16 Kwietnia 2024

Aktualności


Nie zawsze zdajemy sobie z tego sprawę, ale wpływ na nasze codzienne decyzje mają m.in. sondaże i badania opinii publicznej. O ich wadach i zaletach rozmawiamy z dr. Michałem Łyszczarzem, socjologiem z Wydziału Nauk Społecznych.

Badania społeczne to jedno z głównych narzędzi, które mają w swoich rękach socjologowie, prawda?

Socjologia jest nauką empiryczną, więc chcąc sformułować teorie naukowe, musimy opierać się na danych pochodzących z naszego otoczenia społecznego. W związku z tym dokonujemy obserwacji, a potem, na drodze indukcji, uogólniamy je i, wykorzystując związki przyczynowo-skutkowe, łączymy je w sieci znaczeń, z których będziemy mogli budować teorie naukowe. Trzeba jednak pamiętać, że obecnie rzeczywistość społeczna jest coraz bardziej dynamiczna, wobec czego nasze badania pozwalają nam formułować pewne wnioski, ale ukazują one tylko stan na teraz. Używając metafory odnoszącej się do wyborów konsumenckich, można powiedzieć, że nasze diagnozy badawcze mają niestety „ograniczoną przydatność do spożycia”. Dzieje się tak, bo socjologowie zawsze znajdują się krok za rzeczywistością, staramy się gonić tego „króliczka”. Nasze badania mają jednak sens, bo jesteśmy w stanie osadzić zjawiska społeczne w pewnym szerszym kontekście. Ta nasza rzeczywistość nie dzieje się w próżni, tylko jest umocowana w określonych realiach społecznych, kulturowych, politycznych, ekonomicznych.

W jaki sposób badania społeczne mogą wpływać na nasze decyzje?

W dzisiejszych czasach musimy dokonywać bardzo wielu wyborów. Mogą to być prozaiczne decyzje, np. konsumenckie, ale także takie, które mają poważniejsze konsekwencje. Kiedy nie czujemy się ekspertami w danej dziedzinie, poszukujemy autorytetów, które nam w tym pomogą. Kiedyś byli nimi rodzice, dziadkowie czy osoby duchowne. Dzisiaj ułatwia nam to postęp technologiczny. Nie bez znaczenia jest też fakt, że mamy do czynienia z kryzysem autorytetów. O ile w przypadku rodziców i dziadków nie jest to nic nowego, bo bunt o podłożu generacyjnym jest stary jak świat, o tyle upadek autorytetu funkcjonariuszy Kościoła jest u nas zjawiskiem nowym. Warto podkreślić, że dynamizacja życia społecznego i upadek tradycyjnych autorytetów spowodowały, że dostrzeżono związek pomiędzy naszymi wyborami a badaniami społecznymi.

Przeprowadzania takich badań uczą się studenci socjologii, którzy na co dzień z tym narzędziem pracują.

Tak, to prawda. Kompetencje badawcze są podstawą warsztatu socjologa lub kogoś, kto zajmuje się badaniami w obrębie nauk społecznych czy humanistycznych. Studenci muszą wiedzieć, w jaki sposób badać i analizować otaczający nas świat. To powinien być ich kapitał początkowy, który będą rozwijać w dalszym życiu zawodowym. Dzisiejszy absolwent socjologii pewnie za 10 lat nie będzie pamiętał, o tym, co mówiłem na wykładzie, ale jeśli będzie mieć ciekawość świata, pewną intuicję społeczną, a do tego będzie znał „metodologiczny katechizm”, to studia nie będą zmarnowanym czasem. Wspomnieliśmy już o tym, że badania społeczne dość szybko się przedawniają, ale jeśli połączymy w nich różne podejścia badawcze, to istnieje szansa na to, że będziemy mogli nadać im walor uniwersalności. Ponadczasowość jest niemożliwa, ale nasze badania mogą być dłużej aktualne i lepiej odzwierciedlać stan rzeczy, a nawet pozwalać na próby prognozowania przyszłości.

Myślę, że możliwość bardziej efektywnego prognozowania przyszłości również może znacząco wpływać na nasze decyzje, chociażby na to, który kierunek studiów wybierzemy.

Wybór kierunku studiów to krok do zaplanowania swojej przyszłości zawodowej. Czy przy podejmowaniu decyzji mogą nam pomóc jakieś narzędzia diagnostyczne? Twardych danych dostarczy nam na pewno analiza perspektyw zatrudnienia na rynku pracy. Znaczenie może mieć również wskaźnik popularności kierunku podczas rekrutacji. Te najbardziej oblegane z reguły – choć nie zawsze – oferują większe możliwości absolwentom. Czasem jednak są to tylko kierunki modne albo dobrze wypromowane. W mediach bywają przecież publikowane różnorakie rankingi. Zalecałbym jednak ostrożne podchodzenie do tego typu zestawień. Po pierwsze dlatego, że ich wyniki często są ze sobą sprzeczne. Po drugie, trudne do porównania, gdyż bazują na odmiennych kryteriach oceny. Po trzecie, często są formą – mniej lub bardziej ukrytych – działań promocyjnych, a nie rzetelnym zestawieniem obiektywnych informacji. Im bliżej rankingom do reklamy, tym dalej od rzetelnej analizy. Dostrzegam te trendy, ale się ich nie obawiam. Socjologia jest nie tylko dyscypliną naukową z tradycjami, ale przede wszystkim ma tę podstawową zaletę, że daje szerokie kompetencje do obserwowania i badania rzeczywistości społecznej, które po studiach można wielorako stosować.

