24 Styczeń 2023
Nauka
Jak „Dziewczyna od jeleni” pojawiła się w Internecie?
Na swoich zajęciach ze studentami omawiam różne tematy związane z jeleniowatymi oraz ekologią. Moja wewnętrzna potrzeba dzielenia się informacjami ujawniła się właśnie podczas zajęć, ponieważ w tym roku odkryłam, że… kocham dydaktykę. Gdybym mogła – chętnie siedziałabym godzinami nad przygotowaniami do zajęć, nad tworzeniem prezentacji. Uwielbiam spotkania z ludźmi i bardzo lubię poznawać studentów zootechniki z tej drugiej strony, bo przecież jeszcze dwa lata temu to ja siedziałam w tych ławkach, przed którymi teraz stoję. Pomyślałam, że skoro oni tak często korzystają z social mediów, to może właśnie tych narzędzi mogę użyć, żeby w przyjemny dla oka sposób dzielić się wiedzą. Pomyślałam: muszę to zrobić, bo kto jak nie ja? (śmiech) Moim konikiem są jeleniowate. Uwielbiam o nich mówić. Tego mówienia nauczyłam się, gdy byłam przewodnikiem na Stacji Badawczej Instytutu Parazytologii PAN w Kosowie Górnym. Jest to placówka, w której miałam przyjemność opowiadać o tych zwierzętach. Chodziło o to, aby robić to w prosty sposób, używając wielu porównań i metafor oraz opisu behawioru. To fantastyczne! Poczułam wtedy, że to jest chyba moja droga, że chciałabym właśnie w to iść. Szybkie randki zaproponowane przez Rzeczników Nauki pozwoliły mi się rozwinąć w tym zakresie.
Rozwinąć, dodajmy, na tyle imponująco, aby podczas Kongresu Nauka i Media zdobyć dwie nagrody…
Wszystko zaczęło się tak naprawdę kilka tygodni temu, kiedy na naszym Uniwersytecie odbywały się tzw. szybkie randki naukowo-dziennikarskie zorganizowane przez Ars Mollis. Zgłosiło się na nie 11 naukowców z UWM. Przeszliśmy szkolenie dotyczące tego, jak rozmawiać z dziennikarzami i w jaki sposób opowiadać o naszych badaniach, żeby zaprezentować je jako ciekawe także dla mediów. Z tych 11 naukowców została wybrana jedna osoba, która miała reprezentować UWM na Kongresie Nauka i Media. Ta przyjemność przypadła w udziale mi. Później okazało się, że może do mnie dołączyć także Kornelia Szmit z naszego Uniwersytetu, która nie dość, że była tak samo jak ja uczestniczką konkursu, to była też dla mnie ogromnym wsparciem w trakcie tego wydarzenia.
W Gdyni zaprezentowała pani krótkie wystąpienie…
Postanowiłam, że muszę opowiedzieć o behawiorze danieli zwyczajnych, o ich specyficznym zachowaniu. Moje wystąpienie miało więc tytuł „Niech mocz będzie z wami”. Opowiadałam o tym, jak ważną funkcję pełni wspomniany mocz, a w szczególności informacja zapachowa w nim zawarta, m.in. w trakcie okresu godowego danieli. Były też nawiązania do badań na ludziach. Znalazłam takie, w których sprawdzano, jak mocz mężczyzn wpływał na grupę zakonnic. Lubię wychodzić poza schematy, więc postanowiłam, że moje wystąpienie będzie w charakterze stand-upu. Musiało być zabawnie, musiała być intensywna gestykulacja, modulacja głosu itd. W komisji, która nas oceniała, byli dr hab. Jacek Wasilewski, red. Stanisław Wryk oraz aktor Łukasz Nowicki. To oni zdecydowali o przyznaniu mi wyróżnienia za moje wystąpienie. Jak to powiedział Łukasz Nowicki, stand-uperka ze mnie (śmiech). Otrzymałam też nagrodę publiczności.
Rozumiem, że na tym przygoda ze Stowarzyszeniem Rzecznicy Nauki się nie kończy?
Wypełniłam już wniosek o przyjęcie do grona jego członków, więc zobaczymy, co dalej.
