28 Lutego 2024

Aktualności


Dwujęzyczność to coś więcej niż zwykła umiejętność. To także zanurzenie w dwóch kulturach, dwóch sposobach myślenia – przekonuje dr Eliza Gładkowska z Katedry Dydaktyki i Wczesnej Edukacji. Badaczka zaznacza, że ucząc dzieci dwóch języków, otwiera się przed nimi szansę na lepsze życie.
O dwujęzyczność zapytaliśmy także studentki Wydziału Humanistycznego, które na co dzień posługują się dwoma językami: polskim i niemieckim.

Co to jest dwujęzyczność?

Kiedyś naukowcy uważali, że jest to umiejętność posługiwania się jednocześnie dwoma językami w sposób perfekcyjny. Teraz takie przypadki nazywa się całkowitą dwujęzycznością zrównoważoną, ale to raczej wyjątki. Obecnie, biorąc pod uwagę różne rodzaje dwujęzyczności, uważa się ją coraz częściej za proces, w którym wyróżniającym kryterium nie jest już perfekcyjność językowa, ale płynność czy realizowanie celów komunikacyjnych.

Czy dwujęzyczność to umiejętność wynoszona z domu przez dzieci mniejszości narodowych i wspierana przez szkołę, która uczy je innego języka niż domowy?

To jeden z  przypadków dwujęzyczności. Ale może być także dwujęzyczność wyuczona. Mamy z nią do czynienia w szkole, która daje duże możliwości przyswojenia kolejnego języka. Niektórzy podkreślają różnicę między drugim językiem a językiem obcym. Drugi język jest nabywany w naturalnych okolicznościach, podczas gdy język obcy jest uczony w warunkach szkolnych. Doświadczenie jednak pokazuje, że te dwa podejścia są często równoczesne bądź naprzemienne.

Dlaczego?

Dlatego, że dzieci już od przedszkola uczą się np. języka angielskiego, który kontynuują w szkołach i na studiach. Z drugiej strony mają coraz więcej kontaktu z tym językiem w sytuacjach naturalnych – w trakcie wyjazdów, spotkań z rodziną, która wyemigrowała do krajów anglojęzycznych, w mediach społecznościowych, grach komputerowych, poznając znajomych przez internet, oglądając anglojęzyczne seriale w oryginale etc. Przy odpowiedniej postawie rodziców, którzy je skutecznie motywują, dzieci mają zatem możliwość ten język poznać naprawdę bardzo dobrze. Trudno mówić o takim języku, że jest obcy, skoro dzieci posługują się nim od trzeciego roku życia. We właściwych okolicznościach w czasie nauki szkolnej można w pełni przyswoić kolejny język i takiego użytkownika języka, według współczesnych definicji, można zdecydowanie uznać za dwujęzycznego.

Od jakiego wieku można dzieci uczyć drugiego języka?

Od samego początku. Mamy teraz wśród Polaków mieszkających i w kraju, i za granicą wiele małżeństw mieszanych, dwujęzycznych. Rodzice do dzieci powinni od samego początku mówić w swoich ojczystych językach. Ważne, żeby byli w tym postępowaniu konsekwentni. Dzieci będą przechodzić różne fazy, często bunt czy czasową niechęć do któregoś z języków, ale to naturalne. Nie zawsze jest to łatwe, ale wydaje mi się, że to ogromny zasób, który można dzieciom przekazać.

Co pani ma na myśli?

To, że lepiej znać dwa języki niż jeden, bo to pomaga w życiu, to każdy wie i rozumie. Dwujęzyczność jednak to coś więcej niż zwykła umiejętność. To także zanurzenie w dwóch kulturach, dwóch sposobach myślenia, co ujawnia się w tym, jak posługujemy się tymi językami. Czytałam o takich eksperymentach, w których wykazywano, że język, którym się ludzie posługują, wywiera też presję na ich zachowanie. I tak pod wpływem angielskiego stają się grzeczniejsi, bo ten język ma wiele form grzecznościowych; pod pływem hiszpańskiego – bardziej bezpośredni; a pod wpływem włoskiego – bardziej ekspresyjni. To wszystko presja języka i jego form. Zaobserwowano, że znajomość drugiego języka ułatwia również naukę tego pierwszego oraz wszystkich kolejnych; przyspiesza naukę czytania, polepsza koncentrację, wzmacnia myślenie twórcze. Są badania wskazujące, że dwujęzyczność opóźnia o dwa do czterech lat powstawanie choroby Alzheimera. Dwujęzyczność sprawia, że dzieci są bardziej otwarte na innych i świat; rozumieją różnego rodzaju kulturowe konteksty, a to wszystko sprawia, że mają większą skuteczność komunikacyjną. Mogłabym jeszcze długo wymieniać pozytywne skutki dwujęzyczności. Powiem tylko, że rodzice dwujęzyczni ucząc dzieci dwóch języków, otwierają przed nimi szansę na lepsze życie, oszczędzają czas i pieniądze, które musiałyby poświęcić na naukę w przyszłości. W domu dwujęzyczność dostają za darmo i bez wysiłku. Dlatego to jest takie ważne.