Czy jakiś sondaż lub badanie wywarły na pana szczególny wpływ?

Trudno mi powiedzieć, które badanie wywarło na mnie największy wpływ. Mogę jednak podzielić się swoimi zaskoczeniami. Na ostatnich zajęciach z socjologii narodu i etniczności analizowaliśmy ze studentami badania dotyczące stosunku Polaków do innych narodów. To jest sondaż, który rokrocznie od 1993 roku przeprowadza CBOS. Ostatnie badanie pokazało obecność pewnych procesów, które mnie, jako badacza zjawisk etnicznych, zaskoczyło. Okazało się, że znacząco pogorszyła się nasza sympatia wobec Rosjan. W minionych latach obserwowaliśmy, że w przypadku tego narodu co czwarty, a nawet co trzeci respondent lubił Rosjan. Natomiast dane z ubiegłego roku pokazały nam spadek sympatii do zaledwie sześciu procent. W rezultacie Rosjanie w tym rankingu znaleźli się poniżej grup etnicznych i narodów, których Polacy nie lubią najbardziej (to m.in. Romowie, Arabowie, Turcy i do niedawna także Żydzi), głównie ze względu na ogrom stereotypów i piętno odmienności rasowej. Ciekawe jest też to, że wyraźnie spadł poziom naszej sympatii wobec Białorusinów i węgierskich „bratanków”. Za to obserwujemy wzrost pozytywnych odczuć wobec – i tak tradycyjnie przez nas lubianych – narodów „zachodnich” (Amerykanów, Anglików, Włochów). Oczywiście, decydujący wpływ na takie właśnie deklaracje ma eskalacja wojny w Ukrainie, ale przecież pytanie zadane respondentom w tym badaniu dotyczyło tylko ogólnej kwestii sympatii lub antypatii wobec narodów. Tam nie pytano o nasz stosunek do Putina! Okazuje się jednak, że to, co robi prezydent Rosji, bardzo mocno rzutuje na nasz stosunek do Rosjan.

Jak odnosić się do tej wielości badań społecznych, które są obecnie publikowane?

Myślę, że na wyniki badań społecznych, tak jak na wszystkie informacje, powinniśmy spoglądać krytycznym okiem, a czasami nawet z lekką dozą sceptycyzmu. Chodzi mi zwłaszcza o badania opinii publicznej. Po pierwsze dlatego, że – raz jeszcze podkreślę – nastroje opinii publicznej często ulegają zmianom czy wahaniom w krótkim okresie, a po drugie, istnieje ryzyko manipulacji opinią publiczną. Można to robić, np. zadając w określony sposób pytanie czy też wiążąc jedno pytanie z innymi sugerującymi odpowiedź. Niestety ośrodki badania opinii publicznej lubią chodzić na skróty. Wówczas może nastąpić skrzywienie wyników. Na rynku badawczym mamy na szczęście pluralizm, warto więc korzystać z wielości sondaży, bo może się okazać, że znajdziemy takie, których wyniki będą sprzeczne. Dobrym tego przykładem są chociażby sondaże dotyczące preferencji politycznych. Reasumując: na sondaże powinniśmy patrzeć krytycznie, ale z drugiej strony powinniśmy być na nie otwarci, bo dzięki nim jesteśmy w stanie poznać więcej.

Rozmawiała Marta Wiśniewska

 

Dr Michał Łyszczarz pracuje jako adiunkt w Katedrze Socjologii Instytutu Nauk Politycznych na Wydziale Nauk Społecznych UWM. Zainteresowania naukowe koncentruje wokół zagadnień związanych z polskimi Tatarami, problematyką mniejszości etnicznych i narodowych, dyskursem medialnym oraz obecnością islamu w Polsce i Europie.

 

 

Okładka "Wiadomości Uniwersyteckich" (marzec 2024)

 

 

Artykuł ukazał się w marcowym wydaniu „Wiadomości Uniwersyteckich”, których tematem przewodnim były wybory. Z ekspertami z UWM rozmawialiśmy m.in. o politycznych decyzjach, które będziemy podejmowali w najbliższym czasie. Pomogli oni także odpowiedzieć na kilka pytań, które zadajemy sobie zarówno jako obywatele, jak i konsumenci, a dotyczących np. rodzaju ogrzewania w domach, diety czy żywności ekologicznej. W wiosennym numerze znalazły się także teksty o badaniach prowadzonych na UWM oraz najważniejszych sukcesach i wydarzeniach, którymi przez ostatnie tygodnie żyła nasza uczelnia.

Rodzaj artykułu