09 Czerwca 2025

Aktualności


Polski astronauta dr Sławosz Uznański-Wiśniewski zostanie drugim po Mirosławie Hermaszewskim Polakiem w kosmosie i pierwszym na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). O tym, do czego może zainspirować to wydarzenie, a także, dlaczego nauki o kosmosie są fascynujące, rozmawiamy z dr. inż. Kacprem Kotulakiem z Centrum Diagnostyki Radiowej Środowiska Kosmicznego UWM.

Jaki będzie cel misji Ax-4 z Polakiem na pokładzie kapsuły Falcon 9, która wystartuje z Centrum Kosmicznego im. Johna F. Kennedy’ego na Florydzie?   

Celem tej misji jest przetestowanie rozwiązań opracowanych przez polskie firmy i uczelnie w zakresie technologii kosmicznych. Dr Sławosz Uznański-Wiśniewski będzie tam wykonywał różne eksperymenty – m.in. sprawdzał, jak niektóre procesy przebiegają w przestrzeni kosmicznej, czyli w warunkach mikrograwitacji. Co ważne, te eksperymenty są zaprojektowane przez polski przemysł kosmiczny. Misje na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej na ogół trwają krótko, ponieważ leci się tam właśnie po to, żeby przeprowadzić pewne doświadczenia – ta z Polakiem jest zaplanowana na 14 dni i miejmy nadzieję, że wszystko pójdzie zgodnie z planem. Stacja ISS znajduje się 400 kilometrów nad Ziemią, więc stosunkowo blisko, co oznacza, że lot będzie trwał kilka godzin.

Taka misja to również sprawdzian dla astronautów, a zwłaszcza dla tych, jak Sławosz Uznański-Wiśniewski, debiutujących, prawda?

Oczywiście. Polak będzie miał okazję sprawdzić, jak w takich ekstremalnych warunkach zachowa się jego organizm – czy wytrzyma psychika, jak flora bakteryjna i układ pokarmowy zareagują na dietę kosmiczną, bardzo duże przeciążenia itp. Podczas lotu w kosmos jest mnóstwo różnych czynników, które stanowią ogromne wyzwanie dla człowieka. Warto wspomnieć, że dowódczyni misji Ax-4, Amerykanka Peggy Whitson, jest bardzo doświadczoną astronautką, ponieważ do tej pory spędziła w przestrzeni kosmicznej około 600 dni.    

Co wiemy o karierze dr. Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego?

Polski astronauta pochodzi z Łodzi, gdzie w 2008 r. ukończył z wyróżnieniem Politechnikę Łódzką. W tym samym roku otrzymał tytuł mgr. inż. na Uniwersytecie Nantes i tytuł inżyniera na Politechnice w Nantes. W 2011 r. obronił z wyróżnieniem doktorat na Uniwersytecie Aix-Marseille we Francji. Jest autorem książki na temat efektów promieniowania w układach elektronicznych i współautorem ponad 50 artykułów naukowych. Z pewnością kluczowe w kontekście lotu na Międzynarodową Stację Kosmiczną jest doświadczenie, które zdobył w Europejskiej Organizacji Badań Jądrowych (CERN) w Genewie, gdzie pracował przy Wielkim Zderzaczu Hadronów. Dr Uznański-Wiśniewski zajmuje się też projektowaniem elektroniki odpornej na promieniowanie, a właśnie taka musi być stosowana w kosmosie. Jest inżynierem i naukowcem na pewno na europejskim, a ja zaryzykowałbym stwierdzenie, że nawet na światowym poziomie.

Jakie znaczenie dla polskiego przemysłu kosmicznego może mieć obecność w kosmosie drugiego Polaka w historii? 

Nie chciałbym przeszacować swoich ocen, ale myślę, że lot w kosmos Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego ma niebagatelne znaczenie dla polskiego przemysłu kosmicznego. W Polsce jest ok. 400 firm, które pracują dla szeroko pojętego przemysłu kosmicznego, który zdecydowanie się rozwija, chociaż oczywiście w swoim tempie – to nie jest tak, że budujemy np. rakiety kosmiczne, ale nad Wisłą powstają już chociażby niewielkie satelity, rozmaite komponenty czy technologie. Musimy pamiętać, że w dzisiejszych czasach przemysł nie działa tak, że np. rakietę kosmiczną musi zbudować koniecznie jedna firma – może to być konglomerat firm, choć mamy też do czynienia z samodzielnymi gigantami, jak SpaceX, która zbudowała rakietę Falcon 9, którą poleci polski astronauta.  

Ministerstwo Edukacji planuje połączenie ze Sławoszem Uznańskim-Wiśniewskim, a link do transmisji ma zostać rozesłany do wszystkich szkół za pomocą Systemu Informacji Oświatowej. Departament Komunikacji MEN zachęca nauczycieli, by zaplanowali to połączenie w trakcie zajęć. To wspaniały sposób na wykorzystanie tej misji do popularyzowania nauki.

Miejmy nadzieję, że będzie to dla dzieci i młodzieży tzw. iskrą zapalną, że po tym wszystkim zainteresowanie kosmosem, ale także przedmiotami ścisłymi, nabierze rozpędu. Dobrze by było, gdyby nauczyciele przeszli np. szkolenia, w jaki sposób wprowadzać dzieciom zagadnienia związane z kosmosem. Istnieje przecież taki przedmiot jak fizyka i astronomia, ale realnie o astronomii najmłodsi uczą się niewiele. Sławosz Uznański-Wiśniewski planuje przeznaczyć 25 proc. swojego czasu na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej na popularyzację nauki. Ma być to m.in. przeprowadzanie prostych eksperymentów, konkursów dla dzieci i młodzieży itp. Nauki i technologie kosmiczne są niezwykle fascynujące, i nie chodzi tutaj tylko o inżynierię rakietową – może to być np. produkcja betonu z pyłu księżycowego, czyli wykorzystanie materiałów obecnych na innych ciałach niebieskich. Jeśli w przyszłości człowiek będzie chciał zbudować kolonie chociażby na Księżycu czy na Marsie, to przecież nie będziemy wysyłać betonu z Ziemi. Polski astronauta będzie przeprowadzał również eksperymenty, które zweryfikują, jak ziemskie rozwiązania sprawdzają się w przestrzeni kosmicznej. Zbada m.in. wpływ mikrograwitacji i warunków kosmicznych na rozwój drożdży oraz działanie modułów obliczeniowych do uczenia maszynowego w warunkach kosmicznych, czyli de facto to, czy komputery działające na Ziemi zdadzą egzamin w warunkach kosmicznych.

Fot.  ESA – A. Conigli

 

Pańskie zainteresowania naukowe również oscylują wokół kosmosu, prawda?

Mówiąc ogólnie, zajmuję się systemami nawigacji satelitarnej, ale w bardzo konkretnym zastosowaniu. Mówimy tu oczywiście o GPS, czy raczej, ujmując to dokładniej, GNSS. To są jak najbardziej technologie kosmiczne – satelity krążą na dalekich orbitach, znajdujących się 20 tys. kilometrów od Ziemi. Ja zajmuję się prognozowaniem, monitorowaniem, obserwowaniem, analizowaniem górnych warstw ziemskiej atmosfery – głównie jonosfery, czyli zjonizowanej górnej warstwy atmosfery na podstawie sygnałów satelitarnych. Te sygnały muszą oczywiście siłą rzeczy przechodzić przez atmosferę, w tym jonosferę i są przez nią zaburzane. My obserwując te sygnały, staramy się analizować, jak wygląda nasza atmosfera, zwłaszcza górna. Jest to o tyle ciekawe, że jonosfera jest najbliższym elementem systemu, który nazywamy pogodą kosmiczną, czyli wszystkiemu, co dzieje się na Słońcu, w przestrzeni międzyplanetarnej pomiędzy Ziemią a Słońcem i tym, jak to wpływa na ziemskie pole magnetyczne i ziemską atmosferę. Wiąże się to oczywiście z takimi zagadnieniami jak zorze polarne czy burze magnetyczne.

Skąd wzięła się u pana ciekawość tego, co pozaziemskie?

Interesowałem się fantastyką naukową, więc ten kosmos właściwie od dzieciństwa był dla mnie kuszący. Gdy spoglądamy w nocne niebo, to myśli siłą rzeczy zaczynają krążyć wokół tych przepastnych otchłani kosmosu. Jeśli wyobrazimy sobie, że gwiazdy są olbrzymimi obiektami, które wydają nam się małymi świecącymi punkcikami tylko dlatego, że znajdują się bardzo daleko, to nasza wyobraźnia zostaje rozpalona do czerwoności. Nigdy nie zapomnę tego, jak mama, gdy miałem 5 czy 6 lat, powiedziała mi, że światło gwiazd podróżuje do Ziemi tak długo, że w tym czasie mogą one umrzeć, tzn. wybuchnąć czy rozwiać się. Od tamtej pory patrząc w niebo, czuję pokorę i podziw.  