A skutki negatywne dwujęzyczności?

Nie spotkałam się z tym w praktyce, ale literatura fachowa podaje przypadki na przykład tzw. półjęzyczności. Są to na szczęście rzadkie sytuacje, kiedy umiejętności posługiwania się językiem ojczystym osoby przebywającej na emigracji ulega ograniczeniu przy jednoczesnym zablokowaniu drugiego języka. Najprościej mówiąc, taka osoba nie mówi dobrze w żadnym z dwóch dostępnych jej języków. Zazwyczaj jest to tylko okres przejściowy, ale wtedy prowadzi do zaniknięcia pierwszego języka. W szczególnych kontekstach politycznych i historycznych mamy także do czynienia z bilingwializmem subtraktywnym, kiedy np. kolonizacja czy podbicie państwa powoduje, że posługiwanie się językiem silniejszej kultury niesie ze sobą więcej korzyści i w ten sposób drugi język wypiera ojczysty.

Jeśli dwujęzyczność jest taka ważna, to co specjaliści od wczesnej edukacji robią, aby zachęcić do niej rodziców i nauczycieli?

W Katedrze Dydaktyki i Wczesnej Edukacji mamy wpływ na studentów, którzy trafiają do pracy w szkołach i przedszkolach. Program naszego kierunku, pedagogiki przedszkolnej i wczesnoszkolnej, zawiera szeroki i komplementarny zestaw przedmiotów, który, z jednej strony, przygotowuje przyszłych nauczycieli do nauczania języka angielskiego pod kątem metodycznym. Z drugiej strony, pięć semestrów przedmiotów z zakresu praktycznej nauki języka angielskiego daje szanse studentom naszego kierunku na podniesienie własnych kompetencji w tym języku. Wydaje mi się, że to wyjątkowa szansa, aby popracować nad własną dwujęzycznością, a jednocześnie przygotować się do jej wspierania wśród młodszych pokoleń.

Już w podstawówkach dochodzi nauka drugiego języka nowożytnego. Wielu młodych uważa jednak, że niepotrzebnie, bo angielski załatwia wszystko. Co pani na to?

Owszem, angielski zdominował komunikację międzyludzką na świecie, ale angielski to standard. Szanse na rynku pracy znacząco zwiększa znajomość trzeciego języka. Którego? To zależy od indywidualnych planów życiowych. Ja jestem za tym, aby ludzie uczyli się też języków swych przodków, nawet jeśli w domu ten język zanikł. Pozwala to rodzinom rozproszonym po świecie się porozumiewać, jednoczyć. Może się to także okazać pomocne w odzyskaniu tożsamości, zrozumieniu rodzinnych historii, przezwyciężaniu traum pokoleniowych. Z tym wszystkim mamy do czynienia w naszym regionie, w którym niemiecka tożsamość i język rdzennych mieszkańców zostały spacyfikowane. A mamy jeszcze ludność ukraińską, wyrwaną ze swych ojczyzn, oddzieloną od rodzin i grobów przodków. Można z rodzinami mówić po angielsku zamiast po niemiecku czy ukraińsku, ale czy wtedy nie tracimy jakiejś ważnej części nas samych?

Rozmawiał Lech Kryszałowicz

 

Dr Eliza Gładkowska pracuje na Wydziale Nauk Społecznych UWM. Zajmuje się badaniem tożsamości oraz liminalności we współczesnej prozie brytyjskiej oraz metodyką nauki języka angielskiego. Prowadzi zajęcia z m.in. praktycznej nauki języka angielskiego oraz metodyki nauczania j

 

 

Dwujęzyczność w życiu

Językoznawcy i pedagodzy chwalą dwujęzyczność, podkreślają jej zalety, nie widzą minusów. A jakie są życiowe doświadczenia tych, którzy są dwujęzyczni?

