13 Czerwca 2025

Nauka


Zasoby wodne są jednymi z najcenniejszych, jakimi dysponujemy. Jako region, który chwali się zaszczytnym mianem Krainy Tysiąca Jezior, powinniśmy do zarządzania nimi przykładać szczególną wagę. O tym, jak robić to mądrze, rozmawiamy z prof. dr hab. Elżbietą Zębek, która prowadzi interdyscyplinarne badania prawno-środowiskowe.

Pani profesor, pani badania naukowe koncentrują się ostatnio na bioindykatorach. Proszę wyjaśnić, czym one są?

Bioindykatory to zespół organizmów, na podstawie których określa się jakość zbiorników wodnych. Są uregulowane prawnie (m.in. w Ramowej Dyrektywie Wodnej i ustawie Prawo wodne), a ich wykaz znajduje się w rozporządzeniu z 2021 roku. Są wśród nich np. fitoplankton, czyli glony unoszące się w toni wodnej, którymi się zajmuję, oraz fitobentos, czyli glony osiadłe. Moja rozprawa doktorska dotyczyła fitoplanktonu, natomiast dorobek habilitacyjny – glonów osiadłych, czyli peryfitonu. Do bioindykatorów należą jeszcze makrobezkręgowce, np. małże i ślimaki. Na tej podstawie bada się stan jakości wód. Odpowiednie rozporządzenie określa zasady tej oceny na podstawie parametrów fizyko-chemicznych, stanu ekologicznego (dotyczy zbiorników naturalnych, nieprzekształconych antropogenicznie) oraz potencjału ekologicznego w odniesieniu do zbiorników wodnych silnie przekształconych, np. zbiorników zaporowych lub rzek zabudowanych do celów energetycznych. W tym rozporządzeniu jest zdefiniowanych pięć klas czystości wód (od bardzo dobrej do złej jakości) i są one oznaczone różnymi kolorami. Wody czerwone są najgorszej jakości, niebieskie – najlepszej, a pośrednio są jeszcze zielone, żółte i pomarańczowe.

Obecnie bada pani próbki pobrane z olsztyńskich jezior.

Tak. Pobrałam próbki z jezior: Ukiel, Długie, Kortowskie oraz Skanda i jestem w trakcie ich analizy. W Laboratorium Prawno-Środowiskowym, które znajduje się na Wydziale Prawa i Administracji, mam do dyspozycji specjalistyczny mikroskop z kamerą, z którego obraz jest przekazywany za pośrednictwem odpowiedniego programu na monitor komputera. Dzięki temu mogę wykonywać konkretne i niezbędne czynności w zakresie analizy glonów jako bioindykatorów. Miarą jest ich liczebność i biomasa, która jest obliczana na podstawie objętości figur geometrycznych przyporządkowanych każdemu organizmowi – jest to standardowo stosowana metoda.

W jaki sposób takie badania przekładają się na wprowadzanie rozwiązań praktycznych?

Próbki z olsztyńskich jezior pobrałam po to, aby zbadać wpływ użytkowania zlewni na jakość wód. Stan środowiska można przełożyć na propozycje zmian w prawie – tak, aby ochrona prawna wód była jeszcze skuteczniejsza. Wówczas można wysunąć postulaty de lege ferenda, czyli zmian przepisów w prawie wodnym, biorąc pod uwagę ekologiczny punkt widzenia. A trzeba pamiętać, że wody są zasobami strategicznymi – bez nich nie możemy żyć ani prowadzić żadnej innej działalności.

Jako ekspertka zabrała pani również głos ws. katastrofy ekologicznej na Odrze, która wydarzyła się w 2022 roku.

Wraz z prof. Agnieszką Napiórkowską-Krzebietke napisałam artykuł pt. „Działania prawne i naprawcze wobec szkód w środowisku wodnym. Studium przypadku katastrofy ekologicznej na Odrze”, który został opublikowany w czasopiśmie „Zeszyty Prawnicze” Biura Analiz Sejmowych. Istnieje ryzyko, że problem będzie się powtarzał. Jeśli zarządzając wodami, podejmuje się działania rekultywacyjno-ochronne, to pierwszym niezbędnym działaniem jest odcięcie dopływu ścieków, bo inaczej wszelkie podejmowane aktywności będą nieskuteczne. Od momentu tego wydarzenia podjęto wiele działań prawnych i organizacyjnych. Niestety, muszę się krytycznie odnieść do ustawy o rewitalizacji rzeki Odry z 2023 r. Rewitalizacja (rodzaj renaturalizacji) oznacza odbudowę ekosystemów, np. rzeki, w sposób naturalny, a w tej ustawie zaplanowano 51 inwestycji, które polegają głównie na zabudowaniu Odry do celów energetycznych. W ten sposób nie poprawi się jakości wody i nie odbuduje się systemów naturalnych. W swojej publikacji wskazałam więc elementy, które powinny zostać skorygowane. Według mnie nie przemyślano wszystkich kwestii, a przede wszystkim nie skonsultowano ich z zespołem, który prowadził badania po katastrofie. W raporcie opracowanym przez tych ekspertów, wskazano rekomendacje dotyczące m.in. weryfikacji zgód wodno-prawnych na odprowadzanie ścieków kopalnianych, z czym się zgadzam. Pozytywną rzeczą, którą zawarto w tej ustawie jest również to, że nałożono większe restrykcje, jeśli chodzi o wydawanie zgód wodno-prawnych.