Jakich treści możemy się spodziewać na profilu „Dziewczyna od jeleni” na Instargramie?
Na moim profilu znajdują się podstawowe informacje o jeleniowatych – ich anatomii, ale także zachowaniu. Jestem specjalistką od behawioru tych zwierząt, więc sporo uwagi poświęcam podobieństwom między zachowaniem ludzi i jeleniowatych. Mamy mocną barierę dzielącą ludzi i zwierzęta, a tak naprawdę – biologicznie – jesteśmy w jednej grupie. Zależy mi też na tym, żebyśmy dowiadywali się więcej o polskich zwierzętach. Przypuszczam, że gdybyśmy zrobili eksperyment i poprosili przypadkową osobę o wymienienie zwierząt, które żyją w Afryce, i takich, które mamy w polskich lasach, to uważam, że tych pierwszych byłoby zdecydowanie więcej na jej liście. Jestem bardzo regionalna, uwielbiam Warmię i Mazury i uważam, że świat przyrody, który tutaj mamy, jest po prostu fascynujący. Na moim profilu staram się też wprowadzać elementy ekologii, rozumianej nie jako ochrona środowiska, ale jako przyglądanie się współzależnościom zwierząt i ich środowiska. Z tego powodu pojawiło się na moim profilu np. słuchowisko poświęcone amensalizmowi.
Na swoim instagramowym profilu żartobliwie sugeruje nam pani, że wszyscy mamy w sobie coś z jeleni…
Jako pierwsze w tym kontekście przychodzi mi do głowy pytanie o to, czy osobę przejeżdżającą na czerwonym świetle można nazwać jeleniem? Otóż: moim zdaniem można. Najwidoczniej bowiem, tak samo jak jeleniowate, nie widzi ona czerwonego koloru. Jelenie najczęściej widzą żółty, niebieski i szary, więc nie mają szans, by wiedzieć, że muszą się zatrzymać.
Takich ciekawostek znajdziemy na pani profilu więcej. Ale nie tylko tam można pani szukać.
To prawda, od niedawna nawiązałam też współpracę z Radiem UWM FM, więc będę pojawiać się w audycji „Postój z nauką”. W grudniu zainteresowanie jeleniowatymi rośnie. Wszystko za sprawą reniferów, rzecz jasna. Bez nich nie ma zaprzęgu św. Mikołaja. I trzeba w tym miejscu dodać, że w tym zaprzęgu mamy być może nie tyle „Rudolfa”, co „Rudolfkę”. Wiele wskazuje bowiem na to, że sanie Mikołaja ciągną samice. Młode renifery zrzucają poroże na przełomie października i listopada, a tymczasem te, które są w zaprzęgu, zawsze przedstawiane są przecież z imponującym porożem. Mogą to więc być albo samice, albo starsze samce.
A co z czerwonym nosem Rudolfa?
Być może wziął on się z tego, że renifery mają owłosione nozdrza, które w środku posiadają liczne naczynia krwionośne. Liczne, bo jest ich aż o 25 proc. więcej niż u ludzi. Kiedy renifery szukają pożywienia w śniegu, to potrafią tym nosem rozpuszczać śnieg. Nawet jeśli nie jest on czerwony, to jest rozgrzany.
Na koniec trudne pytanie: jak idzie pisanie pracy doktorskiej?
Za mną dwa sezony badawcze. Mam już prawie wszystkie nagrania i dane, których potrzebuję do napisania doktoratu, więc zostaje mi tylko analiza, statystyka i opisanie tego w odpowiedni sposób.
Jak wyglądały badania?
Moje badania behawioralne odbyły się we wspomnianym Kosowie Górnym, gdzie miałam swoją małą grupę danieli zwyczajnych, które obserwowałam przez dwa sezony wakacyjne. Sprawdzałam, co robią, jak się zachowują, jakie mają relacje w grupie, jak się zmienia hierarchia i jak reagują na ludzi. Mój doktorat będzie więc dotyczył behawioru danieli fermowych.
Daria Bruszewska-Przytuła
Amensalizm – jedna z antagonistycznych zależności międzygatunkowych, w której populacja jednego gatunku działa hamująco na rozwój drugiej populacji, nie ponosząc strat i nie czerpiąc z tego żadnych korzyści.