 

Natalia AnkowskaNatalia Ankowska, studentka germanistyki

DZIECI TEŻ TAK WYCHOWAM

Natalia jest studentką II roku germanistyki na studiach magisterskich. Jej rodzice są Polakami i w domu mówią po polsku. Do Niemiec przeprowadzili się, kiedy Natalia była małą dziewczynką. Z niemieckim spotkała się w przedszkolu. Języka nauczyła się szybko i nie przypomina sobie, aby początkowo z powodu nieznajomości niemieckiego spotykały ją jakieś nieprzyjemności ze strony dzieci i personelu. Natalia nie pamięta dokładnie, kiedy zaczęła myśleć po niemiecku. Zapewne stało się to w przedszkolu lub na początku szkoły podstawowej. Było to związane z przyswajaniem nowych pojęć, których w domu nie używała. Dodatkowo oglądała dużo niemieckich bajek. Z niemiecką wymową nie miała problemu.

Po przyjeździe na studia do Kortowa zauważyła, że po mniej więcej roku zaczęła myśleć po polsku. Wiąże to z tym, że znalazła się w polskim otoczeniu i ten język w nim dominuje. Do tej pory jednak liczy po niemiecku i w tym języku czyni też bardziej skomplikowane rozważania.

– Ten „tryb myślenia” wyniosłam ze szkoły – twierdzi.

Mówi tak samo płynnie po polsku jak po niemiecku. W obu językach nie ma żadnych obcych naleciałości. Po zakończeniu studiów planuje zostać w Polsce i pracować jako germanistka.

Co sądzi o dwujęzyczności?

– To wielki dar od losu, że można płynnie porozumiewać się w dwóch językach. To otwiera umysł na dwie kultury i na świat. Opanowanie języków w taki sposób, w jaki ja je oponowałam, nie było trudne. Przyszło mi naturalnie. Jeśli będę mieć dzieci, to je też wychowam dwujęzycznie – zapewnia.

 

Julia JabczyńskaJulia Jabczyńska, studentka germanistyki

DWUJĘZYCZNOŚĆ OTWIERA NA ŚWIAT

Julia, tak jak Natalia, kończy w tym roku studia magisterskie na germanistyce. W Niemczech zamieszkała jako małe dziecko. Z językiem niemieckim zetknęła się w przedszkolu, ale z powodu jego nieznajomości czuła się dyskryminowana. Relacje nawiązywała więc z dziećmi pochodzącymi z Turcji. Podobnie było początkowo w szkole.

– W pierwszej klasie nauczyciel sugerował nawet rodzicom, abym z powodu niemieckiego powtarzała klasę. Nie zgodzili się, bo wtedy już niemieckim władałam płynnie. W szkole miałam ze wszystkiego dobre oceny.

Julia przestawienia się na myślenie po niemiecku nie pamięta, ale wiąże je z nauką w szkole. Po 13 latach w Niemczech wróciła do Polski i rozpoczęła edukację w gimnazjum. – Z początku było mi trudno, bo nie umiałam czytać i pisać po polsku. Nie rozumiałam, co mówili na lekcjach nauczyciele, bo nie znałam polskich terminów. Z czasem nadrobiłam braki i przestawiłam się na myślenie po polsku. Po niemiecku myślę, gdy liczę i rozwiązuję jakieś poważniejsze zadania – opowiada o swoich doświadczeniach. Julia mówi bez obcych naleciałości tak samo płynnie po polsku, jak po niemiecku. Po studiach chce zostać w Polsce i pracować w jakiejś firmie transportowej.

Jej zdaniem dwujęzyczność to coś cennego.

– Dzięki szkolonej znajomości niemieckiego mam łatwej na studiach niż koledzy z Polski. Na dodatek w niemieckich szkołach dużo uwagi przykłada się do nauki angielskiego, więc i ten język znam całkiem nieźle. Te umiejętności nie tylko otwierają mnie na inne kultury, poszerzają horyzonty, ale zwiększają szansę na rynku pracy. Jeśli będę miała dzieci, to też zadbam, aby były dwujęzyczne. Postaram się tylko nie rzucać ich od razu na głęboką wodę – mówi Julia.

lek

 

 

 

Okładka lutowego wydania "Wiadomości Uniwersyteckich"Artykuł ukazał się w lutowym wydaniu „Wiadomości Uniwersyteckich”. Inspiracją dla tematu numeru był obchodzony 21 lutego Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego. Z naukowczyniami i naukowcami UWM rozmawialiśmy więc m.in. o współczesnej polszczyźnie, nauce języków obcych, krajobrazie językowym Kortowa, językach programowania oraz sposobach komunikacji roślin i ryb.

W czasopiśmie znalazły się też artykuły o badaniach prowadzonych na Uniwersytecie i sukcesach naszych sportowców, podsumowanie finału WOŚP oraz wywiad ze zwyciężczynią plebiscytu Belfer UWM 2023.

 

 

 

 

 

Rodzaj artykułu