grafika doi wywiadu

 

Jest pani współautorką komentarza do ustawy Prawo wodne. Proszę powiedzieć, na czym polegała praca nad nim.

Opracowałam wraz z innymi autorami cały art. 16 zawierający 71 punktów. Poza tym skomentowałam również inne, dotyczące m.in. zanieczyszczenia wód, systemu monitoringu biologicznego czy melioracji wód. Wskazano mi, abym poza aspektem prawnym, ujęła również ten ekologiczny. W ustawie znajduje się np. definicja wód przejściowych czy powierzchniowych, a ja opisałam to również pod względem ekologicznym, tzn. jaka jest definicja hydrobiologiczna, jakie zachodzą tam zjawiska, jakie stosowane są bioindykatory. Poza tym zwracałam również uwagę na nieścisłości, które znajdują się w niektórych przepisach, np. w taksonomii sinice i glony sklasyfikowane są jako osobne taksony, a ustawodawca używa ich jako synonimów. Inna nieścisłość dotyczyła tego, że było napisane, iż zakwity tworzą tylko sinice, a to nieprawda, czego przykładem były zakwity złotej algi, która nie jest sinicą. W komentarzu poruszyłam również kwestie techniczne, takie jak chociażby metody, które stosuje się przy rekultywacji wód. Starałam się to wszystko wyważyć, biorąc pod uwagę, że taki komentarz jest skierowany do prawników, a więc nie może zawierać zbyt wielu wątków technicznych. Myślę, że będzie to interesująca publikacja, która pokaże tak bliskie mi interdyscyplinarne ujęcie. Komentarz zostanie opublikowany w wydawnictwie Wolters Kluwer.

Jak ocenia pani zarządzanie wodami w Polsce z perspektywy prawno-środowiskowej?

Ustawa Prawo wodne ma dość dynamiczny charakter ze względu na wciąż pojawiające się nowe regulacje unijne. Osiągnięcie wszystkich celów środowiskowych jest bardzo trudne ze względu na złożoność ekosystemu wodnego. Polska wdrożyła w pewnym stopniu przepisy unijne i w 2017 roku powstała wspomniana ustawa, która weszła w życie rok później. Ponadto władza nad wodami w Polsce została scentralizowana i przeniesiona na Wody Polskie. Uważam, że jest to dobre rozwiązanie, ponieważ zarządzanie wodami powinno być kompleksowe i prowadzone w jednym miejscu. W ustawie są jednak pewne nieścisłości, które zresztą wskazaliśmy w raporcie opracowanym przez zespół naukowców z WPiA UWM dla Najwyższej Izby Kontroli. Dotyczy to mnogości kompetencji w zakresie zarządzania wodami często przypisywanym tym samym organom, co może skutkować „rozmyciem” odpowiedzialności za konkretne zadania. Myślę, że to, jak zareagowano na katastrofę ekologiczną na Odrze, mogło po części wynikać z tego, że systemy kontroli w sytuacjach nadzwyczajnych nie były dopracowane. Główny Inspektorat Ochrony Środowiska wprowadził system monitoringu występowania złotej algi oraz procedurę przekazywania informacji i postępowania w takich przypadkach.

A czy ustawa Prawo wodne została napisana dobrze, czy wymaga skorygowania?

Wydaje mi się, że ustawa wymaga uproszczenia. Porównywałam polskie prawo wodne z czeskim i to u naszych południowych sąsiadów jest prostsze. Obowiązki poszczególnych podmiotów, które zanieczyszczają zbiorniki wodne, są ściśle określone. Powinniśmy podążyć podobną drogą. Nie chodzi tutaj tylko o kompetencje, ale także o realizowanie zadań nałożonych przez ustawodawcę na władze publiczne. Urzędnik nie może mieć problemu z interpretacją przepisu, który musi zastosować. Im bardziej prawo jest niedookreślone, a co za tym idzie, zawiera więcej luk prawnych, tym częściej dochodzić może do jego nieprzestrzegania. Jednocześnie należy mieć świadomość, że mamy do czynienia z trudną materią i bez kompleksowej współpracy ze specjalistami z innych dziedzin uproszczenie rozwiązań prawnych nie będzie możliwe. Podkreślam jednak, że część rozwiązań prawnych zawartych w ustawie jest dobra, a nad niektórymi z nich należałoby natomiast pracować, aby stały się efektywniejsze. Mam nadzieję, że ten komentarz, który opracowałam wraz z zespołem prawników, się do tego przyczyni.

