14 Lutego 2024

Aktualności


Choroba świętego Walentego to wbrew pozorom nie zakochanie, a epilepsja. Czym jest padaczka, jak ją leczyć i jak się zachować, gdy ktoś w naszej obecności dostanie ataku, opowiada dr n. med. Tomasz Siwek, neurolog z Katedry Neurologii Wydziału Lekarskiego UWM.

Panie doktorze, czym jest padaczka?

Padaczka jest chorobą wywoływaną patologicznymi wyładowaniami elektrycznymi w mózgu prowadzącymi do napadów padaczkowych. Dzień 14 lutego kojarzy się przede wszystkim ze świętem zakochanych, ale święty Walenty jest także patronem osób chorych na epilepsję. Zatem 14 lutego oprócz Dnia Zakochanych obchodzimy także Dzień Chorego na Padaczkę. Co ciekawe, św. Walenty jest również patronem osób chorujących psychicznie. Są podobieństwa między zaburzeniami psychicznymi, napadami padaczkowymi i zakochaniem. Wszystkie trzy łączy gwałtowne odebranie zmysłów, nieracjonalność przebiegu oraz niemożność panowania nad swoim zachowaniem.

 

Jak dużo osób choruje na epilepsję?

Na świecie ok. 1 proc. populacji. W Polsce i innych krajach wysoko rozwiniętych trochę mniej niż 1 proc. Istnieją jednak miejsca na świecie, gdzie choruje kilka, a nawet kilkanaście procent populacji. W Afryce Subsaharyjskiej do 15 proc. populacji choruje na padaczkę ze względu na powszechność czynników, które uszkadzają mózg. W tamtej części świata są to zazwyczaj jaja pasożytów.

 

Jakie jeszcze są przyczyny padaczki?

Przyczyn uszkodzenia mózgu jest bardzo dużo i są one różne. Nieco inne u dzieci i u dorosłych. Mogą to być wrodzone czynniki wynikające z wady budowy ośrodkowego układu nerwowego już w rozwoju zarodkowym. Mamy wówczas do czynienia z wrodzoną wadą, która wywołuje chorobę. Do uszkodzenia mózgu może dojść w wyniku różnych uwarunkowań i o podłożył genetycznym, i o mechanizmach spichrzeniowych. Mogą to także być choroby zakaźne, zapalenia mózgu, zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych. Często są to również nowotwory, następstwa chorób naczyniowych mózgu, degeneracyjnych czy też urazów. I wiele, wiele innych. Punktem wyjścia jest uszkodzenie mózgu, które może prowadzić do epilepsji.

 

Jak wygląda napad padaczkowy?

Zazwyczaj kojarzy się z trzęsącym się na podłodze i toczącym pianę z ust człowiekiem, ale napady mogą przebiegać bardzo różnie. Większość napadów uogólnionych powoduje nagłą utratę przytomności. Typowy napad toniczno-kloniczny powszechnie widywany i interpretowany jako napad padaczkowy przebiega z prężeniami, z drgawkami, często towarzyszy mu przygryzienie języka, czasami wydobywa się piana z ust i często zaczyna się od gwałtownego, dzikiego krzyku. Po napadzie następuje jeszcze okres pomroczności, w którym pacjent jest senny i zdezorientowany. Napady uogólnione to napady, w których cały mózg jest zajęty patologiczną aktywnością elektryczną, ale są też napady ogniskowe, w których objawy mogą być dużo bardziej skąpe, a czasami wręcz mogą być niezauważone. Czasami napady, nawet te uogólnione, bywają tak krótkie, że również otoczenie ich nie dostrzeże. Dzieci, u których dochodzi do tego rodzaju napadów często są uważane za mniej inteligentne, nieuważne, niegrzeczne, a one są po prostu chore.

 

Co możemy zrobić, jeśli znajdziemy się w pobliżu osoby, która ma napad padaczkowy? Jak pomóc takiej osobie?

Na pewno nie uda nam się przerwać takiego napadu. Możemy zabezpieczyć chorego przed urazem, do którego może dojść, np. podłożyć coś pod głowę, gdy ma drgawki. Raczej też nie uda nam się złapać chorego i ustrzec go przed upadkiem. Nie ma też sensu od razu układać takiej osoby w pozycji bocznej bezpiecznej. To należy zrobić, ale dopiero po napadzie.

 

A wkładanie czegoś do ust, żeby chory nie przegryzł języka?

To jest mit. Nie wkładamy nic do buzi chorego. Jeśli włożymy palec to możemy go stracić. Możemy też przez to wyłamać ząb chorego. Jeżeli osoba z napadem przegryzie przedmiot, który wsadzimy jej do ust, może się nim zakrztusić czy zadławić. Zatem nie wsadzamy żadnych kijków, patyków, bo możemy doprowadzić do jeszcze większej tragedii. Osoba postronna, która jest świadkiem napadu padaczkowego, może jedynie zabezpieczyć głowę chorego przed urazem.

Co innego, jeżeli atak następuje w obecności np. rodzica, partnera czy bliskiej osoby, która wie o chorobie, ma lekarstwo i może je podać. Istnieją leki, które służą do przerywania napadów, ale podstawowy taki lek stosowany u dorosłych jest podawany w dosyć niezręcznej formie, bo jest to tuba dorektalna. Alternatywą jest lek, który podaje się do wewnętrznej strony policzka. Dostępny jest dla dzieci, można go stosować też u dorosłych, ale nie jest refundowany i dość drogi.

 

Jesteśmy już przy lekach, więc powiedzmy, jak leczy się epilepsję.

Dość wdzięcznie, bo postawą leczenia jest farmakoterapia. Dobieramy odpowiednie leki do wieku pacjenta, rodzaju napadów, innych chorób. Skuteczność takiego leczenia zależy oczywiście od rodzaju padaczki, uszkodzenia mózgu, czy jest ono trwałe czy progresywne. Niestety czasami jest też tak, głównie w chorobach nowotworowych, że zmiana, która uszkadza mózg rośnie i bez jej usunięcia nie uda się poprawić stanu chorego. Ogólnie skuteczność farmakoterapii szacuje się na ok. 60-70 proc. U ok. 30-40 proc. pacjentów rozwija się padaczka lekooporna. Do dyspozycji mamy leki klasyczne, leki nowej generacji i najnowsze leki, które są rejestrowane i rekomendowane dla tych pacjentów, u których nie udaje się uzyskać poprawy wcześniejszą farmakoterapią. W leczeniu stosuje się również stymulatory nerwu błędnego. Prowadzone są także próby ze stymulatorami głębokimi mózgu.

 

Czy są jakieś czynności albo zawody, których osoba chora na epilepsję nie może wykonywać?

Pewne ograniczenia są, ale bardzo lubię mówić pacjentom, że odpowiednie leczenie i stosowanie się do zaleceń daje ogromną szansę, aby zapanować nad chorobą. Trzeba prowadzić tzw. higieniczny tryb życia: wysypiać się, nie pić alkoholu, dbać o poziom elektrolitów i o odporność. Lepiej poszukać źródła satysfakcji w stabilnych obszarach niż np. na dyskotece z procentami. Ponadto należy brać leki. Na pewno osoba chora na epilepsję nie może prowadzić pojazdów mechanicznych, obsługiwać urządzeń w ruchu, pracować na wysokości i wykonywać innych czynności, przy których wystąpienie napadu padaczkowego doprowadziłoby do dramatycznych zdarzeń, ale… niewykluczone, że będzie mogła prowadzić własny samochód. Uzyskanie trwałej kontroli nad napadami otwiera pacjentom drogę do uzyskania czy też odzyskania prawa jazdy.

 

Rozmawiała Sylwia Zadworna

 

Dr n. med. Tomasz Siwek jest specjalistą neurologiem, zastępcą kierownika Kliniki Neurologii z Pododdziałem Udarowym USK w Olsztynie

Rodzaj artykułu