28 Maja 2024

Aktualności


Na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie odbył się wykład otwarty „Akty władzy publicznej objęte immunitetem sądowym”. Wygłosił go prof. Zbigniew Kmieciak z Uniwersytetu Łódzkiego.

Przyjmujemy, że to, co czyni władza publiczna podlega kontroli sądowej. Wiemy też jednak, że są takie sprawy, w których ta kontrola jest wyłączona. Mówił o tym 27 maja w Centrum Konferencyjno-Szkoleniowym prof. Zbigniew Kmieciak, sędzia Naczelnego Sądu Administracyjnego w stanie spoczynku, a także były prorektor ds. nauki UŁ.

– Wykład poświęcony był zagadnieniom immunitetu aktów władzy i takich aktów, które korzystają z dobrodziejstwa wyłączenia spod kontroli sądowej – wyjaśnia prof. Zbigniew Kmieciak i dodaje, że jeżeli mówimy o takim wyłączeniu, to zawsze pojawia się pytanie, co jest powodem wyłączenia. – Na świecie jest tak, że te powody łączy się ze względami natury politycznej. Przyjmuje się, że akty w systemach common law (porządek prawny charakterystyczny dla krajów anglosaskich, dosł. z ang. Prawo wspólne, prawo powszechne) wysokiej polityki nie podlegają kontroli sądowej. Są to akty dotyczące np. bezpieczeństwa wewnętrznego, stosunków międzynarodowych czy stanów wyjątkowych.

Prof. Zbigniew Kmieciak wybrał ten temat ze względu na to, że wszelkie ujęcia podręcznikowe, które są poświęcone problematyce postępowania administracyjnego czy prawa administracyjnego, dostarczają wiedzę, ale tylko na pewnym poziomie kształcenia.

Myślę, że dużo więcej wiedzy dostarczają nam zarówno opracowania, jak i wykłady monograficzne poświęcone wybranemu problemowi, bo wtedy dopiero widzimy to, co na co dzień nie jest dostrzegane. Omawiany temat jest pozornie wąski, ale tak naprawdę szeroki, bo pozwala uchwycić pewne prawidłowości rządzące rozwojem prawa oraz formułę kontroli władzy publicznej, w szczególności administracji publicznej. Dodatkowo pozwala też pokazać pewne aspekty komparatystów prawniczych – zaznacza prof. Kmieciak.

Celem komparatystyki prawniczej jest poszukiwanie rozwiązań, które mogą się okazać użyteczne w naszym systemie prawnym.

Dopiero poprzez dokonanie pewnych porównań poznajemy sens własnych rozwiązań. Jeżeli zestawimy rozwiązania obowiązujące w Polsce i odniesiemy do warunków funkcjonowania innych systemów prawnych, zaczynamy się zastanawiać, dlaczego tak jest i czym to się różni. Polski system prawa administracyjnego czy prawa publicznego to nie jest system miejscowy, który wyrósł z naszych korzeni. Mamy bardzo dużo zapożyczeń, ale nie tylko my, tak naprawdę cała Europa – podkreśla wykładowca.

Profesor podkreślił, że dość istotne są doświadczenia brytyjskie, ponieważ tam pojęcie prerogatyw jest jednym z podstawowych pojęć prawnych i prawniczych, więc ich doświadczenia dostarczają nam pewnych wskazówek.

Ale równie dobrze możemy odwoływać się do doświadczeń niemieckich czy francuskich. Z nich wszystkich płynie wniosek taki, że system prawny sam musi tworzyć pewne naturalne mechanizmy weryfikacji tego, co czyni władza publiczna. Władza pozostająca poza kontrolą jest często władzą powodującą niemożliwe do zaakceptowania skutki społeczne – mówi profesor Kmieciak i odnosi się także do common law, które przeżywa rozkwit oraz do „powściągliwości sądów wobec władzy publicznej”. – Wydaje się nam, że sędziowie w Stanach Zjednoczonych, Australii, Kanadzie czy Zjednoczonym Królestwie lekko podchodzą do kwestii sądowej kontroli tego, co czyni władza publiczna, czy to będzie władza premiera, czy ministerialna. Tak wcale nie jest. Wyraża się pewne racje, ale ta kontrola jest bardzo silna.

Czym zatem jest immunitet sądowy rozpatrywany w kontekście aktów władzy publicznej?

Potocznie mówiąc, to jest wyłączenie czegoś, uwolnienie od pewnych rygorów i to pojęcie immunitetu sądowego zrodziło się we Francji. Ta koncepcja immunitetu rządzenia nie ma bezpośredniej podstawy w przepisach prawa. Jest wytworem orzecznictwa rady stanu, czyli tak naprawdę to sądy tę koncepcję stworzyły. To jest wynik realizacji określonej polityki orzeczniczej, która ma zapobiegać – tu dochodzimy do sedna rzeczy – konfliktom z rządem i z parlamentem w sprawach wzajemnych relacji władz konstytucyjnych lub polityki zagranicznej państwa – mówi profesor.

Na koniec wykładu pojawiły się też pytania z sali. Profesor Kmieciak w szczególności zwrócił uwagę na te dotyczące prerogatyw prezydenckich, bo  – jak twierdzi – zasadnicze pytanie brzmi, czy prezydent korzysta z czegoś takiego jak prerogatywy, czy też raczej z kompetencji.

Zdecydowanie przychylam się do tej drugiej koncepcji. Ta władza, którą prezydent realizuje, jest władzą wynikającą z upoważnienia ustawowego albo też upoważnienia, które zawarte jest w konstytucji. Jeśli tak, to mówimy o kompetencjach, a kompetencje, co do zasady kontroli, podlegają tym regułom, które są przyjęte w danym systemie. Nie ulega też wątpliwości, że są systemy indywidualne z zakresu administracji publicznej, w których decyzje prezydenta albo brak decyzji podlegają sądowej kontroli – dodaje prof. Kmieciak.

Z wykładu zrodziły się dwa wnioski. Pierwszy z nich to to, że podobnie jak nie ma władzy absolutnej, tak samo nie ma absolutnej kontroli sądowej. Drugi wniosek jest taki, że nie ulega wątpliwości, że ostateczne słowo dotyczące tego, czy sprawa podlega kognicji sądu, należy do sędziów.

Tak jest na świecie i tak samo jest w Polsce. To wykładnia prawa doprowadza nas do tego ostatecznego wyniku. Doskonałym przykładem są kontrowersje dotyczące, np. prerogatyw prezydenckich. Ścierają się różne poglądy, ale ostatecznie to stanowisko sądu jest przesądzające – podsumowuje wykładowca.

syla

 

Rodzaj artykułu