Wydaje się, że roztropne zarządzanie wodami może być trudne wobec zachodzących zmian klimatu czy coraz bardziej ekspansywnej turystyki. Jak pogodzić tak wiele interesów?

Rzeczywiście, podobnie jak w przypadku Europejskiego Zielonego Ładu, o którym na łamach „Wiadomości Uniwersyteckich” rozmawiałyśmy jakiś czas temu, najlepsza będzie zasada złotego środka. Na zrównoważenie w ochronie środowiska i zasobów wodnych składają się trzy elementy: zaspokajanie potrzeb ludności, rozwój gospodarczy i poprawa jakości wód. Trzeba to jakoś połączyć, co nie jest łatwe. Jeśli będziemy mieli zdegradowane zasoby wodne, to nie będziemy mogli rozwijać regionu, np. w kierunku turystyki i rekreacji, a Warmia i Mazury mają ku temu ogromny potencjał. Społeczeństwo nie będzie mogło korzystać z walorów wód publicznych, a zgodnie z prawem do powszechnego dostępu może to robić w celach turystycznych i rekreacyjnych. Punktem wyjścia do tego, aby z zasobów wodnych mogły korzystać społeczeństwo, turystyka i przemysł, musi być zachowanie jak najlepszego stanu wód.

Co w takim razie powinniśmy zrobić?

Gdybyśmy dysponowali wodami powierzchniowymi o lepszej jakości, to stosując niewielkie środki, moglibyśmy je uzdatniać i wykorzystywać jako wodę pitną. Jeśli jednak spojrzymy na mapę jakości wód w Polsce, to widzimy, że najczęściej są to wody drugiej i trzeciej klasy czystości, czyli zadowalającej i niezadowalającej jakości, które nie nadają się do spożycia. W naszym regionie mamy bardzo dobrej jakości wodę pitną, ale czerpiemy ją głównie z wód podziemnych, które powinny być wykorzystywane w ostateczności. Zasoby wód powierzchniowych i podziemnych są ze sobą powiązane i powinniśmy w racjonalny sposób je wykorzystywać. Nie zahamujemy rozwoju gospodarczego, ale jeśli nie będziemy mieli odpowiedniej jakości wód, to ten rozwój gospodarczy nie będzie możliwy. Moim zdaniem dobrym przepisem w ustawie Prawo wodne jest to, że wody podziemne mogą być wykorzystywane tylko do dwóch celów – pozyskiwania wody pitnej i wykorzystywania przez zakłady wymagające takiej jakości wody, czyli farmaceutyczne i produkujące żywność. Dzięki takim reglamentacjom możemy skutecznie chronić nasze najcenniejsze zasoby wodne.

Rozmawiała Marta Wiśniewska

Prof. Elżbieta Zębek

 

Prof. dr hab. Elżbieta Zębek pracuje w Katedrze Prawa Gospodarczego i Prawa Handlowego. Obszar jej zainteresowań naukowych obejmuje nauki prawne i biologiczne, ze szczególnym uwzględnieniem prawa ochrony środowiska (m.in. prawo wodne, instrumenty prawne gospodarowania odpadami, prawna ochrona lasów), ochrony środowiska (metody techniczne i efektywność rekultywacji jezior, skutki zabudowy rzek do celów energetycznych, metody odzysku i unieszkodliwiania odpadów), a także ekologii wód (bioindykacja środowiskowa, ekologia sinic oraz glonów planktonowych i peryfitonowych wód śródlądowych).

 

 

 

Okładka kwietniowego wydania "Wiadomości Uniwersyteckich"Tekst ukazał się w kwietniowym wydaniu „Wiadomości Uniwersyteckich", w którym prezentujemy kilka przykładów uniwersyteckich działań, które wspierają potencjał regionu i umacniają jego markę. Uniwersytet Warmińsko-Mazurski aktywnie uczestniczy w strategii rozwoju województwa, a realizowane przez naukowców projekty wpisują się często w inteligentne specjalizacje regionalne, odpowiadając tym samym na wyzwania współczesności i potrzeby mieszkańców.

Poza tym, jak zawsze, piszemy o sukcesach społeczności akademickiej i ważnych wydarzeniach z życia uczelni, w tym, oczywiście, o Dniu Otwartym.

Wszystkie wydania „Wiadomości Uniwersyteckich" dostępne są na >>> stronie internetowej uczelni

Rodzaj artykułu