20 Czerwca 2024
Aktualności
Podczas jednego ze swoich posiedzeń w 2012 roku w Rzymie, Organizacja Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) doszła do wniosku, że należy skierować uwagę na owady jadalne, które są potencjalnym źródłem białka. Jak uważa dr hab. Tadeusz Bakuła, prof. UWM z Katedry Prewencji Weterynaryjnej i Higieny Pasz oraz prezes Polskiego Stowarzyszenia Hodowców i Przetwórców Owadów, tamto spotkanie w stolicy Włoch należy uznać za cezurę początkową rozwoju branży owadziej.
Stąd też potrzeba dyskutowania o owadach, wymiany doświadczeń i integracji naukowców, lekarzy weterynarii, producentów oraz hodowców. Do namysłu nad wyzwaniami przyszłości zaprosiła Katedra Prewencji Weterynaryjnej i Higieny Pasz UWM, która już po raz drugi zorganizowała konferencję na ten temat.
– Deficyt białka jest coraz bardziej zauważalny – podkreśla prof. Tadeusz Bakuła. – Do tej pory owady jadalne pochodziły z natury, a tutaj mówimy o zaplanowanej hodowli, nierzadko na dużą skalę. Uważam, że niezależnie od tego, czy ktoś jest nastawiony do tego entuzjastycznie, czy też nie, to nie ominie nas potrzeba zapewnienia białka – przede wszystkim dla ludzi, ale także, w łańcuchu pokarmowym, dla zwierząt. W naszej konferencji wzięło ponad stu uczestników, co świadczy o tym, że zainteresowanie tematem jest bardzo duże.
Z powodu występujących chorób zakaźnych, m.in. Afrykańskiego Pomoru Świń, w Polsce coraz częściej rezygnuje się z hodowli świń czy drobiu, co stwarza potencjał do zagospodarowania powstającej wyrwy w sektorze produkcyjnym. Podczas swojego wystąpienia mówił o tym dr wet. Remigiusz Gałęcki z Katedry Prewencji Weterynaryjnej i Higieny Pasz.
– Jeśli chodzi o hodowlę owadów, to uważam, że każda dywersyfikacja łańcucha pokarmowego jest bardzo istotna z punktu widzenia bezpieczeństwa żywnościowego. Jeśli mówimy o skali przydomowej, to owady są stosunkowo łatwe w hodowli, a ponadto mogą pozytywnie wpływać na przedsiębiorstwa, które dotknęły np. choroby zakaźne i nie mogą utrzymywać chociażby trzody chlewnej. Alternatywą mogą być owady jako te nowe zwierzęta gospodarskie – wyjaśnia dr Remigiusz Gałęcki.
Dyskusja była wielokierunkowa. Poruszano kwestie technologii, rozrodu, automatyzacji pracy czy wpływu na zdrowie zwierząt i ludzi.
– Warto zwrócić uwagę, że pierwsze konferencje na ten temat dotyczyły zupełnie innych kwestii, bardziej ogólnych, wprowadzających w temat. Teraz mówimy więcej o szczegółach. Mamy do zaproponowania bardzo ciekawe, a nawet innowacyjne rozwiązania w skali europejskiej, które umożliwiają sprawne zarządzanie stadem owadów. Ta branża wciąż jest stosunkowo młoda, więc trzeba wziąć pod uwagę, że to wszystko dopiero się rodzi – dodaje prof. Tadeusz Bakuła.
Jednym z przedsiębiorców, którzy wzięli udział w konferencji, był Mateusz Mentlewicz z firmy Cirwins oraz Polskiego Stowarzyszenia Hodowców Insektów. Firma zajmuje się produkcją owadów, a konkretnie mącznika młynarka. Próbuje przetransformować byłą fermę indyczą znajdującą się koło Iławy w producenta owadów, które miałyby być dostarczane jako pasza dla zwierząt, np. w branży drobiarskiej czy zoologicznej.
– Takie spotkania jak to zdecydowanie mają sens. Dzięki prof. Bakule, który zainicjował tę konferencję, udało się zgromadzić nie tylko środowisko naukowe, ale także przedstawicieli biznesu czy dostawców sprzętu i technologii. Stworzono nam możliwość wymiany doświadczeń i muszę przyznać, że sam wiele na tym skorzystałem. Myślę, że trzeba tworzyć podwaliny naukowe wspierane przez biznes i technologie, aby pokazywać, że nie ma czego się bać. Tak długo, jak będziemy bazować na faktach, branża będzie się rozwijała. Młoda branża potrzebuje takich konferencji. Polska musi też myśleć o wpasowaniu się w trend pojawiający się na rynku europejskim. Uważam, że jest to ogromna szansa dla segmentu rolniczego, aby zmieniać się w zgodzie z trendami europejskimi. Zapotrzebowanie na białko owadzie będzie rosło, chociażby ze względu na zmiany klimatyczne – uważa Mateusz Mentlewicz.
W konferencji wzięli udział również badacze z takich krajów jak Kolumbia, Holandia czy Niemcy, gdzie hodowla owadów jadalnych jest bardziej rozwinięta. Dzięki temu można było wymienić doświadczenia, aby odpowiednio informować i uświadamiać polskie społeczeństwo, które – zdaniem wielu prelegentów – ulega dezinformacji. Rodzi się więc pytanie, czy Polacy są gotowi na wprowadzenie białka owadziego do pasz i żywności?
– Trudno jest jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Jak mawia się w medycynie weterynaryjnej – to zależy. Przede wszystkim od tego, jak naukowcy i sektor owadów jadalnych będą się komunikowali ze społeczeństwem. Chcemy przekazywać jak najwięcej rzetelnych informacji. Obecnie wiele tych znajdujących się w internecie czy mediach społecznościowych to nic innego jak opinie. To największy problem w kontekście tematu owadów jadalnych. Jako naukowcy powinniśmy jako pierwsi mówić o tym, że owady jadalne są bezpieczne i nie stanowią zagrożenia większego niż konwencjonalne zwierzęta gospodarskie, czyli bydło czy świnie – mówi dr Gałęcki.
Problem dezinformacji w mediach dostrzega również Mateusz Mentlewicz i przypomina, że strach wynika z braku wiedzy.
– Zupełnie niepotrzebnie pojawiły się takie informacje, że ludzie będą zmuszani do jedzenia owadów i że będą one miały zastąpić mięso. To nieprawda. Chodzi o to, aby sektor hodowli insektów wspomógł sektor hodowli zwierząt w celu poprawy jakości drobiu, który mógłby wrócić do natury. Oczywiście, to nie jest proste, bo systemy żywienia drobiu są skomplikowane, ale to może być jeden z elementów transformacji sektora rolniczego. Naszą intencją jest zapewnienie dodatkowego źródła białka branży paszowej i na tym koncentrujemy się w naszej komunikacji – dodaje przedsiębiorca.
Warto odnotować, że obradom na UWM towarzyszyła wystawa firm w holu Centrum Konferencyjnego. Organizatorzy konferencji nie mają wątpliwości, że będzie ona kontynuowana w kolejnych latach, bo jedną z konkluzji tegorocznego spotkania jest potrzeba zgłębiania wiedzy o hodowli owadów w celach paszowych i żywieniowych oraz informowanie o tym społeczeństwa.
Marta Wiśniewska