater, niezależnie od tego, gdzie będą przebywać, realizować plany i spełniać swoje marzenia.

Rodzaj artykułu