29 Lutego 2024

Aktualności


Mimika, gesty, kształtowanie skojarzeń, które są uwarunkowane kulturowo i środowiskowo, dominują w naszej ocenie drugiego człowieka. Co jednak, gdy te same gesty nie zawsze i wszędzie oznaczają to samo? O mowie ciała, także polityków, opowiada prof. Marek Sokołowski z Wydziału Nauk Społecznych.

Panie profesorze, podobno nieważna jest treść, którą wypowiadamy, ale nasza mowa ciała – mimika, gesty, sposób mówienia, ton głosu…

Jest taka teoria psychologiczna, która mówi, że pierwsze 30 sekund jest kluczowe, aby ocenić naszego rozmówcę. Wystarczy spojrzenie, żeby wiedzieć, z kim mamy do czynienia i jaki jest jego poziom intelektu. Amerykański etnolog Edward Hall napisał przed laty książkę „Ukryty wymiar”, w której badał kwestie związane z budowaniem między sobą murów, granic i naruszania przestrzeni osobistej. Kiedy ja się do pani mocno zbliżę i spojrzę w oczy, to czuje się pani zakłopotana, bo naruszyłem pewną przestrzeń. A kiedy siedzimy, jak w tej chwili, i rozmawiamy przez stół, to ta przestrzeń komunikacyjna jest bezpieczna. W popularnym dyskursie wiele osób wie, jak wygląda gest otwarcia czy tego, że jesteśmy mocno spięci, więc są pewne gesty, które wiele nam mówią o danej osobie. Nie w każdej kulturze te gesty oznaczają jednak to samo.

Czy możemy podać jakiś przykład?

Spójrzmy na Bułgarów. U  nas, gdy potakujemy głową góra-dół to jesteśmy na tak, oni – wykonując ten sam gest – mówią „nie”. Często też palcami pokazujemy różne rzeczy. Kciuk w górę może oznaczać OK, ale też nie w każdej sytuacji. Ktoś, kto ma do czynienia z nurkowaniem podwodnym, wie, że jeśli jego partner pokaże ten gest, to znaczy, że nie jest dobrze, musi wyjść na powierzchnię, chce do góry, bo np. tlen mu się kończy. Czy wystawiony środkowy palec jest obraźliwy, czy dwa palce – wskazujący i środkowy oznaczają zwycięstwo, a zaciśnięta pięść bunt i sprzeciw wobec jakiejś sytuacji? Jak się okazuje, nie wszędzie i nie zawsze. Inny przykład związany z zachowaniem: Europejczyk wsiadając do windy czy wchodząc do restauracji, zdejmie nakrycie głowy, a Amerykanin już nie. Tych przykładów jest wiele.

Czyli ten sam gest czy zachowanie może być źle zrozumiane w innym kraju?

Tak, szczególnie widać to podczas kontaktów z  ludźmi z Dalekiego Wschodu – Japończykami czy Chińczykami. Nieznajomość pewnych kodów kulturowych, gestów i zachowań może prowadzić do wyciągnięcia bardzo błędnych wniosków. Np. sztuka kłaniania się w Japonii jest niezwykle ważna. Europejczycy żartują, że trzeba ich zmęczyć i zastanawiają się, czy jak ukłonią się 10 raz, to Japończyk ukłoni 11. Oczywiście, że tak, bo kultura tego od niego wymaga, więc kiedy mówimy o pewnych gestach, musimy od razu zdefiniować, jakie gesty nas interesują i w jakiej kulturze. Nie ma gestów ogólnoświatowych. Gdy się z panią spotkałem, to jaki gest pani automatycznie wykonała?

Podałam rękę na przywitanie.

Dotyk dłoni ewoluował. Ten sposób witania się pochodzi ze starożytnej Asyrii, w dzisiejszym znaczeniu – znany jest od wczesnego średniowiecza. Kiedy rycerze spotykali się z sobą, to musieli pokazać, że mają puste ręce, nie są uzbrojeni w miecz, sztylet czy inne narzędzie do zabijania. Dzisiaj można powiedzieć, że jest to pusty gest, ściskamy dłoń, ale zapominamy o tym kontekście sprzed wieków, że był to gest pokojowy, pokazujący, że nie jestem niebezpieczny. A teraz proszę sobie przypomnieć gesty, które miały zastosowanie podczas pandemii.

Przychodzi mi do głowy stukanie się łokciami i „żółwiki”…

Niektórzy nawet żartowali, żeby kopać się po kostkach, albo klepać po pośladkach, co byłoby już pewnie naganne. Czy są to śmieszne gesty, czy nie, można dyskutować, ale próbowano znaleźć inny rodzaj powitania, aby nie przenosić bakterii i wirusów. Wracając jednak do rozważań antropologicznych, to w niektórych kulturach sposobem powitania jest pocieranie się nosami. Ciekawe są też kontakty z ludźmi południa – Włochami, Hiszpanami czy Portugalczykami. Byłem lekko zażenowany, kiedy mężczyźni całowali mnie w policzki na powitanie. Wydawało mi się, że to przeszłość i takie powitania zarezerwowane są tylko dla kobiet, ale jak widać nie. W kulturze Europy Wschodniej byłoby to nie do pomyślenia. Kategoria gestów jest bardzo szeroka, więc można ją badać naukowo w różnych kontekstach.

Mowa ciała, wykonywane gesty, wspomniane uściśnięcie ręki na powitanie, przychodzą nam naturalnie. Nie zastanawiamy się nad nimi. Można się jednak nauczyć pewnych gestów i zachowań, aby wpływać na innych. I tu chcę nawiązać do polityków, którzy są szkoleni do tego, jak dobrze wypaść przed wyborcami.

Oczywiście można pewne rzeczy wykształcić. Piotr Tymochowicz był prekursorem takich szkoleń na polskim rynku. Twierdził, że może z każdego zrobić „zwierzę polityczne”. Jednak jedni ludzie są bardziej do tego predestynowani, inni mniej. Przyjrzyjmy się byłemu premierowi, Mateuszowi Morawieckiemu. W jego gestach widać było pewną nadekspresję i to, że jest to po prostu wyreżyserowane. Zatem możemy zauważyć, czy ktoś przeszedł szkolenia medialne, czy dane zachowanie jest samoistne.

Zastanawiałam się, czy jest coś jeszcze, co zwraca naszą uwagę oprócz gestów. I przyszła mi do głowy słynna broszka.

Do kreowania wizerunków medialnych często używane są przedmioty, które kojarzą się nam z daną osobą. Byłą premier Beatę Szydło z pewnością wiele osób zapamiętało jako „Panią Broszkę”. To właśnie na owej broszce, za każdym razem innej, mieliśmy się koncentrować, a nie np. na niedoskonałościach urody byłej premier. Czesław Niemen śpiewał w kapeluszu i to był jego znak rozpoznawczy. Jan „Ptaszyn” Wróblewski, jazzman, który grał na saksofonie, nawet w wieku 70 lat występował w słynnej czapce z daszkiem. Dzisiaj to wszystko tworzy odrębną dziedzinę, która jest silnie rozwijana przez specjalistów od wizerunku, PR-owców i ludzi zajmujących się marketingiem politycznym.

Wydaje mi się, że mamy jako społeczeństwo coraz większą świadomość tego, że te zachowania polityków są na pokaz, że to pewnego rodzaju teatr i chęć manipulowania nami. Czy tak jest?

Przypomnijmy sobie słynne słowa Jacka Kurskiego: „że ciemny lud to kupi”. Wystarczy odpowiednio dozować, umiejętnie powtarzać i ludzie, którzy nie zastanawiają się nad językiem czy komunikacją, dadzą się po raz kolejny nabrać.

Nie zmienia to jednak faktu, że politycy muszą się pilnować na każdym kroku, bo środkowy palec czy gest Kozakiewicza na długo zostanie im zapamiętany.

Żyjemy w świecie hiperobecności medialnej. Nagrywanie, robienie zdjęć jest na porządku dziennym. Kiedy był zamach na prezydenta Kennedy’ego w 1963 r. filmowała to tylko jedna amatorska kamera. Gdyby dzisiaj do tego doszło, to mielibyśmy uchwycone to wydarzenie z wielu telefonów komórkowych, kamer dziennikarskich i monitoringu miejskiego. Politycy muszą ponosić konsekwencje swoich czynów, łącznie z tym, że są na każdym kroku obserwowani i nagrywani.

Czy jest coś, czego politycy absolutnie nie powinni robić, żeby nie zepsuć własnego wizerunku?

Najgorsze, co może być, to kiedy politycy „rozmawiają z nami plecami”. Często to obserwujemy, gdy np. dziennikarz zadaje pytanie, biegnie z mikrofonem, a polityk się spieszy, nie konfrontuje twarzą w twarz, tylko coś mruczy pod nosem i znika w samochodzie. Od polityka oczekiwalibyśmy otwartości, a nie zawsze tak się dzieje. Szkolenia medialne uczą publicznych zachowań, ale niektórzy mogą być oporni na wiedzę.

Rozmawiała Sylwia Zadworna

 

prof. Marek Sokołowski

 

 

Prof. dr hab. Marek Sokołowski jest medioznawcą i socjologiem kultury, w swoich pracach zajmuje się kulturową rolą mediów we współczesnym społeczeństwie, antropologią i socjologią nowych mediów, kulturą popularną. Pełni także funkcję kierownika Katedry Socjologii na Wydziale Nauk Społecznych.

 

 

 

 

okładka lutowego wydania Wiadomości Uniwersyteckich

Artykuł ukazał się w lutowym wydaniu „Wiadomości Uniwersyteckich”. Inspiracją dla tematu numeru był obchodzony 21 lutego Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego. Z naukowczyniami i naukowcami UWM rozmawialiśmy więc m.in. o współczesnej polszczyźnie, nauce języków obcych, krajobrazie językowym Kortowa, językach programowania oraz sposobach komunikacji roślin i ryb.

W czasopiśmie znalazły się też artykuły o badaniach prowadzonych na Uniwersytecie i sukcesach naszych sportowców, podsumowanie finału WOŚP oraz wywiad ze zwyciężczynią plebiscytu Belfer UWM 2023.

Rodzaj artykułu