Kosmos od zawsze stanowi również wielką inspirację dla artystów – muzyków, pisarzy, reżyserów. Mnie w trakcie naszej rozmowy pobrzmiewa w uszach utwór Davida Bowie pt. „Space Oddity”, a zwłaszcza to odliczanie w tle i słowa: „Now, it’s time to leave the capsule if you dare”.

Ludzie spoglądali z ciekawością w niebo od czasów starożytności i zawsze chcieli latać. Przecież biblijni trzej mędrcy ze wschodu, którzy podążali zobaczyć nowo narodzonego Jezusa, byli astronomami, którzy zajmowali się obserwacją nieba. Nawet jeśli ta biblijna opowieść jest nieprawdziwa, to sam fakt, iż w Piśmie Świętym znalazły się takie postacie, świadczy o tym, że w tamtych czasach istnieli tacy ludzie i potrafili zaobserwować coś niezwykłego w ruchach gwiazd na niebie.

Pańskie opowiadania znalazły się w książce pt. „Pokłosie” będącej antologią opowiadań w hołdzie Stepehenowi Kingowi. Czy napisanie prozatorskich utworów było tylko epizodem, czy jest czymś, co zamierza pan kontynuować?

Science fiction i fantastyka zawsze były dla mnie bardzo ważne i na pewno takimi pozostaną. Jako nauczyciel akademicki zajmuję się głównie naukami ścisłymi, ale literatura interesuje mnie nie tylko w ujęciu ściśle naukowym. Niecała moja praca literacka skupia się na fantastyce naukowej, jak chociażby w przypadku „Pokłosia”. Wciąż pozostaję w miarę możliwości aktywny jako twórca literacki, choć oczywiście z zasobami czasowymi bywa różnie.

Wyobrażam sobie, że praca w Centrum Diagnostyki Radiowej Środowiska Kosmicznego UWM jest dla pana – nie wiem czy wymarzonym – ale na pewno satysfakcjonującym miejscem pracy.

Oczywiście, że tak. Współpracujemy z wieloma ośrodkami naukowymi – mamy infrastrukturę fizyczną, ale także kontakty chociażby z Europejską Agencją Kosmiczną czy Centrum Badań Kosmicznych PAN, a także z wieloma instytucjami polskimi, europejskimi czy międzynarodowymi. Działamy również w międzynarodowej grupie skupionej wokół radioteleskopu LOFAR – nasz Uniwersytet posiada jedną ze stacji, w podolsztyńskich Bałdach, w której budowę – nawiasem mówiąc – sam byłem zaangażowany, jeszcze jako student. LOFAR jest oczywiście niesamowitym instrumentem astronomicznym, a nam służy również jako instrument do badań jonosfery.   

Stale występuje pan w audycji „Postój z nauką” w Radiu UWM FM, której celem jest upowszechnianie wiedzy naukowej. Dobrze się pan czuje w roli popularyzatora?

Bardzo! Chciałbym inspirować młodych ludzi – dzieci i studentów do tego, żeby rozwijali się w naukach ścisłych, żeby się ich nie bali. Taka mechanika kwantowa stała się przecież dzisiaj niestety synonimem czarnej magii – ona jest oczywiście szalenie trudna do zrozumienia, ale naukowcy, którzy się nią zajmują, bez strachu podchodzą do swojej niewiedzy, zdając sobie sprawę z tego, że jest jeszcze wiele niewiadomych i że niektórych rzeczy możemy nigdy się nie dowiedzieć, ale mimo wszystko podejmują trud poszukiwań. Jest w nas chyba obecny jeszcze taki szkolny strach, że jak czegoś nie wiemy, to zaraz nas ktoś sprawdzi i dostaniemy negatywną ocenę. W nauce jest mnóstwo nieodkrytych i niezrozumiałych rzeczy, ale nauka polega na tym, aby poszukiwać. A obecność drugiego Polaka w historii w kosmosie stanowi dla niej wielką szansę 

Marta Wiśniewska

Fot.  ESA, Janusz Pająk

 

Dr inż. Kacper Kotulak – rodowity okołoolsztynianin, absolwent UWM, na którym w 2023 roku obronił doktorat z zakresu monitorowania jonosfery. Obecnie pracuje jako naukowiec i nauczyciel akademicki w Centrum Diagnostyki Radiowej Środowiska Kosmicznego UWM. Prywatnie zainteresowany popularyzacją nauki – głównie nauk ścisłych, lecz nie tylko oraz literaturą z silnym wskazaniem na literaturę fantastyczną.

Rodzaj